MODA, STYL ŻYCIA

Tańcowała igła z nitką…

31.05.2016 Michalina Murawska

Tańcowała igła z nitką…

Złota Nitka to konkurs dla projektantów sięgający roku 1992. Ustanowienie konkursu zbiegło się z przemianami na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. To właśnie w tym samym roku oddział kształcący projektantów powrócił do dobrze nam dzisiaj znanej nazwy, a ustanowionej w latach 60. – Wydział Tkaniny i Ubioru. ASP co roku wypuszczało na rynek młodych projektantów, którym potrzeba było jakiegoś impulsu, by zacząć działać w branży  – czy jako projektant niezależny czy pracujący dla przemysłu. Konkurs Złota Nitka miał być idealną tubą medialną dla młodych i zdolnych. Po ciemnych latach PRLu, gdzie absolwent tego wydziału mógł tylko marzyć o pracy w państwowych domach mody, jak Telimena czy Moda Polska, nowy ustrój dawał szansę na tworzenie mody niezależnej.  Nagrody pieniężne w konkursie dodatkowo miały pomóc w wykonaniu głębokiego skoku w wolny rynek szalonych lat 90.

Co się działo dalej? Co roku Złota Nitka odbywała się w Łodzi, niegdysiejszej stolicy polskiego włókiennictwa. Laureatami tego konkursu byli znani i jednocześnie dzisiaj już uznani (bądź upadli) projektanci – Łukasz Jemioł, duet Paprocki & Brzozowski, Monika Onoszko czy Maciej Zień.

Konkurs trwał, stawał się coraz bardziej prestiżowym wydarzeniem w branży. Mój pierwszy raz ze Złotą Nitką to oczywiście Łódzki Tydzień Mody. Nitka zazwyczaj odbywała się w tym samym terminie i w sumie pamiętam każdą z uhonorowanych czy wyróżnionych kolekcji (co jest w jakiś sposób przerażające). Peggy Pawłowski, Gregor Gonsior, Małgorzata Grzywnowicz i Małgorzata Węgiel, Kamila Gawrońska-Kasperska, Monika Błażusiak, Aleksandra Kawałko, Anka Letycja Walicka, Michał Mrzygłód, Maciej Trzmiel… Niektórzy z nich zmienili profesję, niektórzy uczą kolejne pokolenia projektantów, niektórzy nadal są na rynku, a niektórzy wyjechali z kraju. Patrząc na ich losy nietrudno dojść do wniosku, że bycie projektantem w Polsce nie należy do najłatwiejszych profesji.

Rok 2014 był pechowy dla konkursu.  Po raz pierwszy od ponad 20 lat kolejna edycja Nitki nie odbyła się przez błędy dotychczasowych organizatorów, Międzynarodowe Targi Łódzkie.
Na szczęście dla konkursu i projektantów powróciła z nową siłą, a raczej nowymi organizatorami w 2015 roku i patrząc na laureatów z zeszłej i obecnej edycji można życzyć sobie tylko tak wysokiego poziomu składanych prac i świetnej organizacji samej gali.

W 2015 roku Złotą Nitkę otrzymała Joanna Organiściak podtrzymując tym samym dobrą passę – jej kolekcja była też czarnym koniem pokazów dyplomowych na krakowskim SAPU. Honorową Złotą Nitkę odebrała Kasia Sokołowska, niekwestionowana królowa organizacji polskich pokazów mody.
W tym roku natomiast nagród było ciut więcej. Wrócono do tradycji przyznawania dwóch nagród – jednej od jury projektanckiego w składzie Michał Szulc, Rafał Michalak i Ilona Majer z duetu MMC, Andrzej Foder, Robert Karger, Hektor Świtalski i Maria Wiatrowska. Drugą nagrodę przyznaje jury medialne, złożone z takich zawodowców w branży jak Michał Zaczyński, Gianni Fontana z Milan Style Academy, Krzysztof Grabań, Krzysztof Łoszewski, Dorota Stępniak, Maria Żyźniewska, Daria Yankowska z Lviv Fashion Week i ja, skromna autorka tego tekstu.
Nie będę ukrywać – wybranie 10 kolekcji finałowych z 50 nadesłanych prac nie było łatwe. Wybranie 2 najlepszych to poważna decyzja, bo już te 10 było na bardzo wysokim poziomie.

Nagrodę jury projektantów otrzymała Dagna Krzystanek, z warszawskiej szkoły MSKPU, z kolekcję Steppe. Natomiast jury medialne przyznało nagrodę Annie Załuckiej –Kuczerze za kolekcję Flashbacks.
Honorową Złotą Nitkę odebrał duet MMC.

Pokazy finałowe odbyły się w odrestaurowanych wnętrzach najstarszej łódzkiej elektrowni EC1. Myślę, że wybranie takiej lokalizacji przez organizatorów ma ogromne znaczenie, bo daje nadzieję, że kolejne edycje będą idealnie łączyć współczesność z postindustrialną przeszłością Łodzi.