Od swojego pierwszego filmu „Bottle Rocket” z 1994 roku Wes Anderson charakteryzował się swoim specyficznym stylem przedstawiania świata. Z każdą kolejna produkcją jego wyraz artystyczny stawał się coraz bardziej unikalny i pastelowy. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego filmu „Asteroid City”, który od dziś można oglądać w kinach.
„Asteroid City” Wesa Andersona
Od premiery „Kochanków z księżyca” (2012), ale przede wszystkim „The Grand Budapest Hotel” (2014) Wes Anderson zapisał się na kartach historii jako jeden z oryginalniejszych reżyserów. I choć od tego czasu jego popularność tylko rośnie, to ostatnio zwiększyła się w ogromnym tempie. Wszystko za sprawą sztucznej inteligencji, która zaczęła (na prośbę użytkowników) generować inne filmy (dokałdniej krótkie zajawki) w stylu produkcji Andersona. Dzięki temu otrzymaliśmy chociażby Harry’ego Pottera w pastelowych kolorach czy Gwiezdne Wojny z pięknymi symetrycznymi kadrami. To zaowocowało także trendem na Tik Toku, w którym zaczęto tworzyć filmy z życia w stylu reżysera. Można śmiało postawić więc tezę, że 2023 rok należy (jak na razie) całkowicie do niego.
Atmosferę podkręca jeszcze bardziej premiera jego najnowszego filmu „Asteroid City”, który od dziś można oglądać w kinach. Jak czytamy w opisie dystrybutora „Harmonogram konwencji Junior Stargazer zostaje spektakularnie zakłócony przez wydarzenia, które zmieniają bieg historii.”. W filmie zobaczymy (jak zawsze u Andersona) plejadę największych aktorskich nazwisk: Toma Hanksa, Scarlett Johanson, Tildę Swinton, Steve’a Carrela, Margot Robbie czy Adriena Brody’ego.
