Luca Guadagnino to twórca obsypanych nagrodami „Tamtych dni, tamtych nocy”. Po tym lekkim, zmysłowym filmie sięgnął po mroczną opowieść o prestiżowej szkole baletu, w której dochodzi do serii tajemniczych tajemniczych wydarzeń – wychowanki placówki znikają bez śladu.
Pierwsza „Suspiria”, w Polsce znana pod tytułem „Odgłosy”, powstała w 1977 roku i wywołała skandal. Dario Argento zrobił film pełen makabry i odważnych erotycznych scen. Przełomowy w historii swojego gatunku obraz zafascynował Guadagnino, który aż 20 lat poświęcił na zrobienie remake’u. Dziś mówi, że chciał, aby nowa „Suspiria” była „najbardziej niepokojącym doświadczeniem, jakie można przeżyć”.
Można śmiało powiedzieć, że cel osiągnął – mimo że minęło 40 lat od premiery pierwowzoru i widzowie zdążyli przyzwyczaić się do znacznie większych dawek okrucieństwa w kinie, film przeraża i fascynuje zarazem. Oglądanie „Suspirii” przypomina uczestnictwo w misterium. W rytuale, w którym niczym ostrza noży przeszywają nas ból i lęki przeżywane przez bohaterów. Co ciekawe, dobrym zabiegiem okazała się zmiana kolorystyki – Guadagnino odszedł od jaskrawych barw, którymi budował klimat Argento. To bezpośrednie nawiązanie do ponurej rzeczywistości podzielonego murem Berlina, w którym toczy się akcja. Bardzo ważnym elementem filmu jest też hipnotyczna muzyka Thoma Yorke’a.
Producenci „Suspirii” odpowiadają m.in. za „Czarnego łabędzia” z 2010 roku. Sequel „Odgłosów” przypomina zresztą głosny obraz Darrena Aronofsky’ego – tu również na pierwszym planie są balet i dążenie do doskonałości w sztuce. Do filmu reżyser zaangażował fantastyczną Tildę Swinton, która dostała aż dwie role – choreografki zarządzającej szkołą baletową oraz psychiatry próbującego rozwikłać zaginięcie akademii. W „Suspirii” zobaczymy też Dakotę Johnson, Chloe Grace Moretz i w bardzo niewielkiej roli Małgorzatę Belę.