Rzecznik Praw Obywatelskich, obrońca praw człowieka, zdecydowanie sprzeciwiający się dyskryminacji i społecznemu odrzuceniu osób słabszych, będących w mniejszości, których głos protestu przeciwko nierównemu traktowaniu jest niesłyszalny i lekceważony. Przez całą kadencję aktywnie działał na rzecz ochrony równości płci oraz poprawy losu kobiet w społeczeństwie w różnych obszarach życia prywatnego i publicznego.
Adam Bodnar jest jednym z autorytetów w naszym plebiscycie Wspieram Kobiety.
Czym się różnią prawa kobiet od praw człowieka?
Prawa kobiet są jednymi z praw człowieka, tylko ich obrona jest trudniejsza ze względu na tradycje patriarchalne. Dlatego w tej dziedzinie tak ważne są kampanie społeczne. Jest pan wrażliwy na prawa kobiet nie tylko z urzędu. Moim wielkim nauczycielem był prof. Wiktor Osiatyński, który mówił o sobie, że jest feministą. Zajmowałem się w swojej karierze sprawą Alicji Tysiąc, przeciwdziałaniem dyskryminowaniu kobiet, wprowadzaniem parytetów wyborczych. Sam zresztą doświadczyłem, jak ważne są parytety, kiedy zostałem zaproszony na konferencję naukową do Florencji właśnie w tej sprawie i byłem tam jedynym mężczyzną wśród 25 uczestników. Odkąd pamiętam, byłem i jestem sojusznikiem kobiet w ich sprawach.
A co dla pana było ważne jako rzecznika praw obywatelskich?
Uważałem, że Polska musi dociągnąć do standardu, który jest oczywisty w krajach zachodnich, a moją rolą jako prawnika jest pomóc w tym. Na prawa kobiet patrzyłem szerzej i nie ograniczałem ich do praw reprodukcyjnych. Ważna dla mnie była też kwestia równych szans w życiu zawodowym i społecznym, opieka okołoporodowa, przeciwdziałanie przemocy.
Dlaczego wciąż tak trudno dociągnąć do tych standardów, choć w innych dziedzinach szczycimy się sukcesami?
Do 2015 roku było widać, że z każdym rokiem poprawiała się sytuacja kobiet na wielu płaszczyznach. Potem prawa kobiet stały się obszarem walki politycznej, miały służyć podzieleniu społeczeństwa i wywoływać napięcia. Temat praw kobiet jest dziś cynicznie wykorzystywany do gry politycznej i dlatego tak trudno jest ich bronić. Grunt pod wyrok Trybunału Konstytucyjnego został przygotowany dużo wcześniej, a odbieranie kobietom praw odbywało się stopniowo.
W jaki sposób?
Na przykład przez ograniczenie dostępności in vitro, co uważam, za skandal, bo leczenie niepłodności, jako świadczenie medyczne, nie powinno być związane z żadną ideologią. Ten przypadek pokazuje też wyraźnie, że prawa człowieka są znacząco bardziej naruszane w stosunku do kobiet niezamożnych, które nie mogą sobie pozwolić na płatne procedury.
Jakie były inne kroki?
Wprowadzenie recepty na pigułkę „dzień po”. Walka z wprowadzeniem edukacji seksualnej w szkołach. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie klauzuli sumienia, który znacznie ograniczył dostęp do legalnej aborcji. Ostatni wyrok trybunału w sprawie zakazu aborcji jest podsumowaniem „tendencji konserwatywnej”, której nie mogę zrozumieć, bo przeczy wszystkiemu, co wiemy na temat prawa ludzi do ochrony zdrowia. W tej ochronie mieści się prawo do edukacji seksualnej, która ma za zadanie chronić młode dziewczyny przed przemocą i chorobami przenoszonymi drogą płciową. Nie dość, że edukacji nie ma, to jeszcze nastolatkom uniemożliwiono kontakt z ginekologiem bez zgody rodzica. To wszystko uważam za łamanie konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia, bo mieści się w niej nie tylko dostęp do służby zdrowia, ale też polityka zdrowotna polegająca na edukacji o naszym zdrowiu.
Jak mogło do tego dojść? Przecież tyle organizacji działa na rzecz kobiet. Dlaczego tak łatwo było zabrać nam prawa?
To skutek rozmontowywania systemu demokratycznego, który rozpoczął się w 2015 i 2016 roku wraz ze zniszczeniem niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego. I choć przestrzegano, że takie mogą być skutki, mało kto wyobrażał sobie, że to będzie możliwe. Tymczasem kolejno zostały ułożone cegiełki pod fundament państwa,
w którym stopniowo są ograniczane prawa człowieka. Media publiczne zostały podporządkowane władzy, Sejm przestał być miejscem debaty, ograniczono wolność zgromadzeń, prokuratura dostała szerokie „polityczne” uprawnienia niepoddane kontroli, a państwo z pieniędzy podatników zaczęło wspierać organizacje, których sposobem działania jest swoiste zastraszanie i szykanowanie obywateli inaczej myślących. Jednocześnie PiS zajął przejmować postulaty lewicowe – to ten rząd wprowadził w końcu prawo separujące sprawców od ofiar przemocy, przygotował też projekt walki z nierównym wynagrodzeniem kobiet i mężczyzn za tę samą pracę. Co nie przeszkadzało rządowi walczyć z Konwencją Stambulską o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet.
W tej sytuacji z czego jest pan dumny w aspekcie praw kobiet? Co udało się panu osiągnąć przez ostatnich pięć lat?
Najbardziej jestem zadowolony z rozwiązań dotyczących płacenia alimentów. Alimenciarze nie idą już do więzienia, łatwiej jest od nich wyegzekwować pieniądze na utrzymanie ich dzieci. Żałuję, że nie zdążyłem doprowadzić do tego, żeby automatycznie była zasądzana stała kwota alimentów według tablic alimentacyjnych.
Dlaczego wspieranie kobiet jest ważne?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, bo to takie dla mnie oczywiste. Prawo do tego służy, żeby wyrównywać szanse i chronić obywateli.
A w życiu codziennym?
Mamy bardzo partnerski związek z żoną, która jest moim przyjacielem i doradcą. Wiele rzeczy robimy razem, co zdało egzamin w czasie pandemii, gdy pracowaliśmy zdalnie i opiekowaliśmy się synkiem.
Odchodzi pan z urzędu. Czego życzyłby pan Polkom?
Determinacji, nadziei i cierpliwości. Czasami, gdy dzieje się coś złego, jak niedawny wyrok Trybunału, myślimy, że uda się to naprawić z dnia na dzień, ale przywrócenie normalności wymaga czasu. Ona wróci, głęboko w to wierzę. Bo tego chcą kobiety, bo tego chcą obywatele. Tego chce także młode pokolenie, np. Krystyna Paszko, rewelacyjna 17-latka, która w czasie pandemii założyła fikcyjny sklep internetowy, służący za punkt kontaktowy dla ofiar przemocy. Takie inicjatywy dają mi wielką siłę. Obywatele wspaniale potrafią zrobić użytek ze swoich praw obywatelskich i pomysłowości.
Wywiad pochodzi z wiosennego wydania Fashion Magazine (wyd. 73, 1/2021 >>)