
Spice Girls, Christina Aguilera, Drew Barrymore – dwadzieścia lat temu to one nadawały kurs modzie. Przez nie, każda polska dyskoteka (niewiele ich wtedy było!) i ulica, wyglądały tak samo. Dziewczyny z jasnymi, szerokim pasemkami we włosach, na koturnach i w mocnym, perłowym makjiażu – która z ówczesnych nastolatek nie popełniła tych grzechów? Zobacz, największe stylistyczne wpadki tamtych lat.

Perłowy cień położony od rzęs aż po same, oczywiście wyskubane w niteczki, brwi. W komplecie ciemnoróżowe usta. Wszystko nałożone grubą warstwą, i wielokrotnie poprawiane w ciągu dnia. A my dziwimy się 50 krokom makijażu Kim Kardashian. Christina Aguilera była pierwsza!

Ciemnobrązowa linia wokół ust i jasnoperłowy kolor pomadki. Jak to możliwe, że dała się na to namówić nawet Victoria Beckham?! Nie wiemy jaki makijażysta za tym stoi, ale naszym zdaniem, nie lubił kobiet.

Ta moda była i nadal jest niebezpieczna. Wraca co jakiś czas, i zmusza fashionistki do wyskubywania brwi w cieniutkie niteczki. Ostrzegamy - jeśli kiedyś jej ulegniesz, jest spora szansa, że włoski nigdy już nie odrosną. Przykład - Pamela Anderson, która takie brwi - niteczki będzie miała do końca życia. Przykre, szczególnie w czasach, w których rządzi Cara Delavigne i jej szerokie łuki.

Ikoną tego stylu jest kolejna spicetka w naszym zestawieniu - Ginger Spice czyli Geri Halliwell. Rudy kolor włosów i blond pasma tuż przy twarzy. To, co do zniesienia było na estradzie, wyglądało strasznie na ulicy. Całości looku dopełniały kozaki na koturnach w psychodeliczne wzory. Nigdy więcej!

Skóra w kolorze marchewki to było za mało, modna dziewczyna 20 lat temu musiała być ciemna jak czekolada. Victoria Beckham (wtedy Adams), była opalona tak mocno, że wyglądała starzej niż teraz. Strach pomyśleć do czego mogła doprowadzić ta moda. Zmarszczki to raczej optymistyczny scenariusz.

Kwiatuszki, kokardki. Obojętnie jakiej długości miało się włosy - długie czy krótkie, upięcia na różne sposoby to było to. Dziewczyny spinały włosy kwiatuszkiem nawet kiedy szły na biznesowe spotkania, mniej więcej tak jak Drew Berrymore na tym zdjęciu. Wyobrażacie sobie zrobić to dzisiaj?