brak kategorii
Premiery Cannes 2016: poleca Karolina Korwin Piotrowska
11.05.2016 Redakcja Fashion Magazine
Filmowa bajka, która co roku odbywa się w tym cudnym mieście na Lazurowym Wybrzeżu, będzie nas czarować i wciągać. To tam, w otoczeniu zabytkowych hoteli, drogich butików, jasnych plaż i imponujących palm okalających nierzeczywistą, szczególnie o zmierzchu, kiedy na horyzoncie widać fajerwerki, zatokę istnieje to idealne połączenie wielkiej sztuki, wielkiego kiczu i wielkiego rynku. Bo ten festiwal to nie tylko sukienki i bankiety, to przede wszystkim wielki biznes i zwykle trafna, choć często kontrowersyjna prognoza, co będzie modne w kinie na następne lata…
A konkurs? Tu nastąpi prawdziwe starcie największych tytanów KINA, tyleż fascynujące co krwawe, bo stawką jest jedna z najważniejszych nagród filmowych współczesnego świata czyli Złota Palma. Dawno bowiem nie było tak mocno obsadzonego konkursu głównego. Obok siebie swoje nowe filmy pokażą min. Ken Loach, Sean Penn, Pedro Almodovar, Paul Verhoeven, Jim Jarmusch, bracia Dardenne czy genialne dziecko kina, Xavier Dolan. Moc, to jedno słowo, które ciśnie się na usta po zobaczeniu listy nazwisk. Co wiemy o tych filmach przed ich premierą?
W tym roku festiwal odbędzie się po raz 69. Zacny to wiek, ale tutaj nikt go nie wypomina. Sztuka konserwuje doskonale, a kiedy ma dopalacz w postaci wielkiej kasy… Otworzy go nowy film, 81-letniego Woody'ego Allena pt. „Cafe Society”. Allen, który ostatnio robi film za filmem, tracąc jednak jakość i polot, zaprezentuje historię, której akcja toczy się w Los Angeles a nie jak to często bywa w Nowym Jorku. Zatrudnił gorące nazwiska młodego pokolenia, gwarantujące zainteresowanie młodej publiczności czyli znaną choćby z trylogii „Zmierzch” Kristen Stewart, Blake Lively, która po „Plotkarze” jest ikoną mediów i mody i Jessie Eisenberga, jednego z najciekawszych aktorów swego pokolenia. Allen jak zwykle pewnie ma genialnego nosa do obsady, jak będzie z filmem - okaże się na początku festiwalu, kiedy pojawią się jego pierwsze recenzje.
„Bardzo fajny Gigant” to tytuł nowego filmu Stevena Spielberga, który będzie miał premierę w Cannes. Mamy tu polski akcent, tak wyczekiwany zawsze, czyli Janusza Kamińskiego jako operatora. Scenariusz filmu został oparty o powieść Roalda Dahla pod tym samym tytułem. Przygotowania do jego nakręcenia sięgają lat 90, kiedy to do roli głównej planowany był Robin Williams, projekt przechodził różne koleje, aż w końcu powstał, pod niezawodną do kina familijnego ręką Stevena Spielberga, twórcy takich ponadczasowych rodzinnych hitów, jak „E.T.”, „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „Hook”, „Park jurajski”, „Czas wojny” czy „dorosłych” hitow jak „Kolor purpury”, „Monachium” czy „Lista Schindlera”. Mistrz kina dla całej rodziny pewnie znowu rozbawi i zachwyci widzów, z krytykami bywa różnie, ale on, ze swoją pozycją może mieć to… dokładnie tam.
„Zakładnik z Wall Street” czyli „Money Monster” to tytuł filmu, który wyreżyserowała Jodie Foster, w rolach głównych wystąpili zaś tacy giganci jak Julia Roberts czy George Clooney, którzy podobno zagrali tak dobrze, że w amerykańskiej prasie filmowej plotkuje się już o Oskarowych nominacjach. To może być naprawdę mocny film, nawiązujący swoją wymową do takich legend kina jak choćby fenomenalna „Sieć” Sydneya Lumeta - obnażenie mediów, świata finansów i postawienie sobie pytania: ile wart jest człowiek? Jego życie? Jego godność? Clooney gra cynicznego kolesia, który ma program w telewizji, w którym radzi, jak zainwestować pieniądze, by być milionerem. Niestety jeden z jego widzów traci całe oszczędności, choć postępował według wskazań mentora. I wtedy zaczyna się dramat na oczach milionów a oglądalność show, w którym już nie chodzi o pieniądze a o życie gwałtownie rośnie. Kto wygra? Słupki czy moralność?
„Julieta” to nowy, bardzo oczekiwany film Pedro Almodovara, jeszcze bez naszej Magdy Gessler. Film powstał na podstawie powieści Alice Munro, do której prawa reżyser zakupił już w 2009 roku. To skomplikowana i wielowątkowa opowieść o arcytrudnych i tajemniczych relacjach matki i córki. Powrót do filmowych źródeł i inspiracji reżysera, nareszcie film o kobietach i ich skomplikowanej emocjonalnośc,i a w tym Almodovar jest absolutnym mistrzem. „Julieta” miała już premierę w Hiszpanii i zebrała dobre recenzje. Ciekawe, jak zachowa się w Cannes sam reżyser, którego nazwisko wypłynęło z okazji Panama papers i który z tego powodu odwołał w Hiszpanii wszystkie wywiady, gdyż nie chciał być pytanym o swoje finanse sprzed lat… Czy będzie na konferencji w Cannes? Czy Cannes w ogóle obchodzą jego podatki? Przekonamy się…
„I, Daniel Blake” to nowy film Kena Loacha, jednego z tych reżyserów, którzy Cannes i reklamie na festiwalu zawdzięczają bardzo wiele. Ostentacyjnie lewicujący reżyser znowu nas niczym nie zaskoczy - opowiada historię o pewnym wymagającym opieki socjalnej cieśli, który walczy z biedą i biurokracją oraz bezmyślnymi urzędnikami. Na swojej drodze spotyka samotną i bezdomną matkę dwójki dzieci, równie jak on, zapomniana przez dobry los.
„It’s Only The End Of The World” to tytuł najnowszego filmu genialnego reżysera z Kanady, 27-letniego Xaviera Dolana, który już oczarował Cannes w 2014 roku słynnym filmem pt. „Mama”. Teraz pokaże adaptacje sztuki Jeana Luc Lagarce o pewnym pisarzu, który przyjeżdża do rodzinnego miasta, aby powiedzieć swej rodzinie, że umiera. Obsada robi ogromne wrażenie: Marion Cotillard, Nathalie Baye, Vincent Cassel, Gaspard Ulliel i Lea Seydoux. To creme da le creme francuskiego kina. Połączenie takich nazwisk aktorów, z historią, której temperaturę emocjonalną można sobie tylko wyobrazić oraz nieznających ograniczeń i barier talent Dolana, mogą dać wybitnie wybuchową mieszankę…