„Preppy”, czyli ktoś, kto chodził do elitarnej szkoły przygotowawczej („preperatory school”), to młody człowiek z bardzo dobrej, bogatej rodziny. Studenci najlepszych uczelni w Ameryce lubili zaznaczać swoją klasę ubraniami: tweedowymi marynarkami, koszulkami polo, koszulami w kratkę, kurtkami harringtonkami, ale też bluzami rugby, tenisówkami, krykietowymi swetrami. To ich wyróżniało. Dziewczyny nosiły krótkie spódniczki w kratkę, proste sukienki, trencze, płaszcze, wełniane czapki na rozpuszczone włosy, szaliki w barwne wzory.
Klasyczny styl preppy, studenci, lata 60.
Główna bohaterka „Love Story”, Jennifer Cavalieri (Ali MacGraw) jest piękną i inteligentną dziewczyną z klasy robotniczej. Na studia muzyczne musi sobie zapracować sama. W bibliotece natychmiast zauważa, że przystojny młodzieniec w swetrze założonym na koszulę musi studiować na elitarnej uczelni. Jest za dobrze i za grzecznie ubrany. Pogardliwie nazywa go więc „preppy” i tak zaczyna się wielka miłość, zakończona tragicznie. Historii o biednych dziewczynach i bogatych chłopakach (lub odwrotnie) była już cała masa, podobnie jak smutnych zakończeń. Recenzenci nie zostawili na „Love Story” (1970r.) suchej nitki, oburzając się na banalną fabułę i absurdalną śmiertelną chorobę, od której Jenny stawała się tylko coraz piękniejsza. Merytoryczne opinie nie przeszkodziły jednak filmowi zawładnąć sercami kinomanów na całym świecie. W dziele reżysera Arthura Hillera sama opowieść ma bowiem drugorzędne znaczenie. Najważniejsi są bohaterowie, między którymi chemia wydaje się autentyczna, spontaniczna i bezpretensjonalna. Młodym, zakochanym studentom pokonującym pierwsze życiowe trudności ciężko by było nie kibicować. Nie bez znaczenia jest oczywiście to, jak wyglądają. Szczupła brunetka bez makijażu, ale o mocnych brwiach i figurze modelki oraz kędzierzawy blondyn o muskularnej sylwetce i twarzy cherubina (Ryan O’Neal). Para doskonała.
Jenny i Oliver w „Love Story”
Rolę Jenny dostała obdarzona nietuzinkową, zjawiskowo naturalną urodą Ali MacGrow. Grała 24-latkę, w rzeczywistości mając już 31 lat. Chociaż panna Cavalieri jest dziewczyną bez pieniędzy, jej styl wpisuje się w to, co dzisiaj rozumiemy jako damską wersję „preppy”. Jenny ma wszystkie najlepsze elementy garderoby lat 60., ale stawia na prostotę i nie boi się sportowych akcentów.
Na mecz Olivera przychodzi w wełnianej czapce z pomponem, założonej, jak zwykle, na rozpuszczone, proste włosy. Do tego charakterystyczny szalik w paski i krótki granatowy płaszczyk.
Podobno (tak twierdzi moja mama) szczególnie w Polsce w latach 70. pod wpływem „Love Story” zmieniła się moda damska. Furorę zrobiły właśnie kolorowe czapki, których wcześniej na ulicach w ogóle nie było. Zwłaszcza, że można je było sobie wydziergać własnoręcznie.
Pojawiła się też tendencja do skracania sukienek. Siłą stylu Jenny była skromność i prostota. Najbardziej efektowną kreacją w całym filmie jest czerwona sukienka, którą bohaterka zakłada z okazji poznania bogatych teściów.
Na kameralny, świecki ślub Jenny zakłada bardzo prosty komplet – białą bluzkę i spódnicę z lekkiego materiału. Włosy ozdabia prawdziwymi konwaliami i jak zwykle prawie się nie maluje.
Do klasyki „preppy” należy już banalnie łatwy zestaw – czarny golf, krótka spódnica i szeroki pasek podkreślający talię. Do tego kryjące rajstopy.
„Love Story” to również promocja t-shirtów i superkrótkich szortów, czyli swobodny, amerykański, sportowy styl.
Najbardziej zapadły w pamięć stylizacje jesienno-zimowe, czyli klasyczne marynarki, beżowy płaszcz w dużymi kieszeniami, kozaki podbite wełną, oversizowa bluza do rugby… Być może ze względu na pamiętne sceny zabawy na śniegu czy jeżdżenia na łyżwach.
Widzowie pokochali „Love Story” za młodych, pięknych i przekonujących bohaterów oraz słynną, nagrodzoną Oscarem muzykę Francisa Lai. Kostiumy zapamiętano i naśladowano dzięki ich prostocie, uniwersalności i bezpretensjonalnemu wymiarowi elegancji. Styl preppy przestał być kojarzony ze snobizmem, stał się powszechny i nigdy nie zniknął z wybiegów ani ze sklepów. Za jego największego piewcę uważa się Tommy’ego Hilfigera, który kolekcję jesień-zima 2015 poświęcił właśnie motywom z „Love Story”.
Tommy Hilfiger, jesień-zima 2015
Przeczytajcie poprzednie części cyklu – o ramonesce, małej czarnej oraz bikini i bardotce.