URODA

Wywiad z Sebastianem Kobielskim: „Chciałem być w miejscu, w którym będę czuł się dobrze”

30.08.2021 Wojciech Szczot

Wywiad z Sebastianem Kobielskim: „Chciałem być w miejscu, w którym będę czuł się dobrze”

Sebastian Kobielski – twórczy wulkan duetu Juźwin | Kobielski, po latach pracy wyłącznie na topowych planach sesji zdjęciowych, kampanii czy programów telewizyjnych otworzył swój pierwszy beauty concept. Miejsce jest nieprzypadkowe – Browary Warszawskie to najmodniejsza miejscówka, w Warszawie, która jeszcze przed oficjalnym otwarciem wzbudza zainteresowanie warszawskiej elity. Nic dziwnego, bo zgodnie z założeniami urbanistycznymi tego zespołu, już na etapie planowania, ma być to kompleks mieszkalno-usługowy klasy premium. Nie dziwi więc obecność najlepszej piekarni w mieście, czy marek tak elitarnych jak Robert Lewandowski. Pośród nich funkcjonuje salon w którym Kobielski dokonuje spektakularnych metamorfoz.

Sebastian Kobielski – jeden z najpopularniejszych i najbardziej uznanych stylistów fryzur gwiazd w Polsce. Szerszej publiczności znany jest z telewizji, gdzie chętnie udziela eksperckich rad odnośnie dbania o włosy, a także występuje i opiekuje się fryzurami za kulisami show (m.in. w programie TVN Style „Stylowy projekt” , „Związki z modą”). Sebastian ma na koncie współpracę z czołowymi magazynami o modzie w Polsce, m.in. Fashion Magazine, markami oraz topowymi modelkami i agencjami modelek. To właśnie on odpowiada za widowiskowe metamorfozy (możecie je zobaczyć w galerii poniżej), które zachwycają na światowych wybiegach. Praca z wizerunkiem to dla Sebastiana Kobielskiego nie tylko wielkie wyzwanie i odpowiedzialność, ale i satysfakcjonujące doświadczenie o niemal spirytualnym charakterze.

Spotkałem się z Sebastianem w salonie przy Krochmalnej 61 gdzie opowiedział mi o kulisach pomysłu powstania salonu, fryzjerskich innowacjach oraz o swoich planach na przyszłość.

Na zdjęciu duet: Jarosław Juźwin i Sebastian Kobielski. Archiwum prywatne

Wywiad z Sebastianem Kobielskim: „Chciałem być w miejscu, w którym będę czuł się dobrze”

Chciałem być w miejscu, którego nie będę musiał się wstydzić, w którym wszyscy będą się czuć dobrze i w którym, również chętnie będę spędzał czas”

Wojciech Szczot FashionPost.pl: Po 18 latach współpracy z Jarosławem Juźwinem otwieracie Wasz pierwszy autorski concept – salon beauty w Browarach Warszawskich, miejscu jeszcze przed otwarciem obwołanym kultowym. Jak ten pomysł dojrzewał w Waszych głowach?

Sebastian Kobielski: To skutek rozwoju. Najpierw, przez całe lata były tysiące sesji modowych, planów zdjęciowych i eventów, później doszedł bardzo limitowany fotel w prywatnym studio, teraz przyszedł czas na kotwicę – stały adres, stały grafik, personel i wszystko to, co pozwala pomyśleć o sobie w kontekście stabilizacji. By tworzyć potrzebujesz nie tylko inspiracji i wyjątkowych bodźców, ale także spokoju i stabilnych fundamentów.

Wyszedłem też z założenia, że mając tak bogate portfolio i doświadczenie, chcę wiedzą dzielić się z innymi. Do tego potrzebne jest miejsce, w którym faktycznie się tworzy. Nie interesuje mnie adaptacja trendów. Wolę trendy sam tworzyć i obserwować jak się rozwijają w social mediach, które są dla mnie wielkim źródłem inspiracji.

Szukając miejsca idealnego stawaliśmy do różnego rodzaju przetargów. Ale „to” poczuliśmy przejeżdżając hulajnogami po warszawskiej Woli. Odkryliśmy, że dzieje się tam coś wielkiego. Budowały się właśnie „Browary Warszawskie”, które miały odmienić wizerunek tej części dzielnicy. Okazało się, że są super sąsiedzi, jest zielono, spektakularnie i przyjemnie. Poczuliśmy ideę tego konceptu – coś, co ma połączyć biznes z życiem nocnym i życiem dziennym. Są tu fantastyczne miejsca, restauracje, kawiarnie, skwerki oraz nasz sztandarowy sąsiad – Robert Lewandowski. To miejsce, w którym każdy się może odnaleźć. Chciałem być w miejscu, którego nie będę musiał się wstydzić, w którym wszyscy będą się czuć dobrze i w którym, również chętnie będę spędzał czas.

Współpracujecie od lat, ale dopiero teraz tworzycie pod jednym dachem (i szyldem). Czy dwie tak silne osobowości mogą się zmieścić na kilkudziesięciu metrach kwadratowych?

Mamy trochę „Grę o Tron” (śmiech). Tak naprawdę nigdy nie kłóciliśmy się o kwestie estetyczne lub te dotyczące wizji. Jeśli są jakieś spory między nami to dotyczą mniej ważnych spraw, nic nieznaczących pierdół. Martwiliśmy się tym czy nasza relacja prywatna nie zaszkodzi, ale ponownie utwierdziliśmy się w przekonaniu, że jest wręcz przeciwnie. Czasem pomaga. Może nie byłoby to możliwe, gdyby nie nasza dojrzałość. Nigdy sobie nie zazdrościliśmy. Jesteśmy od tego wolni. Wiemy, że to bardziej przeszkadza w życiu, niż pomaga. Obydwoje odnosimy sukcesy i to napędza naszą relację zawodową, ale i prywatną. Mamy różną estetykę i często różne spojrzenie na wiele spraw, ale kiedy spotykamy się na tej samej orbicie jest super. Dlatego też zdecydowaliśmy się na odpowiednią komunikację – Juźwin | Kobielski. Ta kreska pomiędzy jest szczególnie ważna – każdy z nas jest własnym podmiotem. Dwóch artystów, jeden adres.

Jesteś  dobrze  znanym z telewizji Stylistą fryzur. Zmieniasz wizerunek Polek. Jakie są najczęściej popełniane błędy przez osoby, które spotkałeś na swojej drodze zawodowej?

Te wszystkie programy z metamorfozami są niesamowite i mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej. Może dla kogoś to być nic, ale dla tych kobiet (a także tych przed telewizorem) to może być krok milowy w ich życiu. Coś, co pomaga im ruszyć dalej. Nie powiedziałbym, że Polki nie dbają o siebie. Wręcz przeciwnie, uważam, że na tle Europejek wyróżniają się właśnie tym, że starają się wyglądać ładnie. Wielu moich znajomych z zagranicy jest pod wrażeniem tego, jak piękne i zadbane są Polki. Błędy, które popełniane są z włosami wynikają tak naprawdę z braku edukacji w tym zakresie. Żyjemy w erze fake newsów i wymyślonych treści. Na forach można np. wyczytać tak absurdalne porady jak trzymanie oleju kokosowego przez dwa dni na głowie. Ale ludzie w to wierzą i tutaj właśnie potrzebny jest stylista fryzur, kosmetyczka czy dermatolog, który zna się na rzeczy i rozwieje wątpliwości. Dbanie o siebie zmieniło się także jeśli chodzi o mężczyzn.

W planach mamy rozbudowanie zespołu, który również chcemy skłonić do kreatywności. To co nas wyróżnia to podejście, w którym nie chodzi o to, by klient przyszedł z konkretnym pomysłem, to my mamy mieć pomysł na klienta. Mamy też dział Nail Spa, więc pod jednym dachem masz komplet jakościowych usług beauty – fryzjerstwo, makijaż, stylizację paznokci – co w takim mieście jak Warszawa jest szczególnie bardzo istotne, by nie biegać z punktu A do punktu B itd.

Salon Beauty „By Juźwin | Kobielski” oferuje dziś spektrum różnych usług, np. trychologicznych, dzięki którym, klient jest w stanie sprawdzić (na żywo) kondycję swoich włosów.

Tak. To jest nasz innowacyjny pomysł. Klient ma wyłożoną czarno na białym kondycję swoich włosów. Tłumaczymy naszym klientom w jakiej kondycji jest skóra ich głowy – mamy również specjalne urządzenie, które pokazuje obraz na żywo jak to wygląda dokładnie. Uważam, że to uczciwe. Wszyscy teraz przecież dbają o włosy, ale nikt nie dba o skórę głowy. Zabiegi, które realizujemy w naszym salonie – to jest nadal nisza i coś zupełnie niespotykanego. Ale klienci są tym zachwyceni, więc idziemy mocno w ten temat. Edukujemy się, dokształcamy i myślę, że dojdziemy do takiego momentu, jako społeczeństwo, że zrozumiemy, że skóra głowy jest bardzo ważna – ona przecież oddycha, ma swoje cykle i musi dostać pewnego rodzaju pokarmy.

„Nigdy nie zrozumiem, jak można bez zbadania tego co się dzieje na głowie, zrobić cokolwiek z włosami?”

Te innowacje są co najmniej godne pochwały. Skąd czerpiesz pomysły? Opierasz się na badaniach?

Śledzę wszystko, co dzieje się w świecie fryzur. Mam bardzo chłonny mózg i staram się mielić wszystkie nowe informacje ze świata. Inspirować się nimi. Staram się realizować pomysły, które powstały w mojej głowie – w salonie. Te czasy, w których żyjemy dają wspaniałe możliwości. Zawsze wychodzę z założenia, że klient, który przychodzi do naszego salonu nie przychodzi tylko po fryzurę, on przychodzi, żeby się czegoś nowego dowiedzieć o swoich włosach. O tym w jakim są stanie i jakie czekają przed nimi wyzwania, tak by znalazły się w przyszłości w lepszej kondycji. Nie jestem fryzjerem, który bierze fryzurę z katalogu i mówi do klienta: robimy tę. Ja wolę być uczciwy. „Prawda” to teraz coś bardzo ważnego, również dla konsumentów. Nigdy nie zrozumiem, jak można bez zbadania tego co się dzieje na głowie, zrobić cokolwiek z włosami?

Zastanawiasz się czasami jak będzie fryzjerstwo wyglądać w przyszłości?

Pandemia pokazała, że jak nie zrobi Ci farby ktoś, kto się na tym zna, czyli na zaawansowanej chemii, mieliśmy dos\lownie zebry chodzące po mieście, czyli plama na plamie. Fryzjer jest czymś w rodzaju artysty, wizjonera. To jest zawód, który bardzo ciężko będzie kiedykolwiek zastąpić maszynom.

„Zawsze chodziłam do fryzjera, a dzisiaj miałam relaks”

Miewasz momenty załamania? Na przykład kiedy widzisz, że klientka nie wróciła?

Wychodzę z założenia, że do 10% jest to czynnik ludzki, czyli ktoś się mógł wyprowadzić, coś mogło nie zagrać, mogła nie zagrać chemia międzyludzka. Natomiast mam znacznie bardziej wyluzowane podejście. Biorę pełną odpowiedzialność i zawsze moi klienci wiedzą, że jestem zawsze otwarty na to, by przyszli i powiedzieli, że coś im pasuje albo i nie, dlatego właśnie potrzebowałem miejsca ze stałymi godzinami, by ci klienci mogli faktycznie wpaść i mnie tam spotkać

Jak powinna się czuć kobieta, która wychodzi z waszego salonu?

Od zawsze inspirują mnie wybitni szefowie kuchni, a w szczególności ci najbardziej wizjonerscy. Do ekskluzywnej restauracji przychodzisz po wrażenia. Wiesz, że dobrze zjesz – to oczywiste. Ale Przychodzisz po niezwykłe doświadczenia – chcesz mieć ładny zapach, fajne światło, siedzieć na designerskim krześle, wiedzieć, że twoje myśli są przeniesione gdzieś indziej. To do nas należy zrozumienie tego, że ktoś przychodzi do naszego salonu po relaks, po ciszę, albo może po to, by się rozerwać. Właśnie tak powstała strefa relaksu w salonie, w której możemy sobie podróżować po pokazach mody, albo zwiedzić odległe miasteczka turystyczne. To my jesteśmy przecież od tego, by nasi klienci czuli się super od A do Z. Jedna z pań, która przypadkiem była w Warszawie i odwiedziła mnie w salonie powiedziała: „wie Pan co, zawsze chodziłam do fryzjera, a dzisiaj miałam relaks”. I to jest właśnie clue tego, czym chciałem by było to miejsce.

Jak wyglądała praca nad stworzeniem tej przestrzeni?

Przeszliśmy wszystkie trzy lockdowny, przez co było wiele przesunięć otwarcia naszego salonu. To był dość nerwowy czas, bo nie mogliśmy zaprezentować tego nad czym pracowaliśmy. Postanowiliśmy sobie, że wszystko to, co będzie możliwe technicznie do zrealizowania z naszych pomysłów zostanie zrobione. Nie było to łatwe, bo absolutnie każda rzecz musiała być akceptowana przez różne instytucje. Pomysły powstawały w naszych głowach, ale czerpaliśmy też inspiracje z internetu. Po drodze mieliśmy wiele problemów z dostawcami, okazało się, że płytki, które sobie upatrzyliśmy były nie do sprowadzenia. Mieliśmy oczywiście architekta od spraw technicznych, natomiast cała reszta to nasze dzieło. Ja sam studiowałem wizualizację, Jarek charakteryzację. Wiedziałem doskonale, że z tego salonu nie będę praktycznie wychodził (nie myliłem się), więc chciałem się w nim czuć dobrze.

Skąd pomysł na salę kinową?

Nie ma nic gorszego niż myjnie. Siedzisz i patrzysz się bezmyślnie w ścianę. Bardzo często te myjki są niewygodne, ludzie zazwyczaj źle siadają, więc boli ich kark. Stwierdziliśmy więc, że tam musi być relaks. To właśnie musi strefa wyciszenia, bo to miejsce realizacji różnych zabiegów, peelingów, rewitalizacji. Ja sam jestem kinomanem, więc chciałem, by ta przestrzeń była połączeniem sztuki, architektury, mody i kina. W tym kontekście będziemy też chcieli organizować mniejsze wydarzenia kulturalne, po to, by w jakiś sposób edukować naszych klientów w zakresie sztuki, kultury i sprawić, by poczuli większą więź z ideą naszego salonu.

Sebastian Kobielski podczas pracy na sesji zdjęciowej

Studiowałeś sztukę. Skąd więc pomysł na fryzjerstwo?

Skończyłem Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych z dyplomem roku. Zawsze wiedziałem, że trzeba mieć plan B i C. Stylistą nie chciałem być, bo wiedziałem, że trzeba biegać z torbami IKEA (karuzela śmiechu), a stylizacja fryzur mi się podobała od zawsze. Zrobiłem chłodną kalkulację – co mi się naprawdę podoba, w czym się rozwinę, co jest zgodne z moją osobowością, charakterem i dynamiką. Co na pewno mi się nie znudzi.

Zawsze Cię ciągnęło do show-biznesu?

Kiedy siedziałem w tarnowskich blokach zobaczyłem na Polsacie program „Link żurnal” i tam poleciał pokaz Jean-Paula Gaultiera. Byłem w szoku i to mnie poirytowało – dlaczego w Tarnowie nie ma takich rzeczy? Moja mama wytłumaczyła mi, że to pokaz mody, modelki prezentują ubrania. Wiedziałem już wtedy, że chcę robić właśnie takie rzeczy, pracować w tak twórczym środowisku.

Czemu Warszawa, a nie Nowy Jork?

To była jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie podjąłem w życiu. Wybrałem Warszawę, chociaż miałem alternatywę – Londyn. Zawsze wiedziałem, że Paryż odpada. Trzeba znać język w zaawansowanym stopniu, a wszyscy spoza Francji są nieakceptowani 😊 Teraz wiem, że jeśli chce się iść na konkretne, artystyczne studia – trzeba to robić tam gdzie jest rynek, gdzie są headhunterzy, gdzie to wszystko funkcjonuje. Jeśli coś bym zmienił, to pewnie to. Natomiast nie jestem typem sentymentalnym. Poznałem mnóstwo wspaniałych osób, mam fajne życie, nie mogę narzekać. Nie żałuję, ale mam ogromny mi kiedyś, że „dusza urodziła się bardzo daleko od przeznaczenia” i to daje mi się ostatnio we znaki.

W tym momencie konkurencja jest ogromna. Show-biznes, wiadomo, spragniony jest nowych twarzy. Nie każdemu jednak udaje się przebić. Jakie cechy powinien posiadać ten „idealny” stylista fryzur?

Poza aspektem czysto technicznym, czyli świetnym warsztatem oraz pracą na naprawdę dobrych produktach (co jest dziś bardzo ważne i konkurencyjne), ważna jest też kwestia kreacji, czyli pomysłu na siebie, PR-u, innowacji, pomysłów. Fakt, że udało mi się zyskać większą rozpoznawalność jako fryzjer i stworzyć pewną pozycję na tym rynku, jest pokłosiem tego, że jestem otwarty, życzliwy do ludzi i mam dobre intencje. Myślę, że show-biznes kocha właśnie taką autentyczność. Ja nigdy nie miałem też strachu w wypowiadaniu się przed kamerą, sam jestem nadenergiczny, a telewizja, jak wiemy, lubi, żeby się działo. Czemu nie wszystkim się udaje? Znam takie przypadki, gdzie ktoś miał świetny pomysł na siebie, działał w show-biznesie, cieszył się popularnością i nagle gdzieś zniknął. Pamiętajmy, że ten wielki żar lubi często szybko gasnąć. Tego też nauczyło mnie życie. Nie zliczę już dla ilu brandów pracowałem, które miały być przebojami, wieloletnim sukcesem, a zmiotło je jeszcze przed startem.

Znasz takich ludzi, którzy nie przejawiali talentu, a jednak udało im się zajść wysoko w Twoim zawodzie?

Tutaj miałbym pretensje do tzw. celebrytyzacji ludzi którzy są znani z tego że są znani. Ale ktoś w to klika, więc trudno mieć pretensje do ludzi. Myślę, że w pewnym sensie to internet i social media obnażyły prawdę o świecie. Może jest tak, że chcemy wierzyć, że świat jest tak wysublimowany jak to sobie wyobrażamy. Że wszyscy czytają dobre książki, oglądają niszowe filmy, podróżują w piękne miejsca. Ale z kolei artykuły o treści „znany aktor pokazał krocze” zbierają tysiące lajków i generują ogromne zasięgi. Z jakiegoś powodu patusiarskie programy mają taką, a nie inną oglądalność, ale opery też nie stoją puste. Może chleb i igrzyska zbierają tłum, ale na rzeczy na które trzeba się wysilić nadal jest wielu chętnych. Jest taki pewien mem: „do krytyki wszyscy, ale żeby coś robić, nie ma nikogo”.

Miałeś taki moment, że powiedziałeś sobie: ok, zmiana

Miałem kiedyś etap dużego pracoholizmu i musiałem to przepracować. Efektem było ogromne fizyczne zmęczenie. Zadawałem sobie wiele pytań: po co w ogóle to robię? Te rzeczy i tak przecież idą do kosza. My fryzjerzy tak naprawdę nie pomagamy, nie zbawiamy świata. Czy to jest w ogóle ważne? Ale stwierdziłem, że przecież są ludzie od tego, są ludzie od czegoś innego. Nie można się karać i biczować. Staram się angażować w jakieś akcje charytatywne, podzielić się tym małym szkiełkiem szczęścia. Może fryzjerstwo to nie jest operacja na otwartym sercu, ale czy tak naprawdę nie pomagamy ludziom? Nie sprawiamy im szczęścia nową fryzurą i chwilą uwagi?

Sebastian Kobielski podczas pracy na sesji zdjęciowej

„Może to nie jest tak, że ty jesteś too much, ale to świat jest not enough”

Myślisz o tym, co czeka Cię w przyszłości? Może coś zupełnie innego?

Na pewno czeka mnie „House of Kobielski”. Będzie to bardzo kreatywne miejsce i przestrzeń. Ale w jakiej formie? I co to będzie dawać ludziom? Do tego jeszcze dojrzewam. Wiem na pewno, że to będzie mój następny krok. Jak każda osoba, która uważa się za osobę twórczą, muszę odcisnąć swoje piętno, nie mówię, że zapisać się złotymi literami, bo o tym wiadomo, że każdy marzy. Kwestia skali. Nigdy nie byłem minimalistą.

Widać to po Twoim Instagramie. Jesteś tam bardzo odważny. Spotykasz się z krytyką?

Płacę za to dużą cenę. Prywatnie – mam dość przydomku diva mood i queen, ale to są bardzo iluzoryczne rzeczy. Całe życie tańczyłem w różnego rodzaju opcjach i formacjach, teraz kręci mnie vouging (zatańczę na najbliższym balu!). Mój Instagram to czysta autokreacja, oczywiście, że na co dzień tak imprezowo nie wyglądam. Ale to też jest część mnie. Czasami po prostu płacisz za to cenę, za to, że pokazujesz swoją autentyczność, która dla ludzi może być too much. Oczywiście można też wtedy sobie powiedzieć: „może to nie jest tak, że ty jesteś too much, ale to świat jest not enough”.

Co ty byś powiedział sobie z dzieciństwa?

Nigdy nie myśl o pieniądzach. Nie czuj strachu, wychodź ze strefy komfortu i spełniaj wszystkie marzenia, ile się da. Trumna nie ma kieszeni. Tylko ludzie i wrażenia, to co przeżyliśmy, czego powąchaliśmy, doświadczyliśmy, to z nami zostaje. A cała reszta to tylko reszta. Tak jak w filmie Woody’ego Allena: „Tam są tylko skały, liczy się towarzystwo”. Nawet jak cierpisz to warto. Jeśli masz siedzieć z 10 klakierami to lepiej siedzieć z dobrą książką. Po co ci beznadziejni ludzie, którzy nic nie wnoszą i tak ci w niczym nie pomogą – a na pewno nie w rozwoju.

by Juźwin | Kobielski
ul. Krochmalna 61 (Browary Warszawskie)
00-864 Warszawa
Rezerwacje: 723 740 466 | Booksy