MODA, STYL ŻYCIA

#JestemPolką – polskie modelki o niepolskich korzeniach we wspólnej sesji

19.04.2019 Fashion Post

#JestemPolką – polskie modelki o niepolskich korzeniach we wspólnej sesji
Fot. Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists

Nasze bohaterki to młode, piękne kobiety, które dowodzą, że hashtagiem #JestemPolka możemy oznaczać się nawet wtedy, gdy płynie w nas inna krew, mamy inny kolor skóry, a nasza rodzina pochodzi z drugiego końca świata. Dla każdej z nich Polska oznacza coś innego – rozwój, karierę, miłość, rodzinę. I taka ojczyzna nam się bardzo podoba!

Rozmawiał Bartek Zwierz

Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists
Fot. Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists

Bartek Zwierz: Jak wspominasz dzieciństwo w Polsce?
Osi Ugonoh: Różnie. Mam wspaniałych rodziców, którzy uprzedzali mnie, że ludzie mogą różnie reago- wać na mój kolor skóry. Nigdy nie mieliśmy ograniczeń, zahamowań, limitów. Robiliśmy to, co chcieliśmy. Mam fantastyczne rodzeństwo, z którym mogłam porozmawiać na każdy temat. Ale w przedszkolu bolało, gdy koleżanka spytała, czy mój kolor skóry jest wynikiem brudu. Albo gdy we wczesnej podstawówce pani kazała mi recytować wierszyk „Murzynek Bambo”. Łzy leciały mi po policzkach, nie powie- działam ani słowa.

Straszne!

W domu staraliśmy się obracać to w żart. Stworzyliśmy ranking wyzwisk. Pamiętam, że nic nie przebiło wtedy „asfaltu” – tak nazwali kiedyś mojego brata Izu, który jest trochę ciemniejszy od nas. Ależ się z tego śmialiśmy… Mnie wyzywali jakoś tak banalnie – małpa, Murzynka… Słabe, mało kreatywne.

Bałaś się wychodzić z domu?

Na własnym podwórku i w szkole czułam się bezpiecznie, ale w miejscach, gdzie mnie nie znano, bywało groźnie. Zdarzały się wyzwiska, zaczepki. Może właśnie dlatego nie lubiłam wypadów w inne rejony miasta, gdzie łatwiej było spotkać chuliganów. Oni nigdy nie odpuszczali, zawsze musieli dogryźć.

Więcej przeczytacie w nowym wydaniu Fashion Magazine!

Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists
Fot. Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists

Bartek Zwierz: Często odwiedzasz rodzinę mamy na Filipinach?
Daniela: Byłam tam tylko raz w życiu. Miałam osiem miesięcy, więc nic nie pamiętam. Z rodziną utrzymuję kontakt jedynie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Ale wszystko przede mną, na pewno nadrobię zaległości. 
Czyli Polska jest na razie twoim jedynym domem?
Zgadza się, choć nie zawsze dane mi było czuć się tu jak w domu. Pamiętam, że dzieci w pierwszej klasie wyzywały mnie ze względu na moje imię i kolor skóry. A nauczyciele bezpardonowo wypytywali, jakim cudem znalazłam się w Polsce.
Przykre…
Chyba jeszcze bardziej niż docinki rówieśników. Takie wścibstwo, szczególnie dorosłych w stosunku do dziecka, bywa naprawdę okrutne. Tak jakby mój kolor skóry sprawiał, że można mnie wskazywać palcem, pytać o wszystko i traktować jak przedmiot.
Wciąż masz takie doświadczenia?
Na szczęście coraz mniej. Polska w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat bardzo się zmieniła. Duża w tym zasługa obcokrajowców, któ- rzy przyjeżdżają do Polski i próbują tu żyć. Ale wciąż zdarza się, że ktoś w impertynencki sposób zastanawia się, co ja tutaj robię.

Więcej przeczytacie w nowym wydaniu Fashion Magazine!

Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists
Fot. Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists

Bartek Zwierz: Jesteś w połowie Niemką, w połowie Polką. Która połowa jest Ci bliższa? 

Antonia: Ta polska. Wydaje mi się, że takie pomieszanie kultur i doświadczeń nie jest balastem, może jedynie wzbogacać. 

No dobrze to zapytam inaczej. Po której stronie Odry wyobrażasz sobie swoją przyszłość? 

W Polsce. Nie mam co do tego wątpliwości. Może to zabrzmi patetycznie, ale chcę być cześcią rozwoju tego kraju, bo czuję się Polką. Jeśli ja nie będę tworzyć takiej Polski, w jakiej chciałabym żyć, to kto? 

Czy jest coś, co chciałabyś przenieść z Niemiec do Polski?

Dbałość o tradycje i brak kompleksów. Ludzie w Niemczech są o wiele bardziej pewni siebie, widać to na każdym kroku. Gdy komuś coś nie podoba, po prostu to mówi, nie chowa urazy. Bardzo podoba mi się też to, że Niemcy mimo swojej trudnej historii potrafią dbać o przeszłość, pielęgnować tradycje przodków. Niemal w każdym miasteczku co roku mieszkańcy obchodzą święta ludowe, przebierają się w stroje z epoki, wspominają dawne czasy, przepisy i zwyczaje. U nas ludowość kojarzy się wciąż z czymś wiejskim i obciachowym, a szkoda, bo to jest naprawdę piękne i inspirujące

Cały wywiad przeczytacie w nowym wydaniu Fashion Magazine!

Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists
Fot. Aldona Kaczmarczyk / Van Dorsen Artists

Masha

Pół-Polka, pół-Rosjanka urodzona w Kaliningradzie. Polskę pokochała
za serdeczność i gościnność. Przyjechała tu na studia.

Kiedy pierwszy raz przyjechałaś do Polski? 

Urodziłam się i mieszkałam w Kaliningradzie, często więc z rodzicami jeździliśmy na zakupy do Trójmiasta. Gdy byłam dzieckiem, Polska robiła na mnie kolosalne wrażenie. Ludzie wydawali mi się sympatyczniejsi i bardziej otwarci niż w Rosji, a w sklepach wybór słodyczy przyprawiał o zawrót głowy. Teraz nie ma już takiej różnicy między Polską i obwodem Kaliningradzkim, ale jeszcze kilka lat temu wizyta tutaj wydawała się wycieczką do innego, lepszego świata.

To wtedy podjęłaś decyzję o studiowaniu w Łodzi?

Nie, chciałam studiować na Akademii Wychowania Fizycznego, a uczelnie w Moskwie i Petersburgu były zbyt daleko od domu. Łódź była stosunkowo blisko Kaliningradu, a złożenie papierów i rozpoczęcie studiów w miarę proste. I tak znalazłam się w Łodzi.

Jakie były twoje pierwsze wrażenia?

Niesamowite było dla mnie to, że ludzie w Łodzi się nie spieszą, nie gonią za karierą i pieniędzmi, mają na wszystko czas. Gdy ktoś potrącił mnie w sklepie, uśmiechał się i przepraszał. W porówna- niu z Kaliningradem różnica w sposobie życia była ogromna.

Czyli Polska przywitała cię z otwartymi ramionami?

Niestety nie. Pamiętam, jak na pierwszych eg- zaminach nauczyciele dokuczali mi z powodu słabej, ich zdaniem, znajomości polskiego. Było w tym dużo złej woli, jakby władzom uczelni nie podobało się, ze studiują u nich Rosjanie.

W Rosji mówi się, że Polacy nie lubią Rosjan. Rozumiem, że ten stereotyp okazał się prawdziwy? 

Nie do końca. W Polsce poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, odkryła mnie też agencja modelek, stwarzając wiele nowych możliwości. Dokuczanie, że jestem Rosjanką i nie znam polskiego, skończyło się, gdy po roku mówiłam już płynnie.

Czyli zostajesz tutaj na stałe?

Nie mam takich planów, chciałabym w przyszłym roku wziąć urlop dziekański i wyjechać za granicę, spróbować sił w stolicach mody.

Tej decyzji nie zmieniłaby nawet miłość do Polaka?

(śmiech) Nie mogłabym się zakochać się w Polaku. Gdy widzę moje polskie koleżanki, które za swoich partnerów robią niemal wszystko – od pomysłu na wakacje po kupienie biletów na samolot – trochę mnie to denerwuje. Lubię, gdy mężczyzna przejmuje inicjatywę, a w Polsce rządzą kobiety.

To chyba dobrze?

Niekoniecznie, w pewnych kwestiach jestem tradycjonalistką.

Fotograf: Aldona Karczmarczyk/Van Dorsen Artists
Stylizacja: Ilona Glapa
Modelki: Antonia/As Management, Daniela/Avant Models, Masha/Mango Models, Osi Ugonoh/Chili Models, Paulina Pitsikali/New Age Models
Makijaż: Agata Kalbarczyk
Współpraca: Ada Iwanicka/NARS Cosmetics
Fryzury: Adam Szaro
Manikiur: Basia Majewska/ Studio Piękna przy ul. E. Plater 8 w Warszawie Scenografia: Piotr Stachurski
Asystenci fotografa: Zbigniew Szych, Paula Chamernik/Studio Las
Asystentka stylistki: Małgorzata Ejmocka
Asystentka produkcji: Zofia Pacholczyk
Produkcja: Jagoda Komenda
Makijaż wykonano kosmetykami NARS Cosmetics