Skąd się wziął Style Stalker?
Miałem kilka podejść do mody. Wiadomo, wszystkie poprzednie nieudane do pewnego momentu. W pewnej chwili doszedłem jednak do wniosku, że powinienem uzbroić się w cierpliwość, a zaczęło się od pewnej znajomości.
Byłem akurat na fashion weeku w Łodzi (piątej lub szóstej edycji, nie pamiętam dokładnie). Podszedł do mnie niemiecki fotograf, Rafael Poschmann, który szukał ładowarki do akumulatora aparatu. Pożyczyłem. Za kilka miesięcy byłem już u niego w Berlinie i robiłem nowy projekt. Tam doszedłem do wniosku, że trzeba zacząć pracować nad własną marką.
Moją ideę założenia strony/bloga wspierała blogerka Macademian Girl, która też podsunęła mi pomysł z nazwą Style Stalker. Nazwa trudna w Polsce, ale za granicą wpada w ucho i to najbardziej się dla mnie liczy. Początek mojej pracy wyglądał tak, że chodziłem po ulicach i zaczepiałem obcych ludzi. Dawało mi to trochę adrenaliny, która motywowała do pracy. Od „streetu” czy w postaci modowej czy dokumentalnej łatwo się zresztą uzależnić. W czasie jednego dnia byłem w stanie sfotografować do dziesięciu osób. Dziś jeżdżę głównie na fashion weeki, na których robię zdjęcia pozowane i reporterskie.
Nie wykluczam też innych dziedzin. Praca z modelką jest dla mnie o wiele łatwiejsza. Możliwość ustawienia dodatkowego światła podczas sesji również wiele ułatwia, kiedy fotografuję na ulicy muszę szukać naturalnych jego źródeł.
Czy jest ktoś, kogo bardzo chciałbyś sfotografować „do kolekcji”, a jeszcze nie miałeś okazji?
Nie ma takiej konkretnej osoby, którą chciałbym sfotografować. Na kogo padnie wybór jest zawsze niewiadomą i to jest najciekawsze w tej pracy.
Kto w tym dość specyficznym typie fotografii jest dla ciebie autorytetem?
Miałem kilka autorytetów, ale dzisiaj u każdego coś mi przeszkadza, widzę niedociągnięcia w technice i estetyce.
W jakim mieście najbardziej lubisz robić zdjęcia?
We Włoszech lubię fashion week w Mediolanie, zarówno zimą jak i we wrześniu jest piękne światło oraz Pitti Uomo we Florencji, w czasie edycji zimowej. Londyn lubię za miks kulturowy, który dobrze widać na stylu ubioru. To miasto cenię zarówno podczas tygodnia mody jak i poza nim, na co dzień. Jestem też fanem Kopenhagi i Sztokholmu, uważam, że tam podczas pokazów mody ludzie ubierają się najbardziej naturalnie i na luzie. Do Berlina mam sentyment i, tak jak w Londynie, można tam spotkać bardzo ciekawych ludzi.
Czy w polskich warunkach da się żyć z fotografii mody ulicznej?
Myślę, że można, ale ja nie próbowałem. Koncentruję się na zagranicznych klientach.