Patryk Chilewicz: Co was najbardziej zaskoczyło w całym programie „Azja Express”?
Zuza Bijoch: Zaskoczyło nas to, że wszystko działo się tam naprawdę bez udawania. Uczestnicy pierwszej edycji mówili: „Oj dziewczyny, przygotujcie się, bo łatwo nie będzie”. Przed wylotem do Azji miałam jeszcze myśli, że skoro jest to tak duża produkcja, to jej scenariusz musi być już z góry ustalony. To było złudzenie. Podczas programu nie możesz się nawet zapytać kogoś z boku gdzie masz biec, nic! Jesteś sam i jeśli pomyliłeś trasę, poruszasz się w całkowicie innym kierunku przez cały dzień, to nikt ci tego nie powie. Zorientujesz się najprawdopodobniej pod wieczór, gdy reszta uczestników będzie już dawno na mecie odcinka.
Julia Bijoch: Tak, każdy uczestnik mógł liczyć tylko na siebie i swojego partnera.
Zuza: Dla mnie niesamowite było też to, że w momencie, kiedy zaczyna się program i Agnieszka mówi, że za 300 km w innym mieście będzie flaga, to myślisz sobie: jestem na Sri Lance w mieście x, nie wiem gdzie jadę, jakaś flaga przy jakimś sklepie, przecież w życiu tego nie znajdę… A później, po czterech godzinach, dojeżdżasz do tego punktu i okazuje się, że niemożliwe staje się możliwe.
https://www.instagram.com/p/BYsxiIvBVE5/?taken-by=bijochzuzanna
Obie macie swoje światy i tak naprawdę znalezienie się w samym środku tego zamieszania musiało być trochę traumatyczne. Miałyście w trakcie nagrywania taką myśl „nie, to był błąd, trzeba było nie brać tej propozycji”?
Julia: Pierwszego dnia tak miałyśmy. Początkowo, nie było łatwo odnaleźć się w całkiem nowej sytuacji. Były chwile zwątpienia, myśli, że to nie jest program dla nas, że co my najlepszego zrobiłyśmy, że na pewno będziemy ostatnie na mecie. Jednak z biegiem czasu się rozkręciłyśmy. (śmiech)
Zuza: Początkowe dni wyścigu były szokiem. Tak jak wcześniej mówiłam, my nigdy nie jeździłyśmy na wycieczki z plecakiem, kempingi, wspinaczki, nawet obozy szkolne często omijałyśmy. Sytuacja, gdzie mamy świadomość, że jeśli nie znajdziemy szybko jakiegoś domu to będziemy spać pod namiotem, była dla nas czymś zupełnie nowym. My nawet nie wiedziałybyśmy jak ten namiot się rozkłada! Było ciężko, ale na szczęście nie musiałyśmy go nigdy użyć. (śmiech)
https://www.instagram.com/p/BZTb0X9lc1d/?taken-by=bijochzuzanna
Jesteście siostrami i już w pierwszym odcinku mówicie, że łączy was niezwykła więź, ale wiem, że tak czasami jest, że nawet jak ludzie się kochają i są rodziną to mimo wszystko gdy spędzają ze sobą dużo czasu to gdzieś te napięcia się pojawiają. U was były momenty „kocham cię, ale cię zabiję”?
Julia: Myślałyśmy o tym przed wyjazdem. Wiedziałyśmy, że albo będzie super albo pożremy się tak, że będziemy mieć siebie dosyć już po drugim dniu.
Zuza: I żałować, że pojechałyśmy.
Julia: To była trochę ruletka, bo tak naprawdę człowiek nigdy nie wie jak zachowa się w ekstremalnych warunkach. Można mieć wizję tego oglądając to na kanapie, a jednak jak się jest już w samym środku tej całej wichury to reaguje się zupełnie inaczej.
https://www.instagram.com/p/BY-vZDbBqmM/?taken-by=bijochzuzanna
Czego wam najbardziej brakowało podczas wyjazdu?
Zuza: Przed pójściem spać brakowało mi czegoś w stylu miłego resetu i odpoczynku. To był ciągły pęd, nie było momentu żeby zrobić cokolwiek innego niż związanego z amuletem, checkpointem, wyścigiem… Wszystko było sfokusowane na grze.
Julia: Wchodzi się do zupełnie innej rzeczywistości. Nagle najważniejszym punktem dnia jest to, czy zdobędzie się amulet, czy uda się złapać samochód…
Zuza: I immunitet.
Julia: I immunitet, to były aspekty, które nagle przybierały rangę najważniejszych.
Zuza: Pamiętam, że pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do Polski było sprawdzenie wszystkich maili, rachunków… To był powrót do rzeczywistości. Uświadamiasz sobie, że przez cały czas, kiedy uczestniczyłeś w niezwykłej grze, życie toczyło się dalej.
https://www.instagram.com/p/BZQgvCCBHtX/?taken-by=juliabijoch
Co po programie? Obie nie uczestniczycie w takim stricte życiu show-biznesowym w Polsce. Na pewno wasza popularność po „Azji Express” wzrośnie i pojawią się różne propozycje. Myślicie o swoich dalszych planach związanych z polskimi czerwonymi dywanami?
Zuza: Prowadzimy bardzo intensywne życie. Każda z nas działa w innej branży. Julia właśnie skończyła studia stomatologiczne. Przez kolejne pół roku pewnie będzie można częściej zobaczyć nas razem. To jest fajnie, bo dla mnie jest to zawsze okazja żeby spotkać się z siostrą i spędzić z nią cały dzień, dwa, trzy… tydzień, miesiąc, ile ze mną wytrzyma! (śmiech)
https://www.instagram.com/p/BYGu47jh1Ey/?taken-by=juliabijoch