Marka Vetements zadebiutowała na paryskim tygodniu mody w 2014 roku kolekcją na jesień-zimę 2014-15. Początkowo jej założyciele i głównych siedmiu projektantów pozostawało anonimowymi, ze względu na ograniczenia związane z ich poprzednimi kontraktami. Teraz wiemy już jednak, że za młodą paryską marką stoją bracia Guram i Demna Gvasalia oraz grupa współpracujących z nimi przyjaciół. O marce jest głośno od momentu jej powstania, a pokazy, mimo że na razie odbyło się ich niewiele, zgodnie zaliczane są do najbardziej wyczekiwanych wydarzeń na paryskim tygodniu mody. W ostatnich dwóch tygodniach, zamieszanie wokół Vetements wzrosło jeszcze bardziej za sprawą niezwykle udanego pokazu kolekcji na wiosnę-lato 2016 oraz faktu, iż założyciel marki Demna Gvasalia został ogłoszony nowym dyrektorem kreatywnym domu mody Balenciaga.
Vetements, kolekcja jesień-zima 2014-15
Gvasalia pochodzi z Gruzji, a projektowania uczył się na Royal Academy of Arts. Mimo że Vetements jest pierwszym projektem, w którym realizuje się całkowicie niezależnie, dizajnerskie szlify zdobywał prze lata pracując chociażby dla Maison Martin Margiela czy Louis Vuitton, jako główny projektant kolekcji damskich. Decyzję o założeniu własnej marki podjął w wyniku frustracji, jaką wywoływała u niego obserwacja, że w przypadku wielu domów mody, na pierwszy plan zaczęła wypływać osoba projektanta, a ubrania, które tworzy, stanowiły dla niego jedynie tło. Vetements z założenia ma więc być marką, której filozofię można zamknąć w stwierdzeniu „O ubraniach przez ubrania”.
Idea ta tłumaczy też niejako taką, a nie inną nazwę marki. „Vetements” to bowiem francuskie określenie właśnie na ubrania. Gvasalia użył takiej nazwy, aby odbiorcy nie przywiązywali uwagi do nazwiska projektanta, a bardziej skupili się na oferowanych przez markę projektach. Ciąg dalszy tej filozofii jest też w pewnym sensie widoczny w ofercie marki – nie znajdziemy w niej wymyślnych, złożonych projektów. To klasyczne elementy, którym daje się nowe życie – wełniane militarne płaszcze z nieco przerysowaną sylwetką, lekko skurczone bluzy z kapturem i t-shirty, czy oversize’owe, asymetryczne żakiety. Już od pierwszych kolekcji marki, do jej fanów zaczęły zaliczać się gwiazdy show-biznesu (szczególnie środowiska hip-hopu) oraz streetstyle’u. W niektórych krojach i stosowanych proporcjach wyraźnie widać doświadczenie, jakie Gvasalia zebrał u Margieli. Wszystko jednak jest podane w niezwykle aktualny i odnoszący się bezpośrednio do naszego pokolenia sposób. Vetements oferuje zdekonstruowane, ale nadające się do noszenia ubrania, w których widać odniesienia do mody ulicznej i sportowej. Sylwetki są oversize’owe, a wykorzystywane materiały pochodzą z gatunku tych codziennych – jest to z reguły dżins, skóra i jersey. Idea Vetements jest prosta – to swego rodzaju anty-moda, wysuwająca na pierwszy plan ubrania, pozbawiona złożonej filozofii i inspiracji, które zapełniłyby kilka stron maszynopisu (koszulka z logo DHL, która otworzyła pokaz na wiosnę-lato 2016 jest tego najlepszym przykładem). Vetements to także niezwykle udana kombinacja sezonowej garderoby z elementami mody ulicznej, miejskiej i indywidualnym stylem.
Kolekcja wiosna-lato 2016
Co więc tak naprawdę stoi za niezaprzeczalnym sukcesem marki Vetements, do której fanów należy chociażby Rihanna i Kanye West? To przede wszystkim praca zbiorowa, prawdziwe ubrania i wyzwolone myślenie. „Bierzemy zwykłą kurtkę ‘bomber’ i zastanawiamy się, co możemy z nią zrobić, aby ludzie chcieli ją założyć”, powiedział w jednym z wywiadów Demna Gvasalia, stojący za sterami założonej w Paryżu marki. To ubrania są więc główną i jedyną tak naprawdę inspiracją, pogłębioną o obserwacje rzeczywistości i oczekiwań młodych ludzi.
Kanye West w bluzie Vetements
Gvasalia za siedzibę swojej marki postanowił uczynić Paryż – miasto, którego modowy krajobraz przepełniony jest luksusowymi domami mody o długoletniej tradycji. Był to z pewnością ryzykowny krok, jednak okazało się, że autentyczność oraz lekko zadziorne, lecz ekscytująco przyziemne podejście do mody pozwoliło Vetements się wyróżnić i pokazało, że branża coraz częściej poszukuje w modzie normalności i jest gotowa na powrót do korzeni, w którym ubrania znowu grałyby naprawdę pierwsze skrzypce.