STYL ŻYCIA

Steven Meisel

22.03.2015 Redakcja Fashion Magazine

Steven Meisel urodził się w Nowym Jorku i od dziecka miał styczność ze światem bohemy. Jego matka była piosenkarką, a ojciec pracował w wydawnictwie muzycznym. Mały Steven zamiast bawić się zabawkami wolał szkicować modelki, które pasjami oglądał w magazynach dla kobiet. Jako nastolatek zauważył, że Loulou de la Falaise i Marisa Berenson mieszkają w  sąsiedztwie. Ze względu na nie kupił aparat fotograficzny, śledził je i po kryjomu robił zdjęcia jak paparazzi. „Modelki na ulicach były jak boginie, były superkobietami. Chodziły po ulicach wystylizowane jak do sesji zdjęciowej. Dzisiaj ubierają się w jeansy i koszulki. Kiedyś same wymyślały sobie makijaż i fryzury, były kreatywne”, tłumaczy fascynację. Jako dwunastolatek potrafił prosić koleżanki, by udawały sekretarki domów mody i wyciągały z agencji zdjęcia najlepszych modelek, np. Twiggy. Ćwiczył również na siostrze stylizacje i makijaż.

Zanim został profesjonalnym fotografem zajmował się ilustracją, która w latach 70.  często zastępowała w magazynach sesje zdjęciowe. Studiował w Parsons New School for Design w wielu pracowniach, by ostatecznie wyspecjalizować się właśnie w rysunku i ilustracji modowej. Jednocześnie pracował jako ilustrator dla Halston, a w późniejszych latach 70. również jako wykładowca na macierzystej uczelni.

Kolejną pracą Meisela była posada w „Women’s Wear Daily”, gdzie poznał Valerie Cates, siostrę aktorki i modelki Phoebe Cates. Zaczął fotografować nowe koleżanki po godzinach pracy.

Z czasem jego zdjęcia zaczęły ukazywać się w magazynie „Seventeen”. Porzucił rysowanie, by zająć się wyłącznie fotografią w pismach „Self”, „Mademoiselle” i „W”.

W 1984 roku zrobił zdjęcie na okładkę albumu Madonny „Like a Virgin”. W późniejszych latach pracował z gwiazdą wielokrotnie, również jako jej przyjaciel i doradca. W 1992 roku śmiałe, seksualne, nawiązujące do estetyki porno fotografie Meisela ukazały się w książce „Madonny” pt. „Seks”. „Ta książka pomogła ludziom oswoić się z mówieniem o seksie i wprowadziła trochę wolności obyczajowej”, wspomina.  W 1993 roku zrobił zdjęcia na okładki singli „Bad Girl” oraz „Fever”.

W latach 80. poznał włoską redaktorkę Francę Sozzani, z którą pracował w magazynie „Lei” i jego męskiej wersji „Per Lui”. W dużej mierze dzięki jej wsparciu został w 1988 roku zatrudniony w „Vogue” jako główny fotograf w „Vogue Italia” i autor sesji do amerykańskiej wersji. Pracując w najsłynniejszym piśmie modowym na świecie wypromował wiele supermodelek, np. Naomi Campbell, Christy Turlington, Lindę Evangelistę i Amber Vallettę. Utrzymywał z nimi przyjacielskie stosunki, często doradzając modelkom stroje na wieczorne wyjścia i imprezując w ich towarzystwie w najdroższych hotelach. „1991 rok to była era supermodelek. Teraz wszystko jest inne. Ja jestem inny i modelki są inne. O czym mam rozmawiać z 16-latką, która nie mówi w moim języku?”, mówi z nostalgią Meisel.

Podczas pracy dla „Vogue Italia” wielokrotnie zaskakiwał i prowokował do myślenia. W 2005 roku odniósł się do szaleństwa na punkcie operacji plastycznych w środowisku modowym sesją „Makeover Madness”. W 2006 roku fotograf został bohaterem skandalu z powodu sesji pt. „State of Emergency”, w której w obsceniczny sposób komentował problem terroryzmu.  W 2008 roku stworzył zdjęcia do unikalnego numeru „Vogue Italia” pt. „Black Issue”, poświęconego wyłącznie czarnoskórym modelkom. Słynący z kontrowersyjnych zdjęć, w 2010r. okładka jego autorstwa dla „Vogue” wywołała spore oburzenie z powodu modelki oblanej ropą, co nawiązywało do wycieku w zatoce meksykańskiej. Zaledwie rok później ponownie znalazł się na ustach wszystkich, tym razem z powodu skandalu związanego z sesjami dla magazynu „W” oraz „Vogue Italia”, które wiele osób uznało za niemal identyczne.

W 2015r. Steven był autorem fotografii do kalendarza Pirelli, w którym między innymi pojawiła się Gigi Hadid. Para spotkała się ponownie, kiedy Meisel został autorem pierwszej okładki Gigi dla „Vogue Italia”, na której miała na sobie niebieską perukę i była prawie nie do poznania.

Steven Meisel bardzo rzadko udziela wywiadów, chroni prywatność i uważa, że jego zdjęcia mówią same za siebie. W modzie najbardziej ceni glamour. „Glamour należy już do przeszłości. To pojęcie jest trudne do zdefiniowania i właściwie nie ma wiele wspólnego z pięknem. Wallis Simpson była bardzo szykowna, chociaż urody nie miała. Chodzi o magnetyzm i charyzmę, jakie prezentowała np. Babe Paley, której nigdy nie znałem, ale podziwiałem ją jako dziecko.” Meisel uważa, że moda ma lata świetności już za sobą. „Moda była bardziej otwarta w latach 70. i 80. Teraz jest hermetyczna, zblokowana i staje się coraz gorsza”, twierdzi.

ZDJĘCIE East News