Scenka rodzajowa: nastolatka ubrała się na randkę i pyta koleżanek, czy dobrze wygląda. Mimo że prezentuje się tragicznie, żadna z nich nie ma odwagi powiedzieć jej prawdy. Nie chcą niszczyć relacji, sprawiać przykrości, powodować kłótni. Dzięki Sarahah ten problem byłby rozwiązany, a one mogłyby anonimowo napisać, co o niej sądzą.
Właściciele mającej swe korzenie w Arabii Saudyjskie aplikacji wychodzą z założenia, że ciężko dziś o szczerość, a ta, choćby anonimowa, jest rzeczą najcenniejszą. „Udoskonal swoją przyjaźń, odkrywając swoje mocne strony i obszary do naprawienia. Niech twoi przyjaciele będą z tobą szczerzy” – zachęcają nas.
Założenia strony są banalnie proste – zakładamy konto na www lub aplikacji, wpisujemy podstawowe dane pozwalające nas wyszukać, a później czekamy. Komentarze pojawiające się na stronie dzięki specjalnemu szyfrowaniu pozostają w pełni anonimowe. Póki co nie można jeszcze na nie odpowiadać (ma się to zmienić), trzeba się za to z nimi zmierzyć”.
Oczywiście wśród komentarzy mogą pojawić się komplementy czy kulturalna, konstruktywna krytyka, lecz – nie ma co ukrywać – to świetne narzędzie do zmasowanego, beznamiętnego, agresywnego hejtu na jednostkę. A że Sarahah kierowany jest do nastolatków, którzy nie mają jeszcze silnej konstrukcji psychicznej, psychologowie już apelują o rozważne korzystanie z nowego medium, gdyż jego konsekwencje mogą być tragiczne.
„Sarahah” znaczy po arabsku tyle, co szczerość. Wiemy, że dziś to towar deficytowy. Z jednej strony mamy przekłamujące rzeczywistość zdjęcia na Instagramie, a z drugiej strony inwigilację, która powoduje, że łatwo sprawdzić, kto jest autorem komentarza. Czy nowa aplikacja jest lekiem na całe zakłamane zło? Śmiemy wątpić, ponieważ anonimowość – jak już zdążyliśmy się przekonać – sprawia, że ludzie potrafią wyrządzać sobie prawdziwą krzywdę.