Za jasny
Podkłady, które są znacznie jaśniejsze od naszej karnacji świetnie sprawdzą się nałożone na kości policzkowe, grzbiet nosa i łuk kupidyna (miejsce tuż nad górną wargą) – będą pełnić rolę rozświetlacza i podkreślać wymienione miejsca twarzy. Jeśli zostanie wam odrobina waniliowego podkładu na dnie butelki, możecie też dodać do niego kilka kropel brązera w płynie i użyć uzyskaną mieszankę do rozświetlenia nóg, dekoltu lub ramion. Jako praktykująca od wielu lat makijażystka muszę się przyznać, że nie inwestuję w zbyt wiele kolorów podkładów. Kupuję trzy: jasny, naturalny i ciemny. Mieszając je tworzę idealnie dobrany kolor do konkretnego odcienia skóry. Świetnie jest mieć w kosmetyczce co najmniej dwa odcienie, które można miksować w proporcjach dopasowanych do pory roku i zmieniającego się koloru karnacji.
Za ciemny
Ciemniejszy od skóry twarzy podkład idealnie sprawdza się podczas konturowania twarzy. Nakładacie go w miejscach, które wymagają wyszczuplenia: pośrodku policzków, pod kością policzkową, na podbródek i skrzydełka nosa (jeśli chcecie go zwęzić). Można też wymieszać go z odrobiną kremu nawilżającego, który go rozjaśni mniej więcej o jeden ton.
Dla wszystkich leniwych: ostatnio wpadł nam w ręce świetny produkt The Body Shop, który pozwala synchronizować odcienie skóry i podkładu. Dodajecie kilka kropli ciemniejszego lub jaśniejszego pigmentu, a uzyskujecie dokładnie taki kolor jaki jest wam w danej chwili potrzebny.
The Body Shop, Shade Adjusting Drops i Honey Bronze Drops of Sun, 70 zł/szt.