Gości pokazu przywitał wybieg, którego tło stanowiły białe, grube kotary. Przy lekko przygaszonym świetle, wyłonili się zza nich dobrze zbudowani statyści, którzy zasiedli w jednej linii. Byli punktowo oświetleni czerwienią, zapewne symbolizując tytułowy ogień. W tych pozycjach pozostali do końca pokazu. Jak tylko rozbłysły intensywne neonowe światła mogliśmy zobaczyć pierwszych modeli.
Pierwsze sylwetki stanowiły czarne, świetnie skrojone garnitury ozdobione białymi strzałkami przypominającymi trupie kości. Jedynym akcentem kolorystycznym były kobaltowe skarpetki, widoczne dzięki ultra wąskiej i krótszej nogawce spodni. Te same wzory były wykorzystane na trapezowych spódnicach oraz mini sukienkach. Po niepozornym wstępie akcja zaczęła się rozwijać niczym w filmie Davida Lyncha, a my obserwowaliśmy przeźroczyste maksi suknie swobodnie powiewające z każdym ruchem modelek.
W przypadku propozycji dla panów wystąpiło trochę szaleństwa ze strony Mariusza, który postanowił zaserwować szorty w grochy oraz pudełkowe marynarki. Wraz z Marcinem Brylskim, dziennikarzem specjalizującym się w modzie męskiej, wspólnie stwierdziliśmy, że też jako jeden z nielicznych projektantów, Przybylski traktuje modę męską poważnie, serwując w każdym sezonie różnorodne i złożone sylwetki. „Niestandardowa moda męska, to wciąż trudny temat na naszym rynku, bo trzeba pamiętać o sprzedaży i komercji oraz zachowawczym stylu. Tym razem, Mariusz odszedł od standardów jeszcze bardziej niż zwykle. Sylwetki były bardzo urozmaicone i skupiały się na wielu detalach. Motywów może było aż nadto jak na jedną kolekcję, ale trzeba przyznać, że klasykę wyraźnie zdominowała awangarda i zabawa. Nadruki, aplikacje, ciekawe łączenia oraz fluoresencyjny kolor – działo się sporo, choć interesująco. Do tego dochodzą akcesoria, a szczególnie świetne plecaki!” – tak męską kolekcję opisał Marcin. Dodał, że zaraz po pokazie dowiedział się, że wybiegowe szaleństwo będzie od teraz częściowo przekładane na bardziej przystępną cenowo linię Philosophy, co bardzo nas cieszy.
W drugiej części pokazu doczekaliśmy się dawki płomieni i ognia. Autorskie desenie w odcieniach czerwieni, czerni i intensywnego niebieskiego przypominały abstrakcyjne wzory niczym spod pędzla malarza. Wystąpiły one na koszulach, luźniejszych tunikach odsłaniających ramiona oraz kurtkach bomberkach. Sylwetki były czasami „uspokojone” beżowymi trenczami z intensywnymi czerwonymi szalikami narzuconymi na szyję. Z każdą minutą przybywało owej czerwieni, aplikacji i błysku, aż wreszcie zobaczyliśmy najbardziej kobiece pomysły projektanta. Tutaj pojawiły się inspiracje etno, indiańskie frędzle oraz naszywane kryształy w rożnych rozmiarach, z czego Mariusz już dobrze jest znany i co mieliśmy okazję zaobserwować przy zeszłorocznej kolekcji. Dzięki długiemu wybiegowi oraz odpowiednim pauzom miedzy przechadzającymi się przed naszymi oczami modelami i modelkami, wszystkim dane było dokładnie przyjrzeć się mnogości detali i precyzji z jaką zostały użyte. Kolekcję dopełniały wełniane czapki, a także torebki powstałe z weluru pochodzącego z recyklingu tekstyliów dostarczonych przez VIVE Textile Recycling, lidera w branży recyclingu odzieży używanej w Polsce i Europie. Wypatrzyliśmy silną grupę najbardziej znanych i cenionych twarzy polskiego modelingu, takich jak: Marta Wieczorek, Asia Piwka, Anna Trubalska, Magdalena Fiolka, Martyna Kacprzak, Karolina Karolkiewicz, Kamila Wawrzyniak, Paulina Kubaczyk (Model Plus) oraz Dominik Sadoch (AS Management).
Największe wrażenie robiły suknie, które można zaliczyć do wieczorowych, gdzie idealnie dopracowany krój i dopasowanie do sylwetki szło w parze ze zdobieniami podanymi we właściwych proporcjach. Projekty nie były przeładowane ani zbyt obciążone blaskiem. Być może konstrukcyjnie nie stało się nic odkrywczego i nadzwyczajnego, ale sposób w jaki Mariusz Przybylski oczarował publiczność, zasługuje na oklaski i brawa.
Atmosferę pokazu stworzyła nie tylko wibrująca czerwień w formie świateł i statystów oraz pewnych niedopowiedzeń wynikających z filmowego tematu przewodniego, ale także muzyka. Począwszy od tej bardziej instrumentalnej, w bardzo lynchowskim klimacie, aż po dynamiczną i elektroniczną, która rozwijała się z każdą odsłoną kolekcji. Nadawała rytmu krokom modeli i modelek, a projekty wręcz poruszały się same w jej rytm. Z informacji prasowej dowiedzieliśmy się, że pomysłodawcą całej oprawy artystycznej był sam projektant, który wspierał się doświadczeniem Kasi Sokołowskiej.
Ostatniemu wyjściu wszystkich sylwetek towarzyszyły brawa. Statyści, którzy także zeszli z wybiegu zostawili po sobie czerwone plamy symbolizujące krew, której nigdy nie brakowało w mrocznym miasteczku Twin Peaks. My zaś zostaliśmy pozostawieni z wrażeniem, że byliśmy na jednym z najlepszych pokazów sezonu.
Partnerami wydarzenia były następujące marki: Revlon, Ecco, VIVE Textile Recycling, Tołpa, Marlboro, Exotic Car Club, Sebastian Professional, Ballentines Hard Fired, Jacob’s Greek, Kinga Pienińska, Aioli, Aioli by Mini, Momu oraz Banjaluka.
Przeczytaj także:
Mariusz Przybylski – Made in Poland
Kto jest kim – Mariusz Przybylski