URODA, MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA
Do sprzedaży trafiła kolekcja, której nie założysz w realu
15.11.2018 Marta Roszewska
Ledwo zdążyliśmy ochłonąć po okładkach kilku magazynów (np. Highsnobiety) z Lil Miquelą – postacią digitalową, która powstała w ramach eksperymentu graficznego. Choć w rzeczywistości nie istnieje, jej kariery pozazdrościłaby jej niejedna influencerka. Ale tym razem nie o tym. Idąc w ślad sukcesu Lil Miqueli, platforma modowa Carlings opatentowała cyfrową kolekcję ubrań, które można zamówić i założyć jedynie na… zdjęciach.
Jak to działa? Otóż w pierwszej kolejności robimy sobie zdjęcie, na którym chcielibyśmy nosić ubrania Carlings. Następnie na stronie zakupujemy wybrane egzemplarze, po czym graficy odsyłają nam fotkę w gotowej już stylizacji. Skąd ten pomysł? Zauważono, że coraz częściej użytkownicy Instagrama zakupują ubrania tylko jedynie w celu publikacji swojego outfitu online, po czym odsyłają je z powrotem do sklepu. Popularyzacja tego zjawiska sprawia, że digitalowe projektowanie ubrań wydaje nam się być sensowne. To idea świetnie współgra z ruchem zero waste, która namawia nas do kupowania mniejszej ilości ubrań, a zamiast tego zużywania tych, które już posiadamy. Osoby, których jednak czują nieposkromioną potrzebę pokazywania się w nowych stylizacjach, być może odnajdą się w tym nowym trendzie. Cała kolekcja dostępna jest na stronie Carlings.