MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA
„Vogue” zaprezentował okładkę wrześniowego numeru i wywołał burzę w internecie
10.08.2017 Paulina Kosim
Kiedy ktoś pojawi się na wrześniowej okładce „Vogue’a” może być pewny, że jest na samym szczycie. Kiedy ktoś pojawi się dwa razy na wrześniowej okładce „Vogue’a” przechodzi do historii. I tak będzie w przypadku Jennifer Lawrence, która jako pierwsza aktorka dwukrotnie została gwiazdą prestiżowego numeru amerykańskiego magazynu. Wcześniej udało jej się to w 2013 roku, ale tegoroczna okładka jest jeszcze większym wyróżnieniem. W 2017 roku „Vogue” świętuje bowiem swoje 125-lecie i na tak istotną rocznicę, redakcja biblii mody przygotowała nie jedną, ale cztery różne okładki zatytułowane „American Beauty” w obiektywach najzdolniejszych fotografów i artysty. Swoje wizje Jennifer Lawrence zaprezentowali Bruce Weber, Annie Leibovitz oraz Inez & Vinoodh, ale zrobił to również jeden z najbardziej cenionych artystów współczesnych Stanów Zjednoczonych. John Currin, bo to o nim mowa, stworzył wyjątkową i pierwszą w historii magazynu okładkę w formie obrazu. Lawrence w „Vogue” nie wszystkim jednak przypadła do gustu.
Wybór aktorki na gwiazdę wrześniowego numeru wielu osobom wydał się co najmniej kontrowersyjny. Nie umniejszając pięknym fotografiom autorstwa Webera, Leibovitz oraz duetu Inez i Vinoodh oraz pozycji jaką Jennifer ma w USA, my także nie możemy nie zadać pytania: dlaczego ona? Większość komentujących nowe okładki miała obiekcje wobec wyboru aktorki, tłumacząc, że od kilku miesięcy niewiele robiła, nie licząc klapy jaką był film „Passengers” z Chrisem Prattem oraz Lawrence w rolach głównych. Z drugiej strony, za kilka miesięcy na ekranach kin pojawi się film z jej udziałem o tytule „mother!”, w którym za kamerą stanął nie kto inny jak Darren Aronofsky, z którym od niedawna aktorka związana jest także prywatnie, co potwierdza zresztą w towarzyszącym sesji wywiadzie. Jednak Anna Wintour miała jeszcze inny powód, wybierając Lawrence na gwiazdę wrześniowego numeru.
Redaktor naczelna biblii mody w filmiku promocyjnym wrześniowego numeru, uzasadniła swoją decyzję mówiąc, że „Jennifer jest ucieleśnieniem współczesnej kobiety” i być może niektórzy zgodzą się z tym stwierdzeniem, ale czy jest to wystarczający powód, żeby dawać aktorce nie jedną, ale cztery okładki i to w dodatku na 125-lecie magazynu? Nie jesteśmy przekonani. Internauci mieli podobne zdanie. W dodatku liczyli na to, że na okładce pojawi się Celine Dion, która nie tylko zachwyciła świat swoimi nietuzinkowymi stylizacjami podczas tygodnia mody haute couture w Paryżu, ale w ostatnich miesiącach stała się synonimem pewnej siebie, odważnej kobiety, która na każdym kroku udowadnia, że w każdym wieku i nawet po tragicznych, osobistych przejściach można garściami korzystać z życia. My nie ukrywamy, że gdyby to czytelnicy mogli wybrać kto zagości na wrześniowej okładce, to Celine, a nie Jennifer Lawrence, miałaby nasz głos. A wy jakie macie zdanie?
[poll id=”228″]