Wszystko było tak, jak na karaibskiej wyspie być powinno, włączając w to szum fal, bar pod palmą i kołyszącą muzykę reggae w wykonaniu Brenta Berry’ego. Tommy Hilfiger totalnie poważnie wziął sobie do serca fakt, iż kolekcja wiosna-lato 2016 powinna się kojarzyć przede wszystkim z wakacyjnym luzem. I zadbał o to (razem z całym sztabem ludzi), żeby tej letniej nonszalancji nie zabrakło w nowojorskim pokazie. Główny motyw? Trzy kolor czerwień, zieleń i żółć, należące do flagi Rastafarian, których kultura na dobre zagościła na Jamajce już w latach 30. oraz folkowe wzory z innych obszarów Morza Karaibskiego.
Pokaz otworzyły dziewczęce sukienki z cienkiej bawełny, ozdobione regionalnymi motywami, w towarzystwie nieodłącznych akcesoriów plażowych – koralików na rzemieniach i ręcznie dzierganych kapelusików. Tych ściegów ręcznych w nowej kolekcji Hilfigera jest zresztą zdecydowanie więcej – robione na szydełku kostiumy kąpielowe, plażowe skórzane torby poprzeplatane kolorowymi sznurkami, klapki na grubej podeszwie ozdobione ściegiem w odcieniach reggae. Nawet krótkie dżinsowe kurtki i luźne denimowe spodnie o męskim kroju zostały ozdobione włóczką.
Na wybiegu pojawiły się nowe „it girls” świata modelingu m.in. siostry Gigi i Bella Hadid, Marokanka Imaan Hammam i pochodząca z Argentyny Mica Arganaraz. W finale wszystkie zażyły kąpieli w przygotowanym specjalnie do tego celu oczku wodnym, imitującym morską toń. Nie była to kolekcja odkrywcza, ale plus za potraktowanie mody w sezonie wiosna-lato 2016 z dużym przymrużeniem oka. Poczuliśmy ten klimat!
