Czy styliście łatwo jest zostać projektantem?
Na co dzień cały czas jestem związana z modą. Od wielu lat ubieram ludzi i często znam ich potrzeby. Myślę, że fakt, iż jestem stylistką ułatwia mi wiele w projektowaniu bielizny.
Le Petit Trou jest nazwą francuską. Lubisz paryski styl?
Mam słabość do wszystkiego co francuskie. Paryżanki są zawsze zadbane i modne, ale równocześnie klasyczne – nie podążają ślepo za trendami. Podoba mi się to.
Jak grzyby po deszczu powstają w Polsce marki streetwear. Dlaczego Ty zdecydowałaś się akurat na bieliznę?
Półtora roku temu, kiedy otworzyłam razem z chłopakiem Le Petit Trou, co chwilę powstawały firmy z dresowymi sukienkami. Trudno było jedną markę odróżnić od drugiej… Ja nie chciałam robić ubrań – od dawna miałam w głowie plan na stworzenie marki z bielizną. Miałam na nią pomysł i wykorzystałam niszę na rynku.
Polskie klientki są odważne?
Są bardzo odważne. Figi z dziurką robią furorę (haha).
Le Petit Trou zawsze można znaleźć wśród wystawców HUSH. Czym ta inicjatywa wyróżnia się na tle pozostałych?
Na Hushu jesteśmy co pół roku i są to jedyne targi na których się wystawiamy. Zawsze staramy się, żeby nasze stoisko było piękne i odróżniało się od innych… Pokoik Le Petit Trou to nasz motyw przewodni.
Więcej o targach HUSH znajdziecie tutaj.