Dolce&Gabbana
„To słońce wschodu, a Julia jest słońcem”
Romeo zdziwiłby się, że po wybiegach w Mediolanie chodzą jego Julie – młodziutkie, niewinne buzie, ledwie muśnięte makijażem. Zdobią je delikatnie zarumienione policzki i naturalne, „dziecięce”, grube brwi. Nawet eksperci od seksapilu z Dolce&Gabbana wracają do miękkości i delikatności – zamiast linera na powiekach zagrał rozdymiony w zewnętrznym kąciku, matowy czarny cień. Na powiece było go tylko tyle, by uzyskać efekt powłóczystego spojrzenia. Zamiast wielkich sztucznych rzęs – tylko kilka kępek w zewnętrznym kąciku. Tak właśnie wygląda włoskie oko w wydaniu soft!
Rochas, Marni, Giorgio Armani, Dries Van Noten
Missoni, Emilio Pucci
Wszędzie królowały kolory nude: na oczach beże i szarości (Marni, Rochas, Dries Van Noten, Giorgio Armani), na ustach i policzkach wklepane palcem chłodne róże lub jagodowe odcienie (Missoni, Emilio Pucci) i nagie skóry, z mistrzowskim makijażem u Jil Sander na czele. To tam twarz wyglądała, jakby była tylko nawilżona kremem, a gdyby nie wprawne oko, można by pomyśleć, że na backstage’u nie było makijażystów.
Jil Sander
Tu i ówdzie widać było „zrobione” brwi – pogrubione cieniem, ale zawsze w naturalnym odcieniu – tak, żeby stworzyć wrażenie brwi nietkniętych depilacją, jak właśnie u Jil Sander czy Dolce&Gabbana.
Roberto Cavalli, Versace
Co z bardziej seksownymi historiami? W tym temacie też było oszczędnie – najczęściej w oczy rzucała się tłusta powieka i lekko roztarta kredka na linii wodnej. Przy gołej skórze i ustach bardziej przypomina to rockowy seksapil, a nie standardowy glamour (Roberto Cavalli, Versace).
Prada
Wisienką na torcie jest Prada. Makijaż Pat McGrath opierał się na pastelowych, chłodnych różach na powiekach i tym samym odcieniu na policzkach. Nie było podkreślnych rzęs – były za to grube i dziewicze brwi jak rogale. Do tego tępa, matowa, bladobrzoskwiniowa pomadka, po którą właśnie biegnę do sklepu, bo będę jej często używać w tym sezonie…