Mało kto pamięta, że marka powstała z inicjatywy Michała Łojewskiego i… Ani Kuczyńskiej. Pierwsza kolekcja została stworzona dla japońskiego wydawnictwa „Commons & Sense”, nie zakładała kontynuacji. Projekt miał stanowić interpretację idei niepodległości, stąd tytuł UEG 1 INDEPENDENT. Pakiet zawierał białą kurtkę z napisem „Independence has a price”, plakat i naklejki nawiązujące do tematu, całość wylądowała w białym kartonowym pudełku. Identyfikacja graficzna w owych czasach zaskakiwała prostotą, a surowiec, z którego wykonano kurtkę – fakturą i reakcją na działanie czasu. Tyvek – materiał w Polsce obcy kompletnie, w Japonii może mniej zaskakujący, choć raczej niepopularny – z jednej strony wyróżnia się sporą wytrzymałością, z drugiej po pewnym czasie – mimo prania czy pielęgnacji – nadaje tylko do wyrzucenia. Znany na świecie od lat pięćdziesiątych, w modzie codziennej zadebiutował i budził tyle samo miłości, co sprzeciwu. Ultra lekki, zajmujący niewiele miejsca, oryginalny wizualnie i, co istotne, świetnie przyjmujący wszelkiego rodzaju nadruki.
Stąd ubrania jako nośnik coraz to nowych haseł, a także nazw kolejnych światowych miast (w tym oczywiście Warszawy), a następnie oryginalnych grafik, w tym specjalnie stworzonych dla marki przez Filipa Pągowskiego (który jako ogromny fan UEG wcześniej bywał twarzą kolekcji). Z czasem tyvek ustępuje nieco miejsca bawełnie, wiskozie i poliestrowi, choć wciąż pozostaje dla twórcy najważniejszy. Pojawiają się zaskakujące desenie: wariacje na temat moro, rzędy słów pisanych drukowanymi literami (font, rzecz jasna, ten co zwykle), grochy (które po odczytaniu hasła przewodniego kolekcji okazywały się mało przyjemnymi bakteriami wenerycznymi) czy nieregularne kreseczki, manifestujące sprzeciw wobec używaniu futer w branży odzieżowej (z daleka wyglądające jak graficznie ujęta sierść zwierzęcia). UEG to pełne zestawy koszulek, spodni, bluz, sukienek, okryć wierzchnich i akcesoriów, pozostające w estetyce uniseks. W kolejnych sesjach wizerunkowych modele i modelki noszą dokładnie te same elementy, płeć jest tu sprawą drugorzędną, niemającą większego znaczenia.
UEG jako jedna z pierwszych marek w Polsce oferowała klientom oryginalne pokrowce na laptopy i tablety – chętnie zresztą potem kopiowane w mało udatny sposób przez mało znaczącą konkurencję. Tyvek w życiu codziennym, noszony w torbie, wycierający kurz z kawiarnianych stolików, starzeje się i zużywa znacznie szybciej, co przypomina fragment manifestu marki: „Życie bieli jest krótkie i kończy się upadkiem w szarość”. Upadek samej marce absolutnie nie grozi. Światowa ekspansja trwa i ubrania UEG można kupić m.in. w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych (w Los Angeles i Nowym Jorku), Hong Kongu, Korei Południowej i we Włoszech (aż trzynaście punktów sprzedaży). Przez pewien czas Polska znajdowała się na tej liście, obecnie musi nam wystarczyć sklep internetowy.