FASHION AT HOME
„W Gdyni nie pada” – niesamowita wystawa historyczno-sensoryczna w oprawie Biuro Kreacja w Muzeum Miasta Gdyni
23.08.2024 FASHIONPOST
Wspomnienia z dzieciństwa to największa wartość jaką niesiemy w swoim plecaku przez całe życie. Wypełniony szumem morza, ciepłem piasku pod stopami, a przede wszystkim niczym nieskalaną radością i szczerym śmiechem, sprawia, że tęsknimy za beztroskim czasem, chcąc go wciąż przeżywać – zobaczyć, poczuć, dotknąć jeszcze raz. W taką radosną podróż w czasie zabiera nas wystawa „W Gdyni nie pada”, za której projekt odpowiada niezastąpiona Dorota Terlecka z pracowni Biuro Kreacja.
„W Gdynie nie pada” to innowacyjna wystawa historyczno – sensoryczna, której koncepcja wykracza poza ramy współczesnego muzealnictwa. Ekspozycja, którą można zwiedzać od 7 lipca 2024 do 28 lutego 2025 roku w Muzeum Miasta Gdyni, jest hołdem, a zarazem swoistym listem miłosnym do gdyńskiego letniska na przestrzeni pierwszego trzydziestolecia XX w. Listem napisanym w imieniu mieszkańców nadmorskiej miejscowości przez trzy niesamowite kobiety – kuratorkę wystawy Gosię Bujak, graficzkę Eugenię Tynną oraz architektkę Dorotę Terlecką, która to nadała mu konkretną formę.
– Gdy do naszej pracowni zgłosiła się kuratorka Gosia Bujak z pomysłem na wystawę historyczno-sensoryczną o Gdyni, było to niejako spełnieniem naszych marzeń – wspomina Dorota Terlecka. – Jestem rodowitą Gdynianką, zakochaną w tym mieście, z roku na rok z większą świadomością, jak wiele mi daje. Lubię małomiasteczkowość, kompaktowość tego miasta, jego przyrodę i architekturę. Razem z kuratorką Gosią Bujak oraz graficzką Eugenią Tynną stworzyliśmy wymarzony damski team, projektując tę wystawę w niesamowitej atmosferze synergii i współpracy – dodaje właścicielka Biuro Kreacja.
– Hasło „W Gdyni nie pada” jest czymś co w języku lokalsów pojawia się bardzo często, równie często co charakterystyczne „tam się przejaśnia”. Jest to nadzieja, afirmacja, że nic, nawet pogoda, nie jest w stanie przeszkodzić wczasowiczom w wypoczynku. To hasło jawi mi się w kontekście uciekających i chroniących się przed deszczem gości muzeum, którzy tłumnie zajmują w tym czasie nasze foyer. Pomyślałam, że w faktycznie w (Muzeum Miasta) Gdyni, nigdy nie pada. Nasza wystawa opowiada historię przedwojennej Gdyni-letniska, a jest to historia niezwykle romantyczna. Gdynia była alternatywą dla Sopotów, a z jej pięknych plaż czy klifu orłowskiego, już wtedy tłumnie korzystano – o początkach letniska i wystawy mówi kuratorka Gosia Bujak – Nasza wystawa, gotowa jest na przyjęcie gości skorych do przyglądania się, dotykania, przeciskania się przez szczeliny, zjeżdżania na zjeżdżalni czy dotykania pluszowych kamieni. Będziemy zatem dotykać, oglądać, nasłuchiwać. Odkryjemy też zmysł propriocepcji, czyli czucia głębokiego, o którym wciąż jeszcze zapominamy, gdy mówimy o zmysłach.
Koncepcja wystawy oparta została o najnowsze trendy w edukacji muzealnej, stawiając na innowacyjne rozwiązania wystawiennicze, ale też dbając o specjalne potrzeby odbiorców. Jej nowatorska aranżacja, inspirowana naturą bałtyckiego wybrzeża i kuracyjną infrastrukturą z początku XX wieku, zaprojektowana jest w sposób, który umożliwi polisensoryczną eksplorację. Można tu brykać, biegać, dotykać, zjeżdżać, hałasować – a przy okazji odkrywać fascynującą historię bałtyckiego wybrzeża. To przestrzeń w pełni i prawdziwie przyjazna rodzinom, która otwiera muzeum na potrzeby najmłodszych odbiorczyń i odbiorców. To pierwsza tak wielozmysłowa ekspozycja, dostępna i atrakcyjna międzypokoleniowo, która w tak „namacalny” sposób poszerza wiedzę zwiedzających o dziejach gdyńskiego letniska.
Morze, piasek… i glony
Gdynia jako letnisko jest pewną obietnicą udanego urlopu, owocnego wypoczynku, dobrej zabawy, przygód i plażowych przyjemności. Obietnicę tę ma spełnić właśnie wystawa pod wymownym tytułem „W Gdyni nie pada”, która spełnia dziecięce marzenia o miejscu idealnym, jego idealnej aurze i przestrzeni na wszystko, co wraz z tłumem gości może ono pomieścić. Na tym też oparła się jej koncepcja.
– Pomysł na tą wystawę pozwolił nam na wyrażenie idei podróży do radosnych lat dzieciństwa. Pierwsze skojarzenie to oczywiście morze. Beztroskie kąpiele na gdyńskich plażach. To radość i zabawa. W wystawowej przestrzeni „głębi morskiej” można zanurzyć się pod taflą wody, oglądając lokalne ryby, takie jak śledzie i flądry. Można też wynurzyć się z głębi spoglądając na całość ekspozycji – tłumaczy z nieskrywanym entuzjazmem architektka.
Te właśnie momenty, ulotne chwile radości i zachwytu, oddają towarzyszące ekspozycji wakacyjne zdjęcia, zgodnie z historyczną ideą wystawy, zarówno współczesne jak i archiwalne. Jak tłumaczy właścicielka Biuro Kreacja, każdy z nas ma zdjęcie z głową wystającą spod tafli wody, na leżaku czy koszu plażowym w swoim albumie z dzieciństwa. Tworząc ten projekt starała się więc nawiązać do tych ikonicznych ujęć, tak aby każdy mógł stworzyć swoją pamiątkę z tej wystawy. A wrażeń tu nie brakuje. Poza oczywistymi doznaniami sensorycznymi z bycia nad morzem – szumem fal, miękkością piasku pod stopami, architekta sięgnęła również po te mniej oczywiste, a budzące wiele emocji, skojarzenia.
– Gdynia i morze to też glony. Miękkie, włochate, nie zawsze przyjemne w dotyku stały się inspiracją do stworzenia sensorycznej instalacji. Do jej wykonania zaprosiliśmy lokalną pracownię Mona Rena Studio, która stworzyła niesamowite formy z tkaniny oraz naturalnej wełny owczej. Miękkie obiekty oraz dywan sensoryczny tworzą imersyjną przestrzeń, gdzie możemy niejako wniknąć w morski świat glonów – opowiada. – Także plaża to nie tylko piasek, ale też kamienie. Duże i małe otoczaki zachęcają do zabawy. Na naszej wystawie kamienie nie odstraszają swoją twardością, a wręcz nęcą miękkością– opowiada z uśmiechem Dorota Terlecka.
Powróćmy jak za dawnych lat
Jak przystało na wystawę muzealną poza całym spectrum wrażeń, doznań i emocji, jakich doświadczamy będąc nad morzem, opowiada ona także o historii miejsca – gdyńskiego kurortu z początków. minionego wieku. Zabiera ona wszystkich zwiedzających w fascynującą podróż do czasów, w których na gdyńskich plażach dominowały pantalony i stylowe kapelusze, a sielankowe Orłowo mamiło swoimi urokami przyjezdnych.
– Kolejna sala porusza temat gdyńskiego mola, mody oraz niezwykle popularnego klifu w Orłowie. Moda plażowa nie znajduje się w gablocie, ale możemy jej dotknąć zobaczyć, a nawet zrobić sobie zdjęcie w ulubionej kreacji – wyjaśnia architektka.
– W tej sali zaprojektowaliśmy także element, będący namiastką morskiego klifu. Klif to przede wszystkim wyzwanie wspinaczki na wzgórze. Z jego szczytu możemy zobaczyć panoramę plaży, wschód słońca, czy odlatujące kapelusze. Ta instalacja to zbiór wspomnień i doświadczeń, które chcieliśmy oddać na tej niewielkiej przestrzeni. Sensoryczne otwory w ścianie pozwalają na dotknięcie wszystkich struktur, które kojarzą nam się z tym miejscem. Historyczne nakrycia głowy niejako lewitują nad ziemią – jak gdyby unoszone przez morski wiatr. Największą nagrodą dla tych, którzy wejdą dla klif jest oczywiście możliwość zjechania z „piaszczystego” zbocza – dodaje.
Ten projekt to bowiem nie tylko instalacje, ale również warstwa historyczna przekazana w niezwykle przystępny i ciekawy sposób zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Jest też odpowiedzią na przeładowane multimediami ekspozycje muzealne. To wystawa pełna eksponatów i ich replik, stworzonych specjalnie z myślą o najmłodszych odbiorcach, którzy potrzebują fizycznego kontaktu z przedmiotem. Porusza zmysły odwiedzających w zupełnie inny, naturalnie stymulujący i nie mniej efektywny sposób. Już na wejściu zachęca do interakcji. Wchodząc na ekspozycję musimy zdjąć buty, niejako zostawiając przy wejściu swoje nałożone kalki kulturowe, aby poczuć świat letniska, morza i zabawy. Zarówno dzieci jak i dorośli, bez wszechobecnych ekranów i słuchawek, mogą poznać historię Gdyni, ale też dotknąć, poczuć wszystkimi zmysłami jej klimat. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia partnerów zewnętrznych.
– Projekt wystawy zawsze ma ograniczony budżet i praca nad nim jest prosta. Bardzo cieszy nas, że do projektu udało nam się zaprosić naszych komercyjnych klientów. Inwestor związany z naszym projektem foodhallu w centrum handlowym Witawa przekazał nam naturalną wełnę owczą ze swojej fabryki, dzięki której powstały dekoracyjne elementy z barwionej wełny. Firma Pinio przekazał nam meble potrzebne do wyposażenia wystawy. Lokalny producent mebli firma Ladeco również przekazał swoje najnowsze produkty uświetniając projekt wystawy – z wdzięcznością wspomina Dorota Terlecka.
To także dzięki nim każdy, kto odwiedzi gdyńską wystawę może poczuć się dzieckiem. I przekonać się, że bez względu na porę roku czy pogodę „W Gdynie nie pada”.