brak kategorii

Ikony (w) stylu vintage: Jane Birkin

24.06.2015 Redakcja Fashion Magazine

Ikony (w) stylu vintage: Jane Birkin

Zaistniała w zasadzie dzięki skandalom i burzliwemu związkowi z, jak sama go nazywała, największym poetą Francji. Młodziutka Jane była brytyjską odpowiedzią na fenomen „amerykańskiej” Brigitte Bardot. Równie piękna, naturalna i wszechstronnie utalentowana, chętnie pokazywała swoje atuty publicznie, często przełamując społeczne tabu.

W wieku 17. lat wyszła za mąż za producenta muzycznego John’a Barry’ego, żeby po kilku latach wpaść prosto w ramiona europejskiego barda, fana wina, kobiet i śpiewu – Serge’a Gainsbourgha. I to właśnie ta relacja zrobiła z Jane międzynarodową gwiazdę. Wcześniej grała w„ Passion Flower Hotel” – musicalu, w którym obsadził ją jej pierwszy mąż. Miała też na koncie kilka innych filmowych epizodów.

Kiedy w 1968 roku Gainsbourg zostawił Brigitte Bardot (choć technicznie rzecz biorąc, to ona opuściła jego), Jane została antidotum na złamane serce. Jako muza kontrowersyjnego artysty, sama musiała wybić się ponad określone standardy. Intrygowała strojem – pojawiała się w super krótkich i niemalże całkowicie przeźroczystych sukienkach i szokowała artystycznymi projektami. Razem z Serge’m nagrała piosenkę (muzyk wcześniej napisał ją dla Bardotki), którą cenzurowały światowe rozgłośnie radiowe, a sama Jane podobno usunęła ją z demo swojej pierwszej płyty, którą podarowała na święta rodzicom. Mowa oczywiście o erotyzującej opowieści miłosnej „Je t’aime… moi non plus”.

Ten kawałek, balansujący na granicy dobrego smaku, jak mówili niektórzy recenzenci, wpadł w ucho milionom słuchaczy, którzy w latach 60. szukali mocnych muzycznych wrażeń i sprzeciwiali się wszelkim formom cenzury.

Jane Birkin i Brigitte Bardot

To były zresztą czasy łamania wszelkich tabu w modzie i sztuce. Królowały mini spódniczki i kuse, odcinane pod biustem lub wiązane topy oraz nie pozostawiające wiele wyobraźni szorty. Jane coraz częściej grywała w filmach, brała udział w sesjach zdjęciowych, a na planie każdego z tych przedsięwzięć najczęściej towarzyszył jej mentor Gainsbourg. Zazwyczaj tworzył wtedy teksty do swoich kolejnych muzycznych albumów. Ze swoimi charakterystycznymi upodobaniami (hazard, narkotyki, papierosy i morze alkoholu) i dość specyficzną fizjonomią razem z Jane stanowili osobliwą parę. Serge zdawał sobie z tego sprawę, ale uwielbiał być w centrum uwagi. Podobno jednak prawdziwym powodem zaadoptowania bullterriera Nany, był fakt, że bard wyglądał przy psie na nieco bardziej przystojnego.

W kontraście – Birkin klasyfikowała się do po prostu wybitnie dziewczęcych, uroczych kobiet o figurze modelki i bardzo francuskiej urodzie (choć pochodziła z Wysp). Można ją było z powodzeniem nazwać it girl tamtych czasów. Sposób w jaki się ubierała, gdzie chodziła, czego słuchała i jak wyglądało jej życie rodzinne (w międzyczasie Jane została po raz drugi mamą) – stanowiło przedmiot zainteresowań i niewyczerpane źródło inspiracji dla mediów i fanów.

To m.in. ona wylansowała naturalny French chic, bazujący na trenczu, balerinkach i krótkich sukienkach oraz hipisowskich spodniach z szerokimi nogawkami połączonych z haftowanymi bluzkami. Uwielbiała też miksować letnie, dżinsowe szorty z golafami i wełnianinymi podkolanówkami, a klasyczne męskie koszule nosiła z właściwą sobie nonszalancją, rozpinając dobrych kilka guzików.

Skąd wzięła się torebka jej imienia? To już historia znacznie późniejsza. W latach 80. Jean-Louis Dumas, ówczesny dykretor Hermès, spotkał Jane w samolocie lecącym do Londynu z Paryża. Wdali się w pogawędkę, w trakcie której Birkin poskarżyła się Dumas’owi na brak odpowiedniej weekendowej torby, w której mogłaby zmieścić wszystkie potrzebne na krótkie podróże rzeczy. W tym samym roku, dom mody Hermès zaprojektował czarną, skórzaną torbę z krótką rączką, którą nazwał po prostu Birkin bag. Do dziś jest ona jednym z najdroższych modeli na świecie.

Cały okres młodości Jane Birkin był życiem w świetle reflektorów, pełnym szalonych imprez w gronie paryskiej bohemy i kontrowersji. W międzyczasie zdążyła też zostać matką (córki Lou Doillon i Charlotte Gainsbourg zajmują się filmem, modą i muzyką; córka z pierwszego małżeństwa, fotografka Kate Barry, zginęła w wypadku dwa lata temu), ikoną francuskiego stylu vintage i symbolem seksualnej rewolucji w Paryżu.

„Kto chciałby nudnego życia? Przecież to totalna nuda!” – mawiała Jane. Trudno się nie zgodzić.