FASHION AT HOME
„Nie chcę żeby obiekty, które robię, zalewały rynek. Chcę, żeby konsument był świadomy tego, że kupuje coś, jedynego w swoim rodzaju”. Rozmowa z Arkadiuszem Szwedem
11.09.2021 Katarzyna Błażuk
Arek Szwed to młody polski artysta pracujący z ceramiką i porcelaną. Swoją serią Coral Reef, w której tradycyjną metodę wykonywania odlewów gipsowych zastąpił… odwiertami, dzięki którym stworzył niezwykłe formy przypominające rafy koralowe pokazał, że dla niego liczy się, nie tyle efekty końcowy, ile sam proces tworzenia. Dlatego eksperymentuje z formą, słucha materiału, z którym pracuje. Zajmuje się także działalnością edukacyjną. W 2020 roku powstał dynamiczny, trzyosobowy kolektyw – Glitch LAB, który używając ceramicznej materii, chce zwrócić uwagę na błędy i wyzwania otaczającego nas systemu poprzez krótkoseryjne manifesty produktowe. Pierwsza odsłona Glitch LAB – Fuck The Porcelain, to projekt mający na celu przywrócenie trzeciego gatunku i nadanie mu nowego życia poprzez interwencję artystyczną i tym samym zwiększenie jego wartości rynkowej oraz zbudowanie unikatowej i dostępnej tylko na Targach Rzeczy Ładnych kolekcji produktów.
Studiowałeś malarstwo na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, ale nie zostałeś malarzem, wybrałeś inny sposób twórczej ekspresji, czyli porcelanę. Dlaczego?
Skończyłem liceum plastyczne w Kielcach i próbowałem dostać się na Akademia Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu, ale na ostatnim etapie zostałem odrzucony. Nie chciałem mieć przerwy, ani tracić kontaktu ze znajomymi i postanowiłem pójść na malarstwo na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Miesiąc po dostaniu się na uczelnię, zadzwoniła do mnie moja nauczycielka z liceum z propozycją asystentury i pomocy przy sześciotygodniowym projekcie Markowi Cecule, który wrócił z Nowego Jorku i otworzył studio ceramiczne w Kielcach. I tak sześć tygodniu przerodziło się w sześć lat. Będąc asystentem jednego z najlepszych współczesnych polskich ceramików współpracowałem z założoną przez Cecułę pracownią ceramiczną Modus Design, która współpracowała z legendarną fabryką w Ćmielowie oraz otwartym w 2012 roku Design Centrum Kielce (obecnie Instytut Wzornictwa). Wtedy też zaczęła się moja przygoda z ceramiką. To dzięki Markowi zacząłem się nią interesować. Miałem przyjemność uczyć się od mojego mistrza, ale także chłonąć wiedzę przebywając w środowisku, które go otaczało: jego rezydentów, uczniów, wykładowców z Central Saint Martins.
Jak pracuje się z porcelaną i ceramiką? To pracochłonny proces czy przyjemne spędzenie czasu?
Praca z ceramikom jest przyjemna, a praca z porcelaną jest bardzo pracochłonna. Praca w ceramice kojarzy się z pracą rąk, z garncarstwem, lepieniem. Praca z produktem jest zupełnie inna. Mam tu na myśli tworzenie modeli form. Musimy umieć perfekcyjnie pracować z gipsem, żeby zrobić dobry model. W tym procesie wszystko ma znaczenie i jest ze sobą powiązane. Jeśli wykonamy zły model, to wykonamy złą formę, a zła forma, to zły odlew i wszystko się nie uda w piecu. To jest system naczyń połączonych, to są godziny spędzona na porażkach. Praca z ceramiką to długie godziny prób i błędów, porażek. Więc myślę, że trzeba być bardzo cierpliwym, mieć dużo pokory do tego materiału i nie przejmować się, kiedy kolejny raz coś się nie udaje. Dzięki temu uczysz się, zaczynasz w głowie składać jak puzzle, wszystkie elementy tej układanki, dostrzegać mikroskopijne różnice, które decydują o sukcesie lub niepowodzeniu, usprawiają proces. I nagle odkrywasz, że wszytsko zaczyna chodzić jak w zegarku. Pracujesz nie na wagę, ale na oko. Tę wiedzę nazwałbym nieucieleśnioną. Nienazwaną, bo trzeba ją sobie samu pozyskać, wypracować. Znajomość właściwości materiału, technik szkliwienia oraz temperatury i czasu wypalania to kluczowe elementy w pracy z ceramiką. Bez tej wiedzy, nawet najbardziej wizjonerski projekt nie mógłby zostać zrealizowany. To właśnie materiał zawsze określa ostateczny kształt, a twórca musi wykazać się pokorą. Jednocześnie jednak do pracy ceramika potrzebna jest doza wyobraźni i spontaniczności i nawet najdziwaczniejsze pomysły mogą się udać.
Gdzie szukasz inspiracji?
Chłonę bardzo szybko to co się dzieje tu i teraz. Jestem fanem popkultury: gier komputerowych i komiksów, superbohaterów. Bardzo dużą inspiracją są dla mnie manipulacje, eksperymenty, które wykonuję. To nieustanne obserwowanie tego, co jest wokół. Szukam odpowiedzi, rozwiązań jak coś można przetworzyć. W swojej pracy miksuję ze sobą wiele technik, czasem sam nie jestem w stanie przewiedzieć jaki będzie efekt końcowy, bo projektuję bardziej proces projektowy niż efekt końcowy. Jeśli potrafisz dobrze modelować i dobrze konstruować formę i wiesz jakie są zasady wypalania porcelany, to w pewnym momencie staje się to rutynowe, powtarzalne. Wtedy projektowanie samego procesu jest dużo bardziej interesujące.
Czy to ma coś wspólnego z wystawą, którą będziecie prezentować podczas Targów Rzeczy Ładnych?
Glitch: Fuck the Porcelane to forma buntu, manifest, zwrócenia uwagi i próba poszukiwań odpowiedzi czy potrzebujemy nowych form, czy lepiej wykorzystać, to co już mamy. Czy te, już dostępne na rynku rzeczy, nie są tymi docelowymi? Pandemia pokazała pewną zależność – teraz czeka się na piec do wypalania ceramiki 12 miesięcy, kiedyś były to dwa miesiące. Świadczy to o ogromnym zainteresowaniu tego typu rzemiosłem. Podstawową wiedzę można zdobyć w interencie. Nie chcę przez to powiedzieć, że to coś złego. Sam jestem wykładowcą w warszawskiej School of Form. Należy jednak mieć świadomość tego, że rzecz wypalona na ostro staje się produktem nierycyklinowalnym, który przetwa z nami 1000 lat, podobnie jak było z ceramiką w starożytnej Grecji. Jeśli będziemy bezrefleksyjnie nadprodukować rzeczy, spowoduje to, że nie tylko skończą nam się surowce, ale będziemy mieć nadprodukcję ceramicznych śmieci. Takich których nikt nie chce. Celem wystawy jest też poszukiwanie odpowiedzi czym są mody na pewne rzeczy. np.obecnie pastelowe obiekty. Czy moda na nie przetrwa na tyle długo, że zdecydujemy się nasz stary, ulubiony kubek wymienić na ten pastelowy czy kubek w stylu Wabi sabi.
Mówisz dużo o samym procesie projektowania. Twoją serię Coral Reef, w której tradycyjną metodę wykonywania odlewów gipsowych zastąpiłeś… odwiertami, dzięki którym stworzyłeś niezwykłe formy przypominające rafy koralowe, ceramikę przypominającą beton, korek, a nawet liście sałaty. Jak podchodzisz do samego projektowania?
Jestem artystą, ceramikiem, projektantem, więc muszę cały czas coś wytwarzać, ale robię to na małą skalę, nie chcę żeby obiekty, które robię, zalewały rynek. Chcę, żeby konsument był świadomy tego, że kupuje coś, może trochę droższego, ale jedynego w swoim rodzaju. Przestałem produkować w większości małe formy i zdecydowałem się na tworzenie większych obiektów. Robię wazony, które są z pogranicza designu i sztuki, są miksem moich umiejętności, skupionym głównie na procesie.
Co twoim zdaniem spowodowała bum na ceramikę, który można zauważyć od kilku lat na polskim rynku. Ja mam wrażenie, że teraz wszyscy postanowili produkować ceramiczne obiekty.
Ceramika jest z nami od zarania dziejów. Ludzkość była w stanie ją przetworzyć i opanować pracę z nią do perfekcji. Rzeczy ceramiczne jest stosunkowo łatwo zrobić. Przyczyna leży też w tym, że ten perfekcjonizmem fabryk produkujących obiekty masowo, przestał być atrakcyjny. Rzeczy były zbyt idealne. Zbiegło się, to także z nadejściem do Polski trendu Wabi sabi, czyli dostrzeżenie piękna w niedoskonałościach. Dotarło to jednak w zniekształconej, uproszczonej formie. A należy pamiętać, że za ideą unperfection beauty, kryją się lata pracy, doświadczeń ludzi, którzy całe życie doskonalą swoje umiejętności. Unperfection beauty to nie przypadkowość, tylko brak perfekcji, ale pod kontrolą. W Polsce stała się jednak moda na rozpowszechnianie rzeczy, które nie przeszłyby żadnej kontroli jakości produktu. Szybko, bezrefleksyjnie, tylko, żeby wyprodukować i sprzedać. Brak tam wiedzy, którą zastępuje przypadek. Wiem, jak trudno jest zrobić dobry kubek. Nie mogę patrzyć na takie marnowanie materiału. To dla mnie qwazi sztuka.
Arkadiusz Szwed – designer, reprezentant pokolenia ceramików dla których proces technologiczny w ceramice jest świadomie zaburzany przez projektanta w celu uzyskania formy pokazującej relację między procesem a dziełem. Zajmuje się zarówno dizajnem użytkowym, twórczością konceptualną i edukacją z dziedziny wzornictwa przemysłowego oraz pracą kuratorską. Jego twórczość to kolaż wiedzy technicznej, wrażliwości i kreatywności. Instagram
Razem z Joanną Rymaszewską i Martą Łempicką stworzył @Glitch LAB. Ten dynamiczny, trzyosobowy kolektyw, używając ceramicznej materii, chce zwrócić uwagę na błędy i wyzwania otaczającego nas systemu poprzez krótkoseryjne manifesty produktowe.
Wystawa GLITCH. Fuck The Porcelain, to manifest złożony z trzech obiektów ilustrujących wyzwania przed którymi muszą stanąć nie tylko odbiorcy i projektanci, ale również cały przemysł ceramiczny. Odważne hasło Fuck The Porcelain ma zwrócić uwagę na skomplikowany przebieg produkcji, którego ważnym elementem jest materiał i temperatura.