KULTURA

Współczesna baśń ,,Ciemno, prawie noc”

25.03.2019 Antonina Rafałowska

Współczesna baśń ,,Ciemno, prawie noc”
Fot. Materiały prasowe

Ciemno prawie noc – film Borysa Lankosza

22 marca premierę miał najnowszy film Borysa Lankosza (Rewers 2009, Ziarno Prawdy 2015) będący ekranizacją sławnej powieści ,,Ciemno, prawie noc” Joanny Bator. Książka od czasu premiery w 2012 roku doczekała się tylu samu entuzjastów co sceptyków. Mieszane emocje powoduje niepokojąco drastyczna fabuła, która porusza niewygodne tematy i skomplikowane psychologicznie wątki. Historia opowiada o reporterce Alicji Tabor, która wraca do rodzinnego Wałbrzycha zbadać tajemnicze okoliczności zaginięcia trojga dzieci. Miasto i jego mieszkańcy nie są zbyt gościnni i skłonni zdradzać miejscowe sekrety. Mroczne realia domniemanych porwań mieszają się z przerażającymi wspomnieniami przeszłości. Dziennikarka z dnia na dzień odkrywa kolejne zatrważające fakty o mieszkańcach Wałbrzycha. Historie każdego pokazują dramatyczne wydarzenia, z którymi musieli zmierzyć się jako dzieci. W tle dodatkowo przewija się historia zamku w Książu, jego ostatniej właścicielki księżnej Daisy oraz jej do dziś nieodnalezionych pereł.

Ciemno prawie noc – zwiastun

Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe

Ciemno, prawie noc – recenzja

Po obejrzeniu zwiastunu film ,,Ciemno, prawie noc zapowiadał się jako horror co może być dla niektórych mylące, gdyż przez dwie godziny seansu nie było w nim ani jednej sceny utrzymanej w tym gatunku. Film klasyfikowany jest przez twórców jako kryminal/thirller. Całość jest jednak bardziej mrocznym dramatem psychologicznym rozdrapującym najbardziej broczące niegdyś rany. Film otwiera ujęcie z lotu ptaka na jadący przez opustoszałe łąki pociąg. Ta sekwencja oraz wszystkie kolejne z pędzącego wagonu przywodzą na myśli filmy o Harrym Potterze i ich magiczny klimat. Cały film ma wiele magicznych, wręcz baśniowych wątków przedstawionych w formie snutych spokojnie opowieści przez niektóre z postaci. Brutalność tych wydarzeń jest jednak tak drastyczna i skrajna, że nie współgra to z tym mistycznym światem przepełnionym magią. Narracyjnie połączenie tych dwóch światów nie jest w pełni udane, przez co wyczuwa się znaczne nierówności w konkretnych częściach filmu i jego narracji. Część wspomnień przeważa w 120 minutowej projekcji. Może przy umeijętniejszym wyważeniu wątku przeszłości i teraźniejszośći nie byłoby to tak rażące. Wielkim plusem filmu jest wspaniała muzyka Marcina Stańczyka. Operowe partie zarówno jak i klasyczne fragmenty orkiestrowe idealnie podkreślają piękne zdjęcia Marcina Koszałki. Przytłumione kolorystycznie i zamglone oddają nieodgadniony klimat Wałbrzycha oraz jego mieszkańców. Zachwycają skomplikowane ujęcia z lasu, w szczególności te wykonane dronem, którego sterowanie w zawrotnym tępie między pniami drzew musiało być dużym wyzwaniem. Zarówno zdjęcia, muzyka jak i scenografia są największymi atutami filmu. Idealnie oddają aurę, która tak ważna była dla Joanny Bator przy pisaniu książki.

Ciemno, prawie noc – obsada

,,Ciemno, prawie noc” stoi również grą aktorską. Wśród obsady znajdziemy największe gwiazdy polskiej sceny. Nie można odmówić zdolności aktorskich Magdalenie Cieleckiej oraz Marcinowi Dorocińskiemu, jednak w tym przypadku na tle reszty obsady wypadają blado. Wybitne kreacje drugoplanowe przyćmiewają głównych bohaterów. Roma Gąsiorowska w roli zniszczonej przez życie matki, Dawid Ogrodnik jako skryty w sobie mężczyzna, Piotr Fronczewski jako zagubiony dyrektor domu dziecka, Agata Buzek w roli niezrównoważonej emocjonalnie matki, a przede wszystkim Aleksandra Konieczna jako zwariowana mieszkanka lasu, dają popis swoich możliwości i cieszą oko widza. Odkryciem filmu jest Eliza Rycembel (gra siostrę głównej bohaterki), która w ostatnim czasie występuje w coraz większej ilości produkcji fabularnych jak i serialowych.

,,Ciemno, prawie noc” to współczesna baśń, ale nie ta z kategorii ,,Żyli długo i szczęśliwie…”, a klasyczna, brutalna historia jak te oryginalne od Braci Grimm. Film przepełniony jest po brzegi brutalnością oraz scenami, w których realność nie chcemy wierzyć. Wszystko przeplecione zostało magicznymi elementami świata mistyczno-historycznego. Niewątpliwym mankamentem całej tej opowieści jest fakt, że w niektórych widzach powoduje syndrom wyparcia. Zbombardowani okrutnymi scenami gwałtów, okaleczania dzieci, molestowania nie chcąc ich pamietać, wolimy zostawić tę opowieść za sobą. Okryć płaszczem zapomnienia. Przy tym jednak historia z ,,Ciemno, prawie noc” jest bardzo potrzebna. Przez pryzmat historii dzieci pokazuje dramaty egzystencji. Autorka udowadnia, że problemy o podłożu psychologicznym mają swoje zalążki w domu rodzinnym. To prowadzi do bardzo smutnej konkluzji – w naszym świecie nie ma więc złych ludzi, są tylko nieszczęśliwe dzieci.