Praca makijażysty zawsze była twoją zajawką?
Make up, moda, design są moją pasją od ponad 20 lat. Interesuję się nimi od dziecka. Pamiętam program „Bliżej świata „, który był emitowany w telewizji w niedziele. Był w nim fragment poświęcony modzie, na który zawsze czekałem z zapartym tchem.
Pamiętasz swoje pierwsze zlecenie?
Oczywiście! Był to wyjazd na Wyspy Kanaryjskie z magazynem „Uroda”. Mieliśmy do zrobienia trzy sesje mody oraz jedną beauty. Byłem tak podekscytowany wyjazdem, że kompletnie zapomniałem o stresie związanym z pracą. Na szczęście wszystko doskonale wyszło i zaraz potem wyjechałem z kolejnym magazynem na następne zlecenie.
Malujesz wiele znanych twarzy mody i show biznesu, a podobno bywają one kapryśne, masz na to swoje sposoby?
Legendy krążące o kapryśnych gwiazdach rzeczywiście są ogromne, ale prawda jest zupełnie inna. Prawdziwe gwiazdy nie kapryszą, bo pracują z profesjonalistami, których zazwyczaj znają, bądź których prace wcześniej widziały. Poza tym wszyscy znają powiedzenie „nie zadzieraj z fryzjerem i makijażystą” (śmiech). Mój sposób na gwiazdy jest taki, że zawsze z nimi rozmawiam i słucham czego ode mnie oczekują. Wtedy nie ma nieporozumień w kwestii pracy.
Którą z sesji wspominasz z nostalgią i chętnie byś ją powtórzył?
Wiele sesji wspominam bardzo milo. Z reguły są to sesje wyjazdowe, które uwielbiam. Ostatnia, która bardzo głęboko zapadła mi w pamięci, to sesja na Islandii z ekipą Reserved. Oprócz pięknych zdjęć jakie tam powstały i fajnej atmosfery, udało się nam też sporo zwiedzić, co nie zawsze jest możliwe.
Masz swoje osobiste autorytety w branży beauty?
Moim pierwszym autorytetem był Serge Lutens, który kreował make upy dla marki Shiseido, z którą współpracowałem przez wiele lat. Cały czas mam ogromny sentyment do jego pracy. Jestem też zachwycony Charlotte Tilbury. Nie tylko jej pracą, ale także zmysłem biznesowym oraz kreatywnością. Stworzyła świetną markę makijażową pod własnym nazwiskiem, a wcześniej w tym samym pomogła Tomowi Fordowi.
W poszukiwaniu inspiracji zajrzyjcie koniecznie na Instagram Wilsona, polecamy!