STYL ŻYCIA

Warto być wdzięczny ciału – wywiad z Red Lipstick Monster

07.06.2021 Katarzyna Montgomery

Warto być wdzięczny ciału – wywiad z Red Lipstick Monster

Najważniejsze to czuć, że żyjemy na własnych zasadach – mówi Ewa Grzelakowska-Kostoglu, youtuberka, którą miliony Polek znają jako Red Lipstick Monster.

Rozmawiała: Katarzyna Montgomery

Uroda – czym jest dla ciebie? 

To synonim piękna. Oba te słowa kojarzą mi się z tym wszystkim, co dobre i co chwyta za serce. Mogą to być wrażenia estetyczne, ale też odczucia i emocje, które wywołują przyjemne dreszcze. To piękna natura, a także to, co potrafi stworzyć człowiek: architektura, sztuka, muzyka…

W języku rosyjskim – który jak polski należy do rodziny języków słowiańskich – „urod, urodlivyj” oznacza kogoś odstręczającego swoim wyglądem, kto ma jakieś mankamenty. Zawsze mi to przypomina, że to, co dla jednych jest piękne, dla innych może być brzydkie. W wyglądzie wszystko jest względne i ty tym przesłaniem dzielisz się z milionami Polek.

Dlatego bardzo świadomie nie używam słów związanych z przymusem. Nie mówię: musisz to mieć ani dzięki temu poczujesz się pewniejsza. Już na etapie dorastania wiedziałam, że ważne jest to, jak się czujemy sami ze sobą, a nie to, czy spełniamy jakieś standardy, mieścimy się w jakiejś normie. Czy czujemy się szczęśliwi sami ze sobą, bo wtedy to szczęście można dać innym.

Miałaś kiedyś gorsze chwile związane z samooceną?

Cały czas miewam i chyba nawet częściej niż inni, bo jestem osobą bardzo wrażliwą. Mam dużo wzlotów, a kiedy upadam, odczuwam to bardzo mocno. I dużo nad swoją samoakceptacją pracuję. Świadomie wzmacniam ją od wielu lat. Już w liceum zauważyłam, że zasady, które rządzą światem, nie odpowiadają mi i muszę je zredefiniować sama dla siebie. Odkryłam szybko, że wygląd to tylko zabawa i nie ma nic wspólnego z tym, kim jesteśmy.

I nadal bawisz się sobą. Dziś masz obłędnie pomalowane oczy. Każde oko jest inne.

Wypróbowywałam nowe palety i sprawdzałam, jak każda paleta sprawdza się w różnych typach makijażu.

Wyszłabyś tak na ulicę?

Oczywiście, że wyjdę, bo mam dziś trochę rzeczy do załatwienia na mieście. Nie czuję presji, że powinnam jakoś wyglądać albo bać się, że ktoś może mi zrobić zdjęcie. Mogę chodzić nietypowo pomalowana albo z klejem na włosach po doczepach, czyli wyglądać brzydko, jak się powszechnie przyjmuje, bo to, jak wyglądam, nie stanowi o mojej wartości. Czy wyglądam dobrze, czy źle, nic to nie mówi o mnie jako człowieku.

Wspierasz ideę ciałopozytywności zachęcają- cą do akceptacji swoich ciał takimi, jakie są. Pokazywanie niedoskonałości to sposób na wyzbycie się kompleksów czy raczej na zyskanie akceptacji innych ludzi?

Chodzi o pokazanie prawdy i różnorodności. Nie ma to nic wspólnego z propagowaniem nie- zdrowego stylu życia, co często zarzuca się temu ruchowi. Jesteśmy otoczeni przez fałsz, bo treści, które docierają do nas z mediów, są edytowane do poziomu iluzji rzeczywistości. Popkulturowe ciała wpisują się w narzucony kanon, który nie ma nic wspólnego (albo niewiele) z tym, jak wyglądają miliony kobiet na całym świecie.

Kobiety bardziej niż kiedyś potrzebują wsparcia?

Gdy odstają od tych wydumanych wzorców, często dotyka je krytyka. A mnie od zawsze nie podobało się, że tyle energii ludzie wkładają w to, żeby pociągnąć innych w dół, a tak mało w to, żeby cokolwiek zbudować. Obserwuję, że kobiety, które nauczyły się akceptować siebie, choć nie są idealne albo nawet daleko im do ideału, są odbierane jako o wiele atrakcyjniejsze od tych, które przejęte niezauważalnymi niedoskonałościami czują, że nie dorastają do jakiejś poprzeczki. Zupełnie inaczej zachowujemy się, gdy czujemy się dobrze ze sobą, a inaczej kiedy jesteśmy niepewne. I jakbyśmy nie były atrakcyjne, nasza po- stawa może odbierać nam urok, który każda z nas ma w sobie, niezależnie od fizyczności.

Choć dziś nikt by cię o to nie podejrzewał, kiedyś nie byłaś zwolenniczką malowania. Uważałaś, że to służy jedynie przypodobaniu się mężczyznom. Zmieniłaś zdanie.

Początkowo potraktowałam makijaż jako narzędzie, dzięki któremu mogę zrealizować swoje szalone artystyczne wizje na twarzy i na ciele. Kiedy już go opanowałam, zaczęłam poznawać tajniki makijażu codziennego. Zauważyłam, że może on dodawać pewności siebie, więc czemu nie poświęcić mu 20 minut. Trzeba tylko pamiętać, że makeup może nam pomóc przeżyć dzień w lepszym nastroju, ale niczego, co jest naszym wewnętrznym problemem, nie zamaskuje.

Dziś 3 miliony Polek obserwują cię w sieci, ale wcześniej intensywnie szukałaś swojej drogi i nie bałaś się schodzić ze ścieżek, gdy uznałaś, że zaprowadzą cię tam dokąd chcesz. Studia na anglistyce w rodzinnym Elblągu rzuciłaś, żeby zostać piercerką, a potem przeniosłaś się do Wrocławia na kosmetologię. Co cię prowadziło w tych wyborach?

Intuicja. Idź za głosem serca – powiedziałabym sobie, gdybym jako 34-latka miała dać radę tamtej Ewie, która zaczynała dorosłe życie. W każdej dziedzinie, czy chodzi o pracę, związki lub inne sprawy, dokonując wyborów, powinnyśmy kierować się intuicją. Każda z nas wie, jaką decyzję podjąć, ale ponieważ działamy pod wpływem zgiełku informacyjnego, emocji i presji, nasze wybory często nie są korzystne dla nas.

Intuicja pomogła ci też zmienić podejście do swojego ciała.

Kiedy opierałam się na zdaniu innych, poddawałam się dietom i ćwiczeniom, których nie lubiłam, nie miałam efektów i czułam dyskomfort. Intuicja mi podpowiedziała, że sama muszę się sobą zająć, bo nikt inny nie zrobi tego lepiej ani za mnie. Paradoksalnie, kiedy pożegnałam się z moim trenerem, z radością przywitałam się ze sobą. Przez kilka lat uczyłam się, co jest dla mnie dobre, a co nie.

Co było najważniejsze w tym procesie?

Przede wszystkim uświadomiłam sobie, że zaniedbuję siebie. Kiedy skupiam się na wykonaniu jakiegoś zadania lub nad kolejnym projektem, świat poza tym nie istnieje. Dbam o pracę, o bliskich, ale sama zaciskam zęby i zapominam o odpoczywaniu, drobnych codziennych przyjemnościach. Musiałam zmienić wiele nawyków. Żeby zmienić te jedzeniowe, potrzebowałam wsparcia terapeuty i zrozumienia, jak działa mój mózg i jak go mądrze oszukiwać, kiedy chce zareagować na bodźce tak, jak robił to od lat. Gdy robiłam coś, co sprawiało mi przyjemność w danej sytuacji, a nie było dla mnie korzystne, uczyłam się, jak zastąpić to inną przyjemnością, bo mózg nie da się oszukać karą.

Czym go teraz nagradzasz?

Wcześniej uwielbiałam jeść chipsowe produkty. Teraz zastępuję je garścią orzechów uprażonych w soli i ostrej papryce. Są tłuste, ale też pyszne, chrupią i dostarczają mi dużo dobrych substancji. Przygotowuję tylko garść, bo chcę uniknąć targowania się ze sobą. Tego też się musiałam oduczyć. Wcześniej w myślach w nieskończoność prowadziłam ze sobą negocjacje: „A może dziś jeszcze sobie odpuszczę, a może jutro zacznę…”. Teraz mówię do siebie: „Zamknij się, wiesz co masz zrobić”. I robię to.

Dzielisz się doświadczeniem w e-booku „Ciałopozytywny poradnik śniadaniowy”.

Nauczyłam się jeść na nowo, po swojemu, i cieszy mnie, że mam nad tym kontrolę, żyję w harmonii fizycznej i psychicznej. Mam potrzebę dzielenia się z innymi tym, czego się nauczę. Żeby pokazać, że skoro mnie się udało, to uda się innym. Ale każdy powinien podchodzić do tego indywidualnie. I przede wszystkim sam chcieć zmiany, wtedy jest szansa na powodzenie.

Uważnie dobierałaś słowa, współpracowałaś ze specjalistkami.

Nie chciałam przez nieostrożność wpędzić czytelniczek w kolejne problemy. Chciałam, żeby czytając tę książkę, czuły się bezpieczne. Cieszę się, że niektóre po tej lekturze zauważyły, że są na drodze do zaburzeń odżywania, a nie zdawały sobie z tego sprawy, bo nigdy nie analizowały tego tak, jak im proponuję razem z Justyną „Owsianą” Świetlicką i Kayą Szulczewską z Ciałopozytywu.

Co może pomóc kobietom zmienić nastawienie do swoich ciał?

Inne spojrzenie na nie. Uświadomienie sobie, że główną funkcją ciała nie jest ozdoba, tylko doświadczanie życia. To najpiękniejsza, bezcenna i najważniejsza jego rola, a zupełnie o tym zapominamy. Dobrze jest być wdzięcznym za to, że jest.

Za co ty jesteś mu wdzięczna?

Za wszystko! Za to, że uczymy się słuchać siebie. Że ta komunikacja jest coraz bardziej szczera. Że mogę codziennie otworzyć oczy i wieczorem je zamknąć. Życiu jestem wdzięczna za to, że mogę go doświadczać, kierować nim, a im jestem starsza, tym bardziej jestem sprawcza i to jest piękne.

A co dziś jadłaś na śniadanie?

Chlebek z pasztetem z fasoli ze śliwką. Pyszny! Najważniejsze, że w towarzystwie, bo lubię to robić z co najmniej jednym człowiekiem.

Wywiad pochodzi z jesiennego wydania Fashion Magazine (wyd. 71, 3/2020) >>