Okazuje się, że łódzcy urzędnicy z wielkim niepokojem przyglądali się kilku ostatnim edycjom imprezy. Z tego powodu, właśnie w tym roku podjęli decyzję o zakończeniu współpracy z Jackiem Kłakiem i Irminą Kubiak, właścicielami Moda Forte i głównymi organizatorami polskiego modowego przedsięwzięcia. Szalę goryczy przelały także informacje rozprzestrzeniające się na kilka dni przed wydarzeniem. Okazało się bowiem, że fashion week jest zagrożony z powodu kolosalnego zadłużenia organizatorów, którzy zbagatelizowali nawet pojawienie się na miejscu wydarzenia komorników. Miasto doszło do wniosku, że taki obrót spraw jest dla nich wielką antyreklamą oraz godzi w wizerunek Łodzi, która rocznie wspierała finansowo FPFWP kwotą w wysokości 2 mln złotych.
W materiale opublikowanym na stronie „Dziennika Łódzkiego”, Bartłomiej Wojdak, dyrektor biura promocji Urzędu Miasta Łodzi, przyznaje, że „że na ten moment wstrzymano wszystkie płatności, a umowa z agencją została rozwiązana”. Co więcej, przedstawiciele miasta są na etapie rozliczania wiosennej edycji fashion weeka. „Dziennik Łódzki” donosi także, że miasto powinno zapłacić agencji 480 tysięcy złotych, jednak pieniądze te w żaden sposób nie dotrą do rąk Kłaka i Kubiak, ponieważ w pierwszej kolejności muszą zaspokoić długi licznych wierzycieli! Urzędnicy nieustannie analizują straty finansowe jakie ponieśli w wyniku bałaganu organizacyjnego FPFWP – jest to wstępnie 300 tysięcy złotych.
Na reakcję FPFWP nie musieliśmy czekać zbyt długo. Tego samego dnia na profilu Facebookowym, ukazały się podziękowania dla wszystkich osób wspierających imprezę, ale wpis ma bardzo gorzkie zabarwienie. Padają słowa takie jak „rozczarowanie”, „poczucie walki z wiatrakami” oraz „beznadziei”, a na końcu „love and peace”. Pod wpisem możemy prześledzić ostre przepychanki słowne i kłótnie, które nijak mają się do kultury biznesowej oraz mody, z jaką chcielibyśmy mieć do czynienia. Mówiąc subtelnie, komunikacja nigdy nie była i nie jest mocną stroną Jacka Kłaka.
Zrzut ekranu z Facebooka FPFWP
Już podczas poprzednich edycji, nie raz mieliśmy do czynienia z chybionymi komunikatami prasowymi, w którym mogliśmy dowiadywać się o licznym zagranicznych osobistościach odwiedzających łódzki tydzień mody. Do panteonu gwiazd zaliczyć można było: Amelianna Loiacono – włoską stylistkę Calvina Kleina; Patrizię Gucci, która modne ma tylko nazwisko; portugalskiego projektanta Nuno Gamę oraz Vassilije Kovaceva z Serbii. Nigdy nie dowiedzieliśmy się jednak, co w praktyce oznaczała ich obecność w Łodzi oraz jak rzeczywiście wpłynęła na rozwój polskiej branży mody. Zamiast tego, w komunikatach prasowych otrzymywaliśmy „okrągłe” zdania o promocji polskiego designu poza krajem, który tak naprawdę chyba nigdy nie wyszedł poza namioty, w których miały miejsce pokazy mody. Informacja o ciąży projektantki mody Natashy Pavluchenko też była zbędna. Jacek Kłak przekonywał, że Łódź jest miejscem, w którym projektanci spotykają się z kupcami, a nie tylko ścianką dla celebrytów i „wannabes”, pragnących pokazać najbardziej spektakularną część swojej garderoby. Mimo upartych poszukiwań, nie odnalazłam żadnych informacji jacy konkretni kupcy zainteresowani nabyciem polskiej mody pojawili się w Łodzi na przestrzeni 8 lat. Taka impreza ma sens, tylko i wyłącznie wtedy, gde polega na sprzedaży, prowadzeniu edukacji modowej, rozwijaniu nowych technologii (przed którymi nie da się uciec), wcielaniu inwestycji w kraju, gdzie moda dopiero raczkuje oraz budowaniu reputacji będącej bazą dla przyszłych pokoleń, którym być może będzie dane brać udział w budowaniu polskiej branży mody z prawdziwego zdarzenia.
Zapytałam kilka osób z dużym doświadczeniem dziennikarskim, będących wieloletnimi uczestnikami i obserwatorami polskiej edycji fashion weeka, jak zapamiętali jesień 2009 roku, a więc moment kiedy startowała pierwsza impreza pod dumnie brzmiącym hasłem Fashion Philosophy?
Michał Zaczyński wspomina duży dystans projektantów z Warszawy oraz ich początkową niechęć do przyjazdu do Łodzi. „Pokazy były bardzo skromne, miały nawet po kilka godzin opóźnienia, na wybiegach dominowały ciemne ortaliony, a widownia liczyła czasem 8 osób. Mimo tego ludzie cieszyli się z pierwszej takiej imprezy”. Dodaje jednak, że z czasem wszystko zmieniło się wraz z pojawieniem się projektantów takich jak MMC, Joanna Klimas, Zuo Corp, Michał Szulc, Łukasz Jemioł, Agnieszka Maciejak, Dawid Tomaszewski, Maldoror, Anna Poniewierska, Paprocki i Brzozowski oraz Nenukko, którzy zdominowali pokazy z serii „Designers Avenue”. Młode talenty i awangardowa moda trafiły, z kolei, do sekcji „OFF Out of Schedule” oraz „Studio”.
Michal Szulc wiosna-lato 2014
Były wielkie nadzieje, zapał, chęci do pracy i zaangażowanie polskich projektantów. Bloger i dziennikarz, Tobiasz Kujawa, podczas pierwszej edycji imprezy był stażystą, który odbierał zagranicznych gości z lotniska i pomagał im przemieszczać się do Łodzi. „To było wręcz oszałamiające, że w Polsce mamy tydzień mody. Panowała totalna fascynacja, że może uda nam się wejść w ten tryb kalendarza mody, który jest na całym świecie”. Kujawa dodaje, że kolejne edycje miały dużo niedoskonałości, takich jak opóźnienia oraz kiepskie warunki techniczne, ale najważniejsze były kolekcje oraz świetne debiuty – Kuby Pieczarkowskiego i Oli Bajer. „Ci młodzi projektanci szybko awansowali ze sceny OFF-a do Designers Avenue, występując obok Ani Kuczyńskiej, Konrada Parola oraz MMC. Potem fashion week poszedł w kierunku celebryckim, nikomu nie zależało na obecności cenionych polskich dziennikarzy” – puentuje Tobiasz. Jak okazało się, impreza jakoś nie mogła obejść się bez nich i zaczęła tracić na znaczeniu.
MMC wiosna-lato 2014
Podobne wrażenia z pierwszego tygodnia mody w Łodzi przywiozła Ewa Kosz, redaktor naczelna „Ultra Żurnal”. „Mój pierwszy tydzień mody w Łodzi wiązał się z ogromnymi emocjami. Jechałam tam w doborowym towarzystwie Sary Łątkowskiej i Agnieszki Adamczak. Mieszkałyśmy w hostelu na Bałutach. W drodze na pierwszy pokaz inauguracyjny złamałam obcas. No i po raz pierwszy zobaczyłam na żywo MMC i zakochałam się na zabój”. Dziennikarka zdradziła mi, że strefa OFF Out Of Schedule przy ul. Tymienieckiego była magiczna. Opowiedziała także, że wtedy w Łodzi byli wszyscy, którzy modą zajmowali się profesjonalnie lub chcieli związać z nią swoją przyszłość. „To było prawdziwe święto mody” – podsumowała.
Pomimo wielkiego entuzjazmu i twórczej energii, zbyt dużo czynników nie zagrało, aby polski tydzień mody w Łodzi dalej funkcjonował. Na ten moment nie ma już wielkiego sensu szukać winnego. Być może polski rynek nie jest gotowy, aby zajmować się organizacją tak wielkiego przedsięwzięcia, podczas gdy słowa takie jak strategia, biznes plan i konsekwencja są nam zupełnie obce.
Tłumy gości podczas 5. edycji FPFWP 2011
Jest jednak ktoś, kto nie boi zmierzyć się z tego typu wydarzeniem. Jest to Ania Terej, która ma za sobą wieloletnie doświadczenie w organizacji pokazów Ani Kuczyńskiej oraz Łukasza Jemioła. Współpracowała także z markami Comme des Garcons, Maison Martin Margiela oraz Hugo Boss. Producentka ma zamiar uruchomić Mercedes-Benz Fashion Week Warsaw już 18 października tego roku. Według niej, nowa koncepcji wydarzenia zakłada, że wszystkie ważne polskie marki i projektanci mają zgromadzić się w jednym miejscu, w celu promowania rodzimej branży, która ma ambicje pracować zgodnie ze światowym kalendarzem wydarzeń. Organizatorzy zapewniają im lokalizację, wsparcie produkcyjne w bardzo atrakcyjnej cenie oraz kontakt z mediami, kupcami oraz agencjami reklamowymi. Mercedes ma stwarzać niezwykle cenne możliwości nawiązania branżowych relacji. Miejmy tylko nadzieje, że takie argumenty będą w stanie przyciągnąć największych graczy na rynku, takich jak Kuczyńska, Jemioł, MMC i innych, w taki sposób, aby byli chętni wejść we współpracę z Mercedesem – wszak są w stanie sami organizować pokazy mody (i robią je z powodzeniem), więc jaką wartość będzie mieć dla nich udział w przedsięwzięciu grupowym? Jak będzie naprawdę – przekonamy się już wkrótce. Podobne obawy ma Tobiasz Kujawa. „Mocno kibicuje każdej inicjatywę, jednak na taką formę chyba nie ma miejsca – projektanci, którzy chcą zrobić pokaz, mogą zrealizować go bez wsparcia Mercedesa. Może na jakiś czas powinniśmy zawiesić marzenia o fashion weeku i skupić się na budowaniu branży oraz wychowaniu nowej generacji konsumenta. Łódzki przypadek pokazuje, że obecnie nawet organizator, projektant i sponsor nie są w stanie utrzymać imprezy” – podsumowuje sceptycznie.
Oficjalna strona dotychczasowego organizatora fashion weeku
Miejmy nadzieje, że w przypadku Mercedes-Benz Fashion Week Warsaw nie skończy się na szumnie zapowiadanej obecności znaczących kupców. Bez nich taka impreza nie ma najmniejszego sensu. Także edukacja powinna znaleźć tu swoje miejsce – profesjonalne warsztaty i wykłady, to punkt obowiązkowy podczas tego typu wydarzenia. Profesjonalizacja branży powinna stanowić hasło przewodnie dla Mercedes-Benz Fashion Week Warsaw, dlatego czekam na pierwsze fachowo napisane info prasowe. Być może dowiemy się z niego choćby na jaką lokalizację postawi organizator? Uściśnięcia dłoni nikomu nieznanych Włochów i poklepywanie po plecach ze strony dawno zapomnianych stylistów powinny być zastąpione zawieraniem konkretnych umów biznesowych.