W ramach wstępu: Azzedine Alaia jest totalnie ważnym projektantem. Za dowód niech posłuży scena z filmu „Clueless”, w której Cher (Alicia Slverstone) uświadamia rabusia, że sukienka od tunezyjskiego designera to nie byle co.
Alaia w latach 80. naprawdę był żywą legendą. Do grona jego klientek należały Madonna, Janet Jackson i Tina Turner, a Grace Jones dosłownie nosiła go na rękach. Pod koniec lat 90., w związku z problemami osobistymi, projektant zaczął stronić od blasku fleszy i skupił się na kolekcjach ready-to wear. Nigdy nie podporządkowywał się regułom branży, a jego kreacje broniły się same.
Grace Jones i Azzedine Alaia
Jednym z przykładów nonkonformizmu projektanta było trzymanie się z daleka od modowych „maszynek do zarabiania pieniędzy”, jak torebki i wody toaletowe. W tym roku jednak, po ponad półwieczu na rynku i 35 latach pracy pod własnym nazwiskiem, Alaia złamie własną zasadę i zadebiutuje na rynku perfum.
Całkiem możliwe, że mamy do czynienia z klasyką na miarę zapachu Narciso Rodrigueza – za debiutanckie perfumy Azzedine Alaia odpowiedzialna zresztą jest firma Beauté Prestige International, która przygotowała też kompozycję amerykańskiego projektanta. Czego możemy się spodziewać po ekscytującej nowości? Alaia Paris, bo taką nazwę będzie nosiła pierwsza woda toaletowa od Azzedine Alaia, pachnieć będzie jak „zimna woda rozlana na rozgrzaną kredę”. Opis brzmi dość enigmatycznie, ale wyliczanka nut zapachowych uchyla już rąbka tajemnicy – kompozycja będzie mieszanką różowego pieprzu, frezji, piwonii, piżma i nut zwierzęcych. Projektant wyznał też, że jedną z jego inspiracji przy tworzeniu zapachu była… woda Perrier.
Spodziewamy się, że Alaia Paris będzie niestandardowym uzupełnieniem niestandardowego wizerunku i taktyki projektanta. Premiera zapachu już jesienią!