Walczą na ulicach, w debacie publicznej i w mediach społecznościowych. Nie ma jednej uniwersalnej metody walki o prawa kobiet, dlatego w plebiscycie WSPIERAM KOBIETY organizowanym wspólnie z Centrum Praw Kobiet nominowaliśmy osoby, które swoją działalnością – artystyczną, twórczą, społeczną, biznesową – wspierają kobiety każdego dnia i zabierają głos w ważnych dla nich sprawach. Poznajcie zwycięzców.
Paulina Młynarska
Fot. T. Jachyra
Zwyciężczyni w kategorii: Aktywistka
Pisarka, felietonistka, blogerka, autorka scenariuszy, piosenek i wierszy. Działaczka na rzecz praw kobiet, feministka, nauczycielka jogi i podróżniczka oddana pracy na rzecz kobiet i z kobietami. Współorganizuje dla nich jogiczne warsztaty rozwojowe #miejscemocya
Kiedy uświadomiłaś sobie, że w Polce z prawami kobiet jest coś nie tak?
Prawdziwy szok nastąpił po wyjeździe do Francji w 1987 roku. Tam poznałam kobiety definiujące się jako feministki i zrozumiałam, że prawa kobiet, mniejszości seksualnych oraz rasizm to ta sama rodzina tematów, które w moim otoczeniu w ogóle nie były wtedy omawiane. Tam zaczęłam pochłaniać książki na ten temat, chodzić na wykłady i głębiej poznawać problem.
Co albo kto denerwuje cię w tym momencie najbardziej?
Niski poziom świadomości wśród samych kobiet. Walki, jaka została stoczona i poświęceć ze strony działaczek feministycznych, abyśmy dziś mogły mieć to wszystko, co uważamy za oczywiste. Od praw wyborczych, po dostęp do edukacji i niezależność finansową. Ale proces odzyskiwania praw przez kobiety postępuje. Oczywiście wkurzają mnie seksistowskie rządy dziadów patriarchalnych w sprawach, które ich nie dotyczą. Zamknęliby się wreszcie, są żenujący.
Jak znajdujesz w sobie cierpliwość do tak merytorycznych i wyczerpujących postów w social mediach?
Wierzę w pracę u podstaw. Wiem, jakie mam zasięgi i że w dużym stopniu jest to zasługą potężnej marki, jaką jest moje odziedziczone po ojcu nazwisko. Chcę to wykorzystać. No i mam frajdę z przekłuwania balona obłudy, który rozdyma się w polskiej debacie publicznej, zabierając nam powietrze.
Czy dostrzegasz jakieś pozytywne zmiany społeczne?
Dzięki Strajkowi Kobiet i tysiącom działaczek w terenie rozpoczęła się w Polsce, spóźniona o jakieś 50 lat, dyskusja, która wychowuje nowe pokolenie zmiany.
Co daje ci nadzieję na to, że walka o prawa kobiet przyniesie realne zmiany?
Wiara, że to patriarchat skona, a ja tego dożyję!
Marta Frej
Fot. Marta Lityńska
Zwyciężczyni w kategorii: Artystka
Malarka, ilustratorka, animatorka kultury, prezeska fundacji Kulturoholizm. Zasłynęła jako autorka feministycznych memów internetowych, łączących błyskotliwy, moralizatorski humor z kunsztowną grafiką.
Skąd czerpiesz inspiracje do swoich rysunków?
Z życia. Przyszło mi żyć w kraju i w czasach, kiedy inspiracje pojawiają się częściej, niż mam czas i siłę rysować. Od lat moja twórczość obraca się wokół kobiecości, feminizmu, patriarchalnego porządku, którego mam już bardzo dosyć. To mój sposób na rozładowanie negatywnych emocji, ale też misja dodawania sił i otuchy innym kobietom. Wierzę, że im kobiety będą silniejsze, tym świat będzie lepszy – i nie mówię tu o zastąpieniu patriarchatu matriarchatem, tylko o społeczeństwie równych szans i wyborów.
Jeśli dziś miałabyś wyrazić walkę o prawa kobiet w jednym rysunku, to co by to było?
Narysowałam wiele rysunków poświęconych walce o prawa kobiet i narysuję jeszcze wiele. Nie lubię opowiadać rysunków, zwłaszcza takich, które jeszcze nie powstały, bo potem nie chce mi się ich rysować.
Jakie reakcje na twoje prace bawią cię najbardziej?
Wszystkie reakcje mnie w jakiś sposób cieszą, nawet te negatywne, bo lubię budzić swoją twórczością emocje. Zbieram sporo informacji dzięki feedbackowi, reakcje pozytywne grzeją moje serce, a negatywne mobilizują mózg. Z czasem nauczyłam się podchodzić z rozbawieniem do hejtu i mansplaningu, czyli panjaśniania. Zajęło mi to trochę czasu, ale da się zrobić 🙂 To ważne, jeśli pokazuje się swoje prace w mediach społecznościowych.
Czy zawsze zdawałaś sobie sprawę, że sztuka może tak bardzo wpływać na świadomość i kształtować poglądy?
Sztuka wpływała bardzo silnie na moją świadomość od dziecka. Była niezwykle ważna w moim procesie dojrzewania, stawania się sobą – osobą. Uważam, że sztuka ma ogromny potencjał edukacyjny, kompletnie nieznany i niewykorzystywany w Polsce, bo przecież jest praktycznie nieobecna w szkołach. To wielka strata dla nas wszystkich.
Zdradź proszę, co zabawnego i poruszającego zobaczymy w najbliższym czasie?
Trudno obiecać mi coś zabawnego, bo z wielu względów nie jest mi do śmiechu. Mogę za to zaprosić do warszawskiego Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie, gdzie 8 marca zostanie odsłonięty mural, który namalowałam razem z moim synem Maćkiem Raczyńskim. Jest to mural na ciężkie czasy, poświęcony nie tyle samej madame Skłodowskiej (choć jej też), ile siostrzeństwu. Będzie nam ono w najbliższej przyszłości potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.
Dr Agnieszka Nalewczyńska
Zwyciężczyni w kategorii: Social Media
Lekarz, codziennie wspiera kobiety profesjonalną wiedzą medyczną z zakresu ginekologii i seksuologii, założycielka fundacji Jeszcze Będzie Pięknie, która ma na celu szerzenie rzetelnej wiedzy i dostępu do antykoncepcji.
Kiedy poczułaś, że trzeba mówić o sytuacji i problemach kobiet?
Wiedziałam to od zawsze, ta problematyka jest w oczywisty sposób wpisana w mój zawód, moje powołanie. Protestowałam, ale zdałam sobie sprawę, że zanim młodzież, która wyszła na ulice, zagłosuje w wyborach, minie czas, którego nie możemy zmarnować. Mam nadzieję, że za cztery lata zmienimy prawo, ale przed nami cztery lata ludzkich nieszczęść.
Co najbardziej cię bulwersuje w obecnej sytuacji?
Pomijając kwestie oczywiste – to, że kolejnę dekadę rozmawiamy o tym samym. Protestowały kobiety z pokolenia X, protestuje dzisiejsza młodzież… Także to, że leki na erekcję są dostępne od ręki, a antykoncepcja awaryjna nie. Także to, że mity dotyczące tabletki po raz kolejny zastępują naukę.
Co cię motywuje do działania?
Życie mnie motywuje, upływający czas mnie motywuje, świadomość realności problemu. Nie pracuję w publicznej służbie zdrowia, więc mam swoisty dług do spłacenia społeczeństwu, to także mnie motywuje.
Czy wierzysz w siłę w internetowej społeczności?
Wierzę, chociaż jest kapryśna i nastawiona na działania spektakularne. Widziałam zdjęcia ze strajków na tysiącach profili, ale jedynie promil zaangażował się w naszą zbiórkę. Dlaczego? Bo dramaty kobiet rozgrywają się w zaciszu własnego umysłu i trudno je spektakularnie unaocznić. Ale to, że teraz rozmawiamy, świadczy o tym, że moja społeczność ma siłę. I to jej zawdzięczam to, gdzie jestem, i trochę to, kim jestem. Dzięki kochani!
Jaki postrzegasz swoją rolę w walce o prawa kobiet?
W pracy u podstaw, w edukowaniu i uświadamianiu, że to nie jest tylko walka z ideologią. Mamy takie, a nie inne realia prawne, nie możemy ich zmienić, ale możemy dać kobietom wiedzę, wsparcie i świadomośc, że nie są same.
Wydawnictwo Karakter
Zwycięzca w kategorii: Marka
Wydawnictwo Karakter od 2008 roku dzieli się z czytelnikami i czytelniczkami tym, co uważa za ważne. Wprowadza w obieg polskiej kultury nowe tematy, inne wrażliwości i świeżą estetykę. Publikuje autorki, które stawiają niewygodne pytania, przełamują tabu, demaskują opresyjną kulturę, prowokują, zrywają z kulturowymi stereotypami i uprzedzeniami.
Skąd czerpiecie pomysły i inspiracje do tego, jaką książkę wydać?
Chcemy, by wydawane przez nas książki odpowiadały na pytania, które same i sami sobie zadajemy, aby prowokowały do krytycznego myślenia i zmiany. Pomysły są na ulicy, w naszych głowach, w innych książkach.
Jak trafiają do was książki poświęcone tematyce równościowej, dotykające tematów związanych z feminizmem i prawami kobiet?
Znajdujemy je w katalogach zagranicznych wydawnictw, agentek literackich, piszą do nas autorki, tłumaczki, czytelniczki i czytelnicy. Niektóre książki wymyślamy sami – i szukamy dla nich autorek.
Czy zakładaliście od początku, że to właśnie jest obszar, w którym brakuje literatury?
Systematyczne zapełnianie niszy nie było naszym zamiarem, ale to oczywiste, że w Polsce wciąż brakuje nawet klasycznych autorek feministycznych, nie mówiąc o książkach nowszych. To niejedyny obszar, w którym nasz rynek jest bardzo zapóźniony.
Czy zaskakują was reakcje czytelniczek i czytelników na wydawane pozycje?
Raczej cieszą. Gdy na manifestacjach Strajku Kobiet widzieliśmy dziewczyny z transparentami z cytatami z Rebekki Solnit i Mony Chollet, czuliśmy, że to, co robimy, ma sens.
Którą z waszych publikacji uważacie za najważniejszą w kontekście tego wyróżnienia?
Nie zmuszajcie mnie do wybierania jednej. Wymienię kilka: „Niewidzialne kobiety” Caroline Criado-Perez, „Mężczyźni objaśniają mi świat” Rebekki Solnit, „Czarownice. Niezwyciężona siła kobiet” Mony Chollet. Ale nie zapominajmy też o Sontag, Woolf, Pleijel, Darrieussecq, Sikorze i Krakowskiej.