Więcej czasu spędza w hotelach niż we własnym domu, ale wszędzie towarzyszy jej aparat fotograficzny. Asia Typek, rozchwytywana autorka zdjęć mody ulicznej, opowiada nam o swojej pracy, podróżach i zdradza, dlaczego sama nie ubiera się modnie.
Rozmawiała: Maja Handke
Nie wszyscy wiedzą jak poprawie wyartykułować jej imię i nazwisko. Ale wiedzą, kim jest Asia Typek, która w ciągu ostatnich kilku lat liczy się wśród twórców fotografii streetowej. Zaczynała w 2012 r. w Nowym Jorku od fotografowania widzów tygodnia mody i jednocześnie odbywania stażu w Models.com. To, co mogło się wydawać ciekawym hobby młodej dziewczyny związanej z branżą mody, szybko stało się dla Asi zawodem, a cykl prezentacji światowej mody odbił się na jej kalendarzu. Pojawiły się kolejne miasta, a później zlecenia coraz luźniej związane z fotografią uliczną.
Maja Handke Fashion Magazine: Czy to cud, że rozmawiamy w Warszawie?
Asia Typek: Muszę przyznać, że tak. Pracuję głównie za granicą, nawet jeśli sporadycznie zdarza mi się wykonywać zlecenia dla polskiej firmy. W moim mieszkaniu w Warszawie, do którego wprowadziłam się rok temu, spędziłam zaledwie kilka tygodni.
Dokąd Cię nosi?
Oczywiście na światowe tygodnie mody. Na początku ograniczałam się do Paryża i Nowego Jorku, potem doszło więcej lokalizacji: Londyn, Me- diolan, Kopenhaga, Sydney, Moskwa, Budapeszt, Sztokholm. Poza tygodniami mody, które trwają praktycznie cały rok, pracuję po prostu z markami modowymi, także spędzam na pewno więcej czasu w hotelach niż we własnym domu. Ważna jest dla mnie równowaga pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Buty do biegania mam ze sobą zawsze, choćbym miała gdzieś polecieć na dwa dni.
A co robi Asia Typek w czasie tygodnia mody? Czy ludzie wokół ciebie są tak fascynujący, że nie wiesz, jak się wyrobić z fotografowaniem?
O nie, jest zupełnie inaczej. Znajomi się nawet ze mnie śmieją. Bo głównie stoję i czekam. Potrafię też w połowie pokazu uznać, że nie ma dla mnie tu nic interesującego, i wrócić do hotelu. Wydaje mi się, że jest to kwestia wyrobienia własnego stylu. Skupiam się tylko na tym, co mi się podoba, a nie na tym, co „powinnam” sfotografować. Wielu fotografów pracuje od rana do wieczora, bo sprzedają zdjęcia do agencji, ja raczej wybieram pracę pod swoim nazwiskiem, więc chcę, żeby zdjęcia mówiły, kim jestem i co mnie interesuje.
A kogo wybierasz?
Po pierwsze bohaterkami moich zdjęć są w 98 proc. kobiety. Moda męska niespecjalnie mnie interesuje. Nie szukam ludzi ubranych od góry do dołu w najnowsze markowe dodatki. Te zresztą bywają strasznie nudne, bo kiedy coś jest na fali, to na tygodniach mody ma to na sobie zatrzęsienie ludzi. Ostatnio tak jest z nową kolekcją Bottegi Venety. Mnie chodzi bardziej o styl. Influencerkami, które cenię, są osoby nie tylko przebierające się wiele razy dziennie, ale zawodowo zajmujące się modą. Świetnymi przykładami są choćby Jo Ellison z „Financial Times”, stylistki Annina Mislin z Kalifornii i Brie Welch czy np. Julie Pelipas z ukraińskiego „Vogue’a”.
Artykuł pochodzi z zimowego wydania Fashion Magazine. Magazyn dostępny jest do zakupu w salonach Empik, inMedio i Relay. E-wydanie już teraz możecie ściągnąć na swój telefon, tablet lub komputer. Więcej tutaj.