FASHION AT HOME

Wsi spokojna… Rodzinny dom na Mazowszu

29.10.2024 FASHIONPOST

Wsi spokojna… Rodzinny dom na Mazowszu

Wisła, rozległe pola i lasy… Mazowieckie krajobrazy, choć nie są urozmaicone, kryją w sobie nieoczywiste piękno i urodę życia. To je dostrzegli Ola i Michał, którzy ciszę i spokój mazowieckiej wsi, postawili ponad wielkomiejskie atrakcje. W tej scenerii uwili swoje rodzinne gniazdo, które za sprawą architekt wnętrz Weroniki Budzichowskiej z pracowni To Be Design, stał się częścią nadwiślańskiego krajobrazu.

Zanim wymarzony dom Oli i Michała nabrał realnych kształtów, właściciele stanęli przed paroma trudnymi decyzjami. Pierwszą z nich była możliwość przeprowadzki do większego miasta. Wybrali jednak ciszę, spokój oraz ukochane pola i lasy. Drugą był wybór między remontem starego domu po rodzinie Michała lub budową nowego tuż obok. W ostateczności zdecydowali się na tę ostatnią opcję. Priorytetem stały się bowiem komfort i funkcjonalność dla rodziny 2+2, które mógł zagwarantować jedynie duży, przestronny i nowoczesny budynek. O te dwie rzeczy ze szczególną starannością zadbała architekt wnętrz Weronika Budzichowska z pracowni To Be Design, którą to właściciele zaprosili do współpracy przy aranżacji swojego miejsca na ziemi.

Czułą na każdy detal rękę projektantki można zauważyć już od wejścia. Stylistyka całego domu, choć nowoczesna i utrzymana w jasnej palecie barw, śmiało nawiązuje do tradycji, czerpiąc z niej to, co najlepsze. Stylowe meble i dodatki, budują sielską atmosferę we wnętrzu, nie zakłócając przy tym harmonii czystej, otwartej przestrzeni. Część z nich projektantka wraz z właścicielami postanowiła przenieść ze starego domu, zachowując sentymentalną więź z tym wyjątkowym miejscem, a jednocześnie doskonale wpisując wnętrza w aktualne tendencje aranżacyjne i nurt ekologiczny.

Dom Oli i Michała to przykład aranżacji, w której stare meble zyskują w nowym otoczeniu. Dowód na to, że nie trzeba wszystkiego wymieniać, wyrzucać do kosza, by cieszyć się w pełni nowoczesnym, komfortowym domem. Stare meble zawsze mogą dostać drugie życie – mówi architekt wnętrz Weronika Budzichowska.

Salon, połączony z kuchnią i jadalnią, tworzy otwartą, komfortową przestrzeń do bycia razem. O tym, jak ważne są tu rodzinne więzi i tradycje przekonuje centralnie umiejscowiony stół. To mebel, który przeniesiono z sąsiedniego domu, wykonany lata temu przez zaprzyjaźnionego stolarza. Nutę nowoczesności dodają mu lekkie w formie krzesła z charakterystyczną plecionką wiedeńską. Także sofa w strefie wypoczynku to mebel z historią. Za sprawą Pani domu i jej zamiłowania do stylowych dodatków nabrała ona charakteru boho. Podkreśla go kominek – koza, który wbrew konwencjom, nie jest usytuowany centralnie. Takie rozwiązanie pozwoliło zachować czysty i klarowny układ przestrzeni, a jednocześnie nie odebrało uroku cieszenia się żywym ogniem w chłodne jesienne i zimowe dni. Strefa kominka jest przy tym starannie zabezpieczona i zgodnie z życzeniem właścicieli łatwa do utrzymania w czystości.

Z kolei kuchnia to prawdziwe królestwo Pani domu. Ergonomiczna i funkcjonalna, dopasowana do konkretnych potrzeb i… wzrostu gospodarzy, pozwala właścicielce w pełni oddawać się kulinarnym pasjom.

Ola uwielbia gotować, dlatego potrzebowała wygodnej wyspy kuchennej z dużym blatem roboczym, a z drugiej sporo miejsca do przechowywania. Czarna ściana ukrywa spiżarnię i dwudrzwiową chłodziarko – zamrażarkę – zdradza Weronika Budzichowska.

I choć na pierwszy rzut oka kuchnia wydaje się bardzo nowoczesna i minimalistyczna, nie brak tu klasycznych akcentów, na których szczególnie zależało gospodarzom. Dzięki m.in. blatom imitującym biały marmur przestrzeń ta nabrała dystyngowanego charakteru.

Z przyjętej konwencji stylistycznej nie wyłamują się także pomieszczenia prywatne. Główna sypialnia właścicieli urzeka prostotą i ciepłem płynącym z dodatków, a nowoczesny charakter master bedroom podkreśla wolno stojąca wanna w łazience tuż obok. W pokojach dzieci odnalazły swe miejsce ulubione meble ze starego domu. Akcenty przeniesiono zaś na detale. Granatowy sufit z tapetą w kratkę u chłopca, a u dziewczynki róż ze złotymi dodatkami – wyglądają nowocześnie i młodzieżowo. Każdy ma tu bowiem swoją prywatną strefę komfortu. I choć decyzja o budowie domu wiązała się z dużym wysiłkiem, Ola i Michał nie żałują. Cieszą się w pełni rodzinnym życiem, w otoczeniu, które sami wybrali.

Zdjęcia: Marta Behling, Pion Poziom Fotografia Wnętrz