Slimane opiera swoją kolekcję na cienkich sukienkach na ramiączkach odsłaniających nagie piersi, często brokatowych lub zupełnie prześwitujących. Występują one w towarzystwie kurtek typu parka lub futer. Czasami zostały zestawione z czarnymi marynarkami lub skórzanymi ramoneskami. Okrycia wierzchnie są oversize’owe lub mocno dopasowane. Dobrze wiemy, że żaden szanujący się uczestnik festiwalu nie może obyć się bez kaloszy, dlatego modelki mają na nogach buty marki Wellington. W wersji bardziej glamour noszą sandałki na cienkich paseczkach.
Wszystkie sylwetki wyglądają jakby zostały zakupione na pchlim targu. Nie bez powodu fenomen Slimane’a polega na sprzedawaniu mody, która wygląda jak starocie, a ceni się bardzo wysoko. Jego stylistyka pozostaje, od początku objęcia sterów nad domem mody, taka sama: cekiny i skóry mieszają się ze zwierzęcymi wzorami, a podarty jeans lubi towarzystwo lekko podniszczonej koronki. Wszystko jest nonszalanckie i niestaranne oraz bardzo rockowe.
W pokazie wzięły udział trzy Polki: Kasia Jujeczka (AS Management) oraz na wyłączność Zuzanna Czemier (EC Management) oraz Monika Rush (AS Management).
Wszystkie modelki wyglądają jakby dopiero opuściły imprezę albo były w jej trakcie, a ich makijaż to mocno imituje. Mają podkrążone czerwone powieki, zmęczoną ziemistą cera, niechlujne włosy oraz posiniaczone ciało. Jednak taka stylizacja nie przeszkadza im być królową imprezy i nosić tiarę.
Mamy wątpliwości czy młode dziewczyny chcą utożsamiać się z takim wizerunkiem – mocno zmęczonych imprezowiczek, które mogą mieć problem z używkami. Współczesne klientki chcą utożsamiać się z marką lub jej ambasadorkami. Dobrze wiemy, że ekscesy Kate Moss i Courtney Love oraz złe towarzystwo nie przyniosły im nic dobrego. Pete Doherty, były partner brytyjskiej top modelki, był gościem na tym pokazie. Wkrótce przekonamy się czy wizja projektanta dobrze się sprzeda i czy tak wysokie ceny ubrań z metką Saint Laurent znalazły wystarczające uzasadnienie.