MODA
Zmarła Franca Sozzani – wieloletnia naczelna „Vogue Italia”
23.12.2016 Redakcja Fashion Magazine
Franca Sozzani urodziła się w 1950 roku we włoskiej Mantui. Z początku chciała studiować fizykę, jednak nie godził się na to jej ojciec, skończyła więc jako absolwentka literatury i filozofii na Uniwersytecie w Mediolanie. Swoją przygodę z modą zaczęła jakiś czas później, mając za sobą jeden rozwód (jej małżeństwo trwało zaledwie 3 miesiące) i „oczyszczającą ” podróż do Indii. Krótko po powrocie, dostała pracę w „Vogue Bambini”.
Zawodowy przełom nastąpił u Sozzani w 1980 roku, kiedy zaproponowano jej prowadzenie „Lei” – magazynu dla młodych kobiet, a dwa lata później jego męskiego odpowiednika, „Per Lui”. Karierę w „Vogue’u” rozpoczęła w 1988 roku – tym samym, w którym debiutowały także Anna Wintour i Suzy Menkes. Czy to właśnie dlatego trójka ta pozostawała przez lata w bardzo bliskiej przyjaźni? Z pewnością połączyła je wspólnota doświadczeń, jednak reprezentując zupełnie inny model dziennikarski i z upływem lat patrząc na modę pod nieco innym kątem, zawsze umiały kreatywnie dyskutować, wspierać i szanować swoje projekty oraz doceniać działania, które podejmowały dla wzmacniania globalnej marki „Vogue’a”. Zarówno Wintour, jak i Menkes (podobnie jak redaktorzy innych edycji „biblii mody”) zamieściły na swoich platformach bardzo osobiste i wzruszające wspomnienia o Sozzani. To tylko pokazuje, że Włoszka była nie tylko jedną z najbardziej szanowanych, ale przede wszystkim lubianych postaci świata mody.
Sozzani była jedną z pierwszych osób, które zaczęły doceniać potęgę obrazka, a nawet przedkładać siłę jego oddziaływania ponad słowo. Zadziało się tak z prostego względu – redaktor naczelna „Vogue’a” wiedząc, że włoskie wydanie magazynu przeczytają (i zrozumieją) tylko Włosi, szukała innych sposobów, w jakie miesięcznik mógłby dzielić się swoimi treściami z globalnym audytorium. Od początku miała niesamowitego „nosa” do młodych fotografów, obdarzając ich ogromnym kredytem zaufania i dając im totalną artystyczną wolność w kreowaniu contentu. Już na samym początku swojej kariery współpracowała blisko z legendarnym Olivierem Toscanim, to także ona pokazała światu niebywały talent Paolo Roversiego, Mario Testino, Herba Rittsa, Bruce’a Webera i Stevena Meisela. Artyści nie byli dłużni i na każdym kroku podkreślali więź, jaka łączyła ich z Francą i jak bardzo doceniają, jak duże pole do działania stwarzała im wraz z każdym numerem „Vogue’a”. „Kiedy będę wysyłał ci zdjęcia, na paczce napiszę „osobiste”, napisał kiedyś do niej Bruce Weber. „Teraz zdaję sobie sprawę, że ja je po prostu zrobiłem dla ciebie, bo jesteś jedyną osobą, która zrozumie ich przekaz”.
„W modzie tak naprawdę nie chodzi o ubrania”, powiedziała kiedyś Sozzani. „W modzie chodzi po prostu o życie”. Włoszka nie bała się podejmować na łamach „Vogue’a” kontrowersyjnych czasami tematów, balansując często na granicy analitycznego podejścia do mody, artyzmu oraz kulturowego i społecznego dyskursu. Oczywiście większość z tego opowiadała, wspólnie z fotografami, za pomocą zdjęć. Nacisk na to kładzie też w swoim wspomnieniu Anna Wintour, przywołując dwie głośne sesje: autorstwa Stevena Meisela z 2014 roku mówiącą o przemocy domowej i tę z 2005 roku, której motywem przewodnim została współczesna obsesja chirurgią plastyczną. Sama, mając w sobie niezwykle dużo empatii, przez lata angażowała się w działalność humanitarną. Branża uwielbiała ją także za to, z jak dużym dystansem podchodziła do świata mody i swoistej próżności, jaka go charakteryzuje. Będąc w środku branży, była też niejako obok, pozostając szalenie profesjonalną i zdolną redaktorką oraz niezwykle pogodną siostrą i matką. Jej burza blond włosów i charakterystyczny, zaraźliwy uśmiech oraz pasja, z jaką podchodziła do życia nie zostaną zapomniane, a dziedzictwo, jakie po sobie zostawiła trwać będzie w najlepsze.
Ciao, Franca!