MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA
Kiedy moda była radością, czyli pokaz Celine wiosna-lato 2018
02.10.2017 Michalina Murawska
Spośród wielu komentarzy, jakie po pokazie Celine zalały Instagram, szczególnie do gustu przypadł nam ten autorstwa blogerki Yoyo Cao, która napisała, że (marka) „po raz kolejny pokazała nam, na czym polega prawdziwa moda”. Według dyrektor kreatywnej Phoebe Philo, to bowiem artystyczna wizja, która idzie w parze z pragmatyzmem, sezonowość, która nie wyklucza reinterpretacji tego, co obecne było w jej kolekcjach już wcześniej, podróż przez minione dekady przy jednoczesnym myśleniu o potrzebach współczesnych kobiet i, co najważniejsze, radość, której niektórym projektantom niestety w dzisiejszych czasach chyba trochę brakuje.
Pod namiotem zaprojektowanym przez architekta Smiljana Radica, Philo zaprezentowała szereg sylwetek, które zachwycały swoją spójnością i konceptualizmem, ale jednocześnie urzekały widzów innowacyjnością stylizacyjnych rozwiązań i wykorzystanymi inspiracjami, do których sama projektantka zaliczała w tym sezonie przede wszystkim twórczość kreatorów z początków lat 80. (czyli, jak to nazwała, „projektantów sprzed epoki AIDS”), u których podziwia przede wszystkim wolność i radość tworzenia.
I wolność, i radość były wczoraj wyjątkowo zauważalne, a sięgający euforii stan, który rysował się na twarzach niektórych gości, towarzyszył zapewne wizji pokaźnych kwot potrzebnych do tego, by zaspokoić wszystkie zachcianki z metką Celine. Oczywiście, ubrania i dodatki od francuskiego domu mody nie należą do tanich, spokojnie można o nich jednak powiedzieć, że stanowią wieloletnią inwestycję, swojej właścicielce dodają animuszu i mimo swojej pozornej, minimalistycznej formy są w stanie samodzielnie wykreować praktyczną i jednocześnie nieobojętną dla otoczenia stylizację. Tak jest chociażby z pochodzącym z jesiennej kolekcji rudym kraciastym płaszczem z wycięciami w talii, futrzanymi czółenkami, które mimo że zostały pokazane na wybiegu prawie 4 lata temu, dopiero teraz są kopiowane przez sieciówki, nieśmiertelnymi torebkami czy geometryczną biżuterią.
Jak to zwykle u Philo bywa, także i tym razem na wybiegu mieszała się moda typowo kobieca z sylwetkami inspirowanymi męską szafą, monochromatyczne zestawienia przeplatały się z oryginalnymi wzorami, a najczęściej wykorzystywanym stylizacyjnym zabiegiem była szeroko pojęta warstwowość: na opływające ciało garnitury narzucono podwójne płaszcze, granatowe prochowce muskały jedno ramię modelek, plisowanym spódnicom zestawionym z ciężkimi kozakami towarzyszyły koszulki typu polo i kamizelki, a spod cekinowych , zabudowanych czarnych sukienek wystawały garniturowe spodnie w kolorze piaskowego beżu. Wszystko to oczywiście z wykorzystaniem zapierających dech w piersiach dodatków, do których już teraz wzdychają fashionistki – dziurkowanych, zabudowanych czółenek, botków na skarpecie i z kontrastowym noskiem, wiązanych trzewików oraz całego spektrum finezyjnej biżuterii i torebek.
Nie siląc się na zbędne komentarze, które zapewne i tak nie oddadzą tego, jak bardzo zachwyca nas ta kolekcja, powtórzymy za cytowaną wcześniej Cao: na tym polega prawdziwa i współczesna moda i właśnie w takiej postaci chcemy oglądać ją jak najczęściej!