W ramach naszego cyklu „Przypominamy” powracamy do wywiadów i artykułów z poprzednich numerów Fashion Magazine. Dzisiaj zapraszamy do lektury wywiadu z Anią Muszyńską.
Fashion Magazine nr. 81
O tworzeniu prywatnej, ale dostępnej publicznie kolekcji sztuki Anny i Jerzego Staraków – jednej z najważniejszych tego rodzaju inicjatyw w Polsce – rozmawiamy z Anią Muszyńską, kuratorką Starak Collection i Spectra Art Space.
ROZMAWIAŁ WOJCIECH GRZYBAŁA
Aktualna wystawa „Niektórzy ludzie są jak wzgórza” została zbudowana wokół czołowych artystek i artystów kolekcji. Tytuł zaczerpnięto z poematu „Wzgórza” Guillaume’a Apollina- ire’a, jednego z ojców nowoczesnej poezji, wy- bitnego krytyka sztuki, wreszcie twórcy termi- nu „surrealizm”. Prezentację można oglądać w siedzibie Fundacji Rodziny Staraków przy ul. Bobrowieckiej 6 w Warszawie do 7 maja. Wstęp na wystawę jest wolny. Na łamach „Fashion Maga- zine” możecie zobaczyć kilka z prezentowanych prac, ale zdecydo- wanie warto poznać je wszystkie.
„Niektórzy ludzie są jak wzgórza” to ekspozycja szczególna, bo przygotowana przez ciebie z okazji dziesięciolecia Spectra Art Space. Trudno było dokonać wyboru z liczącego ponad 500 dzieł zbioru?
Wybór był rzeczywiście trudny, ale decydującym kryterium każ- dej wystawy jest stworzenie spójnej i ciekawej narracji. Prezentuję więc kluczowe wątki w kolekcji – te, które określają jej charakter. To między innymi wspaniały zbiór dzieł Andrzeja Wróblewskiego i Tadeusza Kantora – dwóch wielkich osobowości polskiej sztuki powojennej. Ich wpływ na środowisko artystyczne współczesnych im czasów oraz oddziaływanie na kolejne pokolenia są nie do zakwestionowania. Pomyślałam też, że wystawa to dobry moment, żeby pokazać kilka dzieł, które niedawno dołączyły do kolekcji, takich jak unikatowy biały relief Henryka Stażewskiego, wczesna „Kompozycja” Stanisława Fijałkowskie- go, spektakularna praca Teresy Tyszkiewicz oraz mało znany cykl gwaszy Andrzeja Wróblewskiego ilustrujących poemat „Wzgórza” Guillaume’a Apollinaire’a. To właśnie ten pionierski tekst z 1917 roku wyznaczył kierunek myślenia o wątkach na wystawie i z niego również zaczerpnęłam jej tytuł. Prezentujemy ponadto dzieła wszystkich artystów i artystek z cyklu „Masters”, czyli monograficznych odsłon, które zrealizowaliśmy przez ostatnie dziesięć lat.
Które z tych dzieł kochasz najbardziej?
Wszystkie! Nie mogę wybrać jednego ani nawet dwóch. Każde z nich ma swoją historię, emocję, a dialogi między poszczególny- mi obrazami zmieniają się z czasem.
Opowiesz o projekcie „Masters”? W jego ramach były pokazywane wystawy takich artystek i artystów, jak Magdalena Abakanowicz, Teresa Pągowska, Tadeusz Kantor, Andrzej Wróblewski. Co kształtowało te wybory?
„Masters” to było jedenaście wystaw tworzonych głównie z dzieł należących do kolekcji Anny i Jerzego Staraków, ale także z tych wypożyczonych z muzeów i innych kolekcji prywatnych. Wybiera- jąc kolejnych artystów do projektu „Masters”, starałam się dać wy- raz temu, jak budowana była kolekcja. Warto wspomnieć o wysta- wie z 2015 roku, która była uhonorowaniem 50. rocznicy powstania pierwszego „obrazu liczonego” Romana Opałki.
W Spectra Art Space zrealizowaliśmy wówczas pierwszy po śmierci artysty „Oktogon” – ośmioboczną ekspozycyjną budowlę-koncept. Rozpoczynał go pierwszy „Detal” – pisany bielą na czerni, a kończył jeden z ostatnich, zapisany już bielą na bieli. Wspaniałe wspomnienia mam również z wystawy Wojciecha Fangora, której efektem jest dzieło stworzone przez mistrza specjalnie na tę okazję. To rzeźba-instalacja zbudowana z liter tworzących nazwisko Starak. Trudno nie uznać dzisiaj tej pracy za emblemat całej kolekcji. Tak naprawdę każda wystawa wniosła coś wyjątkowego. Nie inaczej było z tą poświęconą Ryszardowi Winiarskiemu.
To była doskonała wystawa w Spectra Art Space, ale także wyjątkowe przedsięwzięcie w Wenecji w ramach wystaw towarzyszących włączonych w oficjalny program Biennale Sztuki. Jak organizuje się takie międzynarodowe przedsięwzięcie?
Trzonem wystawy warszawskiej były słynne „Gry” Winiarskiego z 1976 roku. Uznałam, że ten fantastyczny, pionierski i partycypacyjny projekt artysty warto pokazać na świecie, najlepiej w Wenecji podczas nadal najważniejszego wydarzenia świata sztuki, którym jest Biennale. Udało mi się przekonać do tego pomysłu fundatora, pana Jerzego Staraka. Badałyśmy z moim zespołem wszystkie aspekty związane z konkursem i zasadami, na jakich kuratorzy Biennale decydują o włączeniu danej wystawy do oficjalnego programu. Ryzykiem było to, że Winiarski wówczas już nie żył, a Biennale to współczesność. Wiedziałam jednak, że jest to bardzo ciekawa propozycja, interesująca artystycznie, na najwyższym poziomie. „Event –Information – Image | Zdarzenie-Informacja-Obraz” to tytuł pracy dyplomowej Winiarskiego z 1966 roku, a tym samym tytuł naszej wystawy. To, że w czarno-białym zapisie plastycznym języka binarnego zawierają się informacje, wiemy od początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy został wymyślony i wprowadzony kod QR. Natomiast to, w jaki sposób Winiarski przeniósł tę myśl do poziomu sztuki 30 lat wcześniej, uważam za absoczyć, że ten artysta był totalnym umysłem ścisłym. Zanim rozpoczął studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, był już absolwentem Poli- techniki. Myślę, że to było szalenie współczesne i ciekawe dla świata. Jednym słowem udało się i w 2017 roku po raz pierwszy weszliśmy do grona oficjalnych wystaw towarzyszących Biennale. Rok 2022 i 59. Biennale Sztuki przyniosły decyzję o zorganizowaniu wystawy Ewy Kuryluk, artystki sztuk wizualnych, ale też poetki, pisarki i naukowczyni. Czuliśmy dumę i radość, gdy międzynarodowa komisja konkursu Biennale ponownie uhonorowała nasz projekt mianem oficjalnej imprezy. Ten sukces wybrzmiał szczególnie mocno – ostatnia edycja Bien- nale została zdominowana przez sztukę kobiet!
Klasycy, wielkie nazwiska, Wenecja. Ale Spectra Art Space to przestrzeń otwarta również dla młodych. Projekt „SOON” to już blisko 70 realizacji 70 artystek i artystów, którzy nie ukończyli 30 lat. Oni również trafili do Wenecji.
Wraz z panią Elżbietą Dzikowską, prezeską Fundacji Rodziny Staraków, postanowiłyśmy podsumować działania projektu „SOON”. Ta decyzja zapadła w 2018 roku, kiedy zdążyło wziąć w nim udział ponad 40 artystek i artystów. Poprosiliśmy wszystkich, aby przedstawili nam, co się wydarzyło w ich życiu artystycznym od zrealizowania „SOON”. Z entuzjazmem odpowiedzieli. Wybrałyśmy ponad 20 artystek i artystów, których poprosiliśmy, by przedstawili nam projekt marzeń. Odbyła się kolejna selekcja, w wyniku której 13 artystek i arty- stów dowiedziało się, że jadą z nami do Wenecji. Tak powstała wystawa „Force Field. Emerging Polish Artists” zaprezentowana w 2019 roku w dawnym doku na wyspie Giudecca.
Czy podjęłabyś się tworzenia kolejnej prywatnej kolekcji?
To zawsze jest niezwykła przygoda, kiedy tworzy się nową jakość. A modeli i pomysłów może być wiele, często nieoczywistych. To jest fantastycznie różnorodny świat. Każda kolek- cja jest indywidualna, każda może opowiadać inną historię. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę i wiedzieć, jaki zbiór się chce stworzyć. Trzeba też zadać sobie pytanie, co ma on powiedzieć o jego właścicielu. Wszak kolekcja jest odbiciem jego za- miłowań. To kolekcjoner ma szansę wpisać się w historię dzieła, a nie odwrotnie.
Czy dzisiaj jest szansa na kupienie świetnej klasy obiektów sygnowanych przez klasyków? Takie dzieła są jeszcze dostępne na rynku sztuki?
Oczywiście że tak. Poza aukcjami i galeriami obiektów poszukuje się w innych kolekcjach, u marszandów i u samych artystów.
Jakich wskazówek udzieliłabyś – poza współpracą z tobą – komuś, kto stoi przed pierwszym zakupem dzieła sztuki?
Nie zaczynałabym od dawania jednoznacznych wskazówek, ale raczej od zadawania pytań. Co czujesz, kiedy patrzysz na coś, co sprawa ci przyjemność? W jakim otoczeniu najlepiej się odnajdu- jesz? Co wywołuje w tobie pozytywne emocje? W ten sposób mo- żemy wspólnie odnaleźć indywidualną drogę, która ma szansę stać się przygodą i pasją oraz być źródłem osobistej satysfakcji kolek- cjonera.
Kiedy rodzi się myśl o tworzeniu kolekcji, pojawia się kwestia budżetu. Jaki powinien być, żeby zacząć poważnie myśleć o tworzeniu własnego zbioru dzieł sztuki? Jak duży kapitał trzeba zgromadzić na start?
Myślenie o stworzeniu kolekcji sztuki nie musi wiązać się z poważnymi, liczonymi w milionach kwotami. Wspaniałym przykładem jest pewne małżeństwo Amerykanów, którzy stworzyli przez kilka dekad niezwykłą kolekcję, wydając zaledwie po kilkaset dolarów na dzieło. To nie byli zamożni ludzie, tylko pasjonaci. Trzeba podążać za miłością do sztuki! Chodzić do muzeów, oglądać – nawet po kilka razy – te same wystawy, czytać i gromadzić literaturę. Sztuka to dziedzina, która cały czas wymaga dokształcania się i budowania zaplecza w postaci wiedzy. Finansowa wartość kolekcji jest ważną, ale niejedyną kategorią. Naprawdę nie trzeba kupować Fangora za miliony. Ba, są kolekcje, w których koło Fangora byłoby zbyteczne…