Na jesienne wieczory polecam świetną EP-kę Kasi Lins „Save Me Boy”. Kasiunię uwielbiam od jej pierwszej anglojęzycznej płyty, która bardzo odbiegała od „polskich standardów produkcyjnych”. Tym razem Kasia śpiewa także po polsku i czaruje kunsztem, niezwykłą dojrzałością i świadomością tekstów. Każdy z czterech utworów wyprodukowany jest z niezwykłą precyzją i klasą. Młoda wokalistka ma wielką osobowość, nie potrzeba jej dziwacznych stylizacji, kontrowersyjnych makijaży, PR- owców, sztabów i doradców. Ona po prostu wie o czym śpiewa i to jest jej największa siła!