Na miejsce rzymskiego pokazu Karl wybrał nietuzinkowe i legendarne Cinecittà Studios. Tuż przed wydarzeniem zorganizowano koktalj party z pokazem najnowszego filmu Lagerfelda I Kristin Stewart “Once and forever”, który nie jest dziełem wybitnym (ze względu na miałką Stewart), ale wartym poświęcenia kilku minut. Dużo więcej czasu jednak można spokojnie poświęcić na objerzenie nowej kolekcji I napawanie się atmosferą pokazu. Nieco mroczne konstrukcje Teatro °5, ulubionego studio samego Felliniego, przeniosły na chwilę widzów pokazu do Paryża sprzed kilku dekad, nie zapominając tym samym, o włoskim sznycie. Czarno-biała scenografia I idąca w ślad za nią kolekcja przywodziły na myśl filmy w klimacie noir, owiane tajemnicą, z seksowną bohaterką w roli głównej. Koncert fortepianowy w wykonaniu Christophe Chassol dopełniał w fantastyczny sposób całość.
Na wybiegu pojawiły się ulubione modelki dyrektora kreatywnego – Lara Stone, Freja Beha Erichsen (w rudych włosach), Micka Arganaraz i Polka, twarz agencji Model Plus, Ola Rudnicka. W kolorach dominowały klasyki domu mody Chanel – beże i czernie plus odcienie szarości, granatu, paleta brązów oraz słynne cappuccino. Idąc sprzedażowym tropem Lagerfeld również w tym sezonie postawił na dodatki – genialne i super modne po latach kremowe czółenka marki z czarnym czubkiem oraz sandały ozdobione perłami.
Sylwetki zdominowały garnitury z męskiej szafy, spodnie cygaretki, koronkowe sukienki w stylu vintage czy niewielkie ponczo w stylizacji ze spódnicami midi, oczywiście tweedowymi.
To niezwykłe połączenie typowej paryskiej elegancji z tzw. włoskim glamour robiło wrażenie. Nic dziwnego, każdy z pokazów Chanel, jest medialnym wydarzeniem, na którego organizację wydaje się niemałe pieniądze. Podczas tygodnia mody w Paryżu, to właśnie pokaz tego domu mody jest największy.
Genialne!