KULTURA
Sceny romantyczne, miłosne i erotyczne w fotosach filmowych Krzysztofa Wellmana
25.02.2020 Wojciech Szczot
W Starej Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików w Warszawie możemy właśnie podziwiać unikatowe, określane przez wielu jako perełki, fotosy z planów filmowych, dokumentujące realizacje scen erotycznych w polskich produkcjach. Zdjęcia są dziełem Krzysztofa Wellmana, wieloletniego fotosisty filmowego, prywatnie męzą prezenterki telewizyjnej Doroty Wellman.
Polskie gwiazdy w scenach miłosnych na fotografiach Krzysztofa Wellmana
Katarzyna Figura w trakcie udawanego cunnilingusa, Magdalena Boczarska w objęciach Andrzeja Seweryna, nagi Cezary Pazura leżący na łóżku z filmową partnerką i wiele innych. Scen miłosnych w polskich filmach zresztą nie brakuje. A jak wyglądają od kulis? To postanowił zaprezentować znany fotosista filmowy, Krzysztof Wellman, od lat pracujący na planach filmowych.
Welmman jako fotosista pracuje od 1981 roku. "Dowiedziałem się wtedy, że powstaje Studio Filmowe im. Karola Irzykowskiego, które miało skupiać młodych operatorów i reżyserów. Pokazałem zdjęcia, które wcześniej zrobiłem i zostałem przyjęty." wspomina Krzysztof Wellman w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN. "Nie było specjalnych funduszy dla fotosisty. Asystent kamery prosił mnie zwykle o zrobienie kilku zdjęć na planie filmowym, których nie podpisywałem. Występowałem anonimowo. Lubiłem to, bo miałem satysfakcję, że mogę pracować z aktorami, reżyserami i fajną ekipą filmową. To mnie wciągnęło. Potem dostałem propozycję od Zespołów Filmowych, co wiązało się ze stałą współpracą."
Od tego czasu Wellman współpracował z najlepszymi w branży filmowej, m.in. z Robertem Enrico, Feliksem Falkiem, Krzysztofem Kieślowskim, Juliuszem Machulskim, Władysławem Pasikowskim, Radosławem Piwowarskim, Jerzym Sztwiertnią, Krzysztofem Zanussi. Udało mu się sfotografować topowe postaci ze świata filmu – m.in. Rutgera Hauera, Sophie Marceau, Malcolma McDowella, Omara Shariffa czy Lamberta Wilsona. "Miałem szczęście pracować z wielkimi reżyserami i operatorami, ale przechodziłem swoją drogę zawodową etapami. Najpierw byłem fotosistą pierwszej kategorii i potem, po 2 latach, otrzymałem wyższą kategorię. Stopnie te przyznawała specjalna komisja. Tak to kiedyś funkcjonowało. Niestety nie zawsze podawano w napisach końcowych nazwiska całej ekipy, która tworzyła film." wspomina. Krzysztof Wellman w rozmowach o początkach swojej kariery kładzie nacisk na film "Tętno" Gerarda Zalewskiego, przy którym wówczas pracował. Film został poświęcony Halinie Poświatowskiej, poetce, działającej w latach 50. i 60. Mąż Poświatowskiej był fotografem. Wellman musiał więc jeździć po Polsce i wiernie naśladować jego prace. Jego wysikłek znalazł uznanie u Mieczysława Jahody, operatora filmowego z którym wtedy pracował.
Pierwsze fotosy o charakterze miłosno-erotycznym zrobił na planie filmu "Lata dwudzieste… lata trzydzieste…" w reżyserii Janusza Rzeszowskiego (1984 rok – przyp. red.). "Musiałem przygotować pierwszą sesję zdjęciową dla Grażyny Szapołowskiej, ubranej jedynie w futro. Było to dla mnie duże wyzwanie. Dziś jestem zadowolony z efektu. Udało mi się ją dobrze oświetlić i sfotografować. Panowała wówczas moda na fotografowanie z nasadką zmiękczającą, tak aby zdjęcia ładnie wyglądały. Ja zastosowałem takie filtry na mój obiektyw w aparacie i użyłem mocnego światła, dzięki czemu skóra pięknie się eksponowała, a Grażyna wyglądała zjawiskowo."
Dziś aktorzy chętniej mówią na sceny miłosne lub erotyczne – sceny łóżkowe. Obrazuje to, jak wielkim wyzwaniem jest dla nich obnażenie swojego ciała, a także zagranie tak intymnych uniesień. Krzysztof Wellman przyznaje również, że praca na planie przy takich scenach nie jest również łatwa dla ekipy filmowej. "Nie zawsze aktorzy się znają, również nie każdy potrafi mieć dystans do siebie i potraktować swoje ciało jako narzędzie. Obnażanie się nie jest takie proste. Także dla fotosisty. Niekiedy dawano mi wolną rękę, ekipa wychodziła i zostawałem sam z aktorami i ustalaliśmy razem, co chcemy przekazać. Innym moją moja pracę kontrolował reżyser."
Wystawa Krzysztofa Wellmana została podzielona na: sceny romantyczne, miłosne i erotyczne. Czołowy fotosista pokazał sceny z wielkimi osobistościami filmu, z różnych okresów jego pracy. "Zależy mi, aby pokazać emocje, a nie czystą nagość. Nie zawsze emocje i ich intensywność wiążą się z nagością. Ludzie pod wpływem pożądania zachowują się różnie, nie zawsze muszą zdejmować ubrania."
Do kin wszedł właśnie film "365 dni" na podstawie słynnej powieści Blanki Lipińskiej. Film, jak zarówno jego literacki pierwowzór, budzi ogromne kontrowersje, głównie ze względu na odważne sceny erotyczne. W polskim kinie ich teraz nie brakuje, nie tylko w kinie masowym o wątpliwej jakości artystycznej, ale również tym bardziej niezależnym, dla widza o wyszukanym guście. "Obecnie w filmie bardziej otwarcie pokazuje się różne odmiany miłości. Dzisiaj kino zaczyna odkrywać, że mogą też być inne związki. Z dużą uwagą obserwuję, jak sceny miłosne realizują kobiety reżyserki. To zupełnie inna wrażliwość. Potrafią pokazać intymność w sposób delikatny i brutalny. Szczególnie wspominam pracę z Krystyną Jandą przy filmie "Pestka". Janda, jako kobieta, wyjątkowo pięknie wyreżyserowała sceny erotyczne widziane oczami kobiety. Wydaje się, że kamera Edwarda Kłosińskiego idealnie wpasowała się w jej wizję. Tworzyli razem niezwykły duet."
Wystawa "Sceny romantyczne, miłosne i erotyczne w fotosach filmowych Krzysztofa Wellmana" to "sentymentalna podróż w czasie", przede wszystkim największych dzieł reżysera, ale też historii polskiego filmu, od lat 80. W ten sposób Krzysztof dziękuje również wszystkim operatorom filmowym, z którymi miał przyjemność współpracować.
Wystawa jest dostępna do obejrzenia dla każdego w Starej Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików w Warszawie do 3 marca 2020 roku.