Na tle warszawskiego Muzeum Kolejnictwa położonego przy ul. Towarowej 3 została zaprezentowana kolekcja SI-MI na sezon jesień-zima 2016. Powstała we współpracy z Joanną Horodyńską kolekcja, tak jak jej współautorka, ma mocny charakter. Dominują w niej wyraziste tkaniny oraz kolorystyka i bazuje w dużej mierze na lateksie, który postanowiono przedstawić w zupełnie inny sposób. Zastosowana w niej stylistyka lat 80., która dziś bywa często określana jako kicz, w obiektywie Macieja Nowaka, który sfotografował ją na tle warszawskiego Muzeum Kolejnictwa, zyskuje jednak intrygującego oraz nowoczesnego oblicza.
Jest to zasługa uwspółcześnionej interpretacji tamtej dekady oraz łączenia trudnych zestawów kolorystycznych i fakturowych. „Wraz z ekipą realizującą sesję zdjęciową, postanowiliśmy poszukać lokalizacji, która będzie stanowiła spory kontrast dla kolekcji” – zdradziła nam w ekskluzywnej wypowiedzi Joanna Horodyńska. „Szukaliśmy scenerii, która będzie przeciwieństwem lat 80., dlatego nie mogliśmy wybrać dyskotekowego, neonowego otoczenia” – dodaje. Wybór padł na warszawskie Muzeum Kolejnictwa. „Chcieliśmy nawiązać do motywu podroży oraz mojego osobistego życia w biegu, nieustannego bycia w drodze” – zdradziła nam Joanna.
Kolekcja opera się na kontrastach – połączeniach błysku oraz matowych tkanin. Lata 80. przejawiają się w wyrazistych falbanach, bluzkach z pęknięciami, futrzanych okryciach wierzchnich, trapezowych trenczach ze skóry. Efektownie wygląda nawet mała czarna, która została ozdobiona tiulowymi obszyciami zastosowanymi wzdłuż rękawów oraz na ramionach. Poszczególne elementy zostały nazwane popularnymi utworami z tamtej dekady, takimi jak „Material Girl” oraz „Borderline” Madonny, „Too Funcky” George’a Michaela, „Addicted to Love” Roberta Palmera, „Beat It” i „Dirty Diana” Michaela Jacksona oraz „A View to Kill” i „Girl Panic!” kultowej grupy Duran Duran. „Zestawy są odważne, ale nie są wulgarne. Klientka marki SI-MI będzie, z całą pewnością, decydować się na konkretną rzecz” – podkreśla muza marki. „Znajdziemy tu także odrobinę elegancji, choćby czarne rajstopy, welurowe botki oraz stylowy beret” – śmieje się Joanna.
Zgadzamy się całkowicie i doceniamy wszystkie ciekawe zabiegi stylistyczne, na które zdecydował się Bartek Indyka. Naturalny makijaż, w którym główną rolę gra rozświetlona twarz, stworzyła Beata Milczarek, a o gładko uczesane włosy zadbała Sylwia Habdas (Metaluna Agency).
Jesteśmy pod wrażeniem kolekcji oraz sesji zdjęciowej, i chętnie wykupiłybyśmy ją w całości. Brawo!