Zanim przystąpił do pracy, o branży odzieżowej wiedział niewiele, o czym informuje nas już w pierwszych zdaniach. Bo jest także narratorem tej opowieści. Im bardziej zgłębiał temat, tym większy był jego szok. Komentuje jednak głównie za pomocą suchych faktów i przejmujących zdjęć. Czterdzieści milionów ludzi na świecie pracuje w fabrykach odzieżowych. Cztery miliony w samym Bangladeszu. Migawka z Indii, a za moment ekskluzywny pokaz mody. Matka żegnająca się z dzieckiem na pół roku, bo musi pracować w odległym miejscu, cięcie i rozszalały tłum napierający na szklane drzwi sklepu w dniu premiery najnowszej kolekcji. Mogłoby się wydawać, że takie zabiegi są tendencyjne, bo dają zbyt prostą odpowiedź, po czyjej jesteśmy stronie. Ale im dłużej trwa projekcja, tym bardziej orientujemy się, że owszem, współczujemy bohaterom, jednak – choć możemy – nie robimy nic, by ich wspomóc. Patrzymy z oburzeniem na podskakującą blogerkę dzierżącą w rękach nowy t-shirt czy kolejkę przy okazji Czarnego Piątku i uświadamiamy sobie, że między nami a nimi nie ma większej różnicy.
Konsumpcjonizm jest ukazany w filmie jak nowa religia, oczywiście dla uprzywilejowanych. Mamy zarówno fanatyków, jak i sceptyków. Osoby, które próbują zanalizować zjawisko i takie, które racjonalizują wszelkie niepokojące sygnały. Nie chciałabym streszczać całości, przywołam tylko jeden istotny komentarz. Zachód jako bogate społeczeństwo, kupuje na potęgę, nie zdając sobie sprawy, że właśnie w ten sposób biednieje, a wzbogaca tylko kilka osób znajdujących się na szczycie łańcucha. Co ciekawe, żaden z przedstawicieli największych sieci odzieżowych nie zgodził się wypowiedzieć na potrzeby tej produkcji.
Jedną z głównych osi filmu jest katastrofa w Rana Plaza – wydarzenie, które przecięło historię koncernów odzieżowych na dwie ery. O warunkach pracy w fabrykach zaczęto mówić nie tylko w środowiskach od lat zajmujących się tematem. Przez media przeszła fala oburzenia, krytyki i przerażenia. Być może nawet dlatego powstał „True Cost”. Od koncernów oczekuje się konkretnych odpowiedzi, nie tylko pr-owego bełkotu. Nacisk z najróżniejszych stron jest tak ogromny, że największe marki lawirują i starają pewne rzeczy naprawiać, przykrywając tymi poczynaniami wciąż istniejący realny problem leżący u samych podstaw produkcji. Dobrze jednak stwierdził jeden z bohaterów dokumentu, że dopóki mamy kapitalizm, trudno oczekiwać, by koncerny nie były nastawione na zysk. A zysk osiąga się w coraz bardziej nieetyczny sposób, unikając płacenia podatków w krajach produkcji, zlecając szycie ubrań podwykonawcom, za których nie bierze się odpowiedzialności, a przede wszystkim zatrudniając niewykwalifikowanych pracowników – najtańszą siłę roboczą, która często nie ma żadnej alternatywy. Sporo mówi się też o zanieczyszczeniu środowiska (to drugi ważny filar obrazu). Dowiadujemy się, że moda jest drugim źródłem zanieczyszczenia naszej planety, zaraz po przemyśle naftowym. Winę ponoszą zarówno same fabryki, jak i bezrefleksyjne wyrzucanie ubrań, które trafiają do krajów trzeciego świata jak do śmietnika.
Nową drogę i rzeczywistą nadzieję prezentuje założycielka sieci People Tree, Saffia Minney. To marka działająca w oparciu o zasady Sprawiedliwego Handlu, zachowująca najwyższe standardy produkcji, także etyczne. Kamera podróżuje wraz z nią po różnych miejscach na świecie, gdzie Saffia odkrywa lokalne manufaktury czy mistrzynie rękodzieła. Uświadamia klientów, że można kupić rzecz wyprodukowaną w kraju, który pod względem odzieżowym kojarzy się jak najgorzej, stworzoną w godnych warunkach, z poszanowaniem praw człowieka i prawa pracy. To wciąż mało, ale takich przedsięwzięć powoli przybywa.
Czego można się spodziewać po dokumencie na temat, który w ostatnich latach poruszany jest non stop? Wyzysk pracowników w krajach trzeciego świata, uciekanie od odpowiedzialności przez największe koncerny odzieżowe, setki spotkań, debat, rozmów i przedsięwzięć (tymczasem wyniki sprzedaży w sieciówkach rosną w najlepsze). Czy dowiemy się czegoś nowego? Nie. Ale nagromadzenie obrazów oraz informacji (nierzadko drastycznych) skłania do refleksji znacznie dłuższej niż po przeczytaniu kolejnego uświadamiającego tekstu. Obawiam się jednak, że wkrótce spotkamy się z widzami na premierze kolejnej luksusowej kolekcji którejś z sieciówek i będziemy sobie wyrywać ciuchy, nawet nie spoglądając na wewnętrzną metkę. A może jednak nie?
Dystrybutorem filmu w Polsce jest Fashion Revolution Poland.