KULTURA
Cannes 2017 udowadnia, że przyszłość (także filmu) jest kobietą!
30.05.2017 Patryk Chilewicz
Festiwal w Cannes zawsze był na bakier z uznawaniem kobiet jako równych mężczyzn. Kazano im nosić wysokie szpilki, zakładać piękne kreacje i być, po prostu. Większość nagród, splendoru, a przez to także retorykę i głos festiwalu zagarniali mężczyźni. W końcu zaczyna to się zmieniać.
Kristen Stewart bez włosów jest symbolicznym przykładem tej zmiany – łysa aktorka przyznająca się do tego, że faceci jej nie pociągają? Kilkadziesiąt lat temu byłaby branżowym pariasem, dziś jest nadzieją Hollywood i jedną z najpopularniejszych gwiazd.
W końcu doczekaliśmy się także realnej odpowiedzi na głośny list z 2012 roku, w którym Gillian Anderson, Rachel Ward i guru feminizmu Gloria Steinem zarzuciły canneńskim decydentom, że pomijają kobiety w najważniejszych kategoriach, jak „najlepszy reżyser / reżyserka”. Tymczasem w 2017 roku do głównych konkurencji stanęły wybitne osobowości z nie mniej wybitnymi produkcjami, m.in. Vanessa Redgrave z politycznym manifestem o kryzysie uchodźczym, Lynne Ramsay, japońska pisarka i reżyserka Naomi Kawase oraz oczywiście największa wygrana – Sofia Coppola.
Zwycięstwo Coppoli jest o tyle ważne, że jej film jest kolejną już ekranizacją noweli Thomasa P. Culinnana z 1966 roku. W pierwotnej adaptacji, z 1971 roku, główną męską rolę dostał Clint Eastwood, a film aż kipiał od seksizmu i instrumentalnego traktowania kobiet. Tymczasem Coppola wyniosła historię z „The Beguiled” na zupełnie inny poziom, pokazując kobiecą siłę połączoną z wdziękiem. To więc podwójna wygrana.
Smaczków w tegorocznym Cannes było o wiele więcej: Jessica Chastain w t-shircie „We Should All Be Feminist”, Nicole Kidman z nagrodą specjalną, która ogłosiła, że „będzie częściej pracować z kobietami, bo czas zacząć ten dobry trend” czy Jake Gyllenhaal – uosobienie męskości – który w emocjonalnej mowie nakazywał branży pełne równouprawnienie i mówił nawet o „wyższości kobiet” w filmach.
Oby kampanie z udziałem gwiazd, ich deklaracje i zapewnienia przeniosły się jednak na grunt zwykłej pracy u podstaw. Przypomnijmy, że według badań z 2016 roku na 250 największych światowych produkcji na świecie zaledwie 7 procent (!) reżyserowały kobiety. Warto więc wspierać kobiece kino, solidaryzować się z kobietami i dawać im prawo głosu. 70 lat Cannes zdominowanego przez mężczyzn jest zbyt przytłaczającą liczbą, by miało się to ciągnąć dalej.