– Arabskie perfumy w Polsce? Skąd ten pomysł?
– Z pasji. W arabskich perfumach zakochałam się, kiedy weszłam do sklepu YAS w Dubaju. Sprzedawca zaprezentował mi pierwszy zapach, potem drugi i trzeci – skończyło się tak, że wyszłam z dwiema największymi torbami i zostawiłam tam majątek. Nie chodzi o to, że nie mogłam się zdecydować – normalny człowiek mówi, że się zastanowi i przyjdzie następnego dnia – ja musiałam mieć je wszystkie i musiałam je mieć natychmiast. Nowe zapachy miały nieprzewidziany skutek – współpracownicy przychodzili i mówili: „Słuchaj, od Puławskiej czuć, że jesteś już w biurze”. Obcy ludzie zatrzymywali mnie na ulicy i pytali: „Czym pani tak pachnie?”. Koleżanki prosiły: „Przywieź mi, przywieź!”. I tak perfumy stały się moją wizytówką. Jako że do Dubaju latam służbowo praktycznie co miesiąc, zaczęłam podróżować jak komiwojażer, z walizkami perfum. Któregoś razu celniczka na Okęciu prosi mnie na stronę, pyta: „Co pani ma w walizce?”, ja mówię: „Nic nie mam, perfumki, prezenty.” Poproszono mnie o zadeklarowanie wartości perfum – wyszło kilka tysięcy dolarów. Jak się okazało, można przewozić perfumy o maksymalnej wartości 600 dolarów. Nie miałam o tym pojęcia! Zapłaciłam mandat, cło, VAT. Na mandacie przeczytałam, że uszczupliłam wpływy skarbu państwa – strasznie się tym oburzyłam i powiedziałam: „Koniec, nie przewiozę już nawet papierka nasączonego perfumami!”. Koleżanki lamentowały, aż ktoś w końcu rzucił od niechcenia: „Słuchaj, załóż sklep.”
– Zdawałaś sobie sprawę z tego, że arabskie perfumy zyskują coraz większą popularność na świecie?
– Zupełnie nie! Kiedy już przygotowywałam się do otwarcia sklepu, przyszła do mnie znajoma i powiedziała: „Ty to jednak masz nosa! W Harrodsię na szóstym piętrze powstał cały dział z perfumami arabskimi. Jest szał na perfumy arabskie!”. Nie zdawałam sobie sprawy, że uczestniczę w jakimś trendzie – szłam swoją drogą do moich ukochanych perfum, których nie chciałam już nieświadomie przemycać. Wiedziałam, że w Emiratach i w Arabii Saudyjskiej można kupić specjalne serie zapachów Guerlain albo Toma Forda, wykorzystujących oud. Myślałam, że to linie przygotowane specjalnie na tamte rynki, ale potem zobaczyłam, że te same perfumy można kupić też w Europie.
– Wspomniałaś o oudzie, który jest teraz bardzo modnym składnikiem perfum. Co to właściwie jest?
– Oud wytwarza się z drzewa agarowego, które rośnie w Azji Południowo-Wschodniej. Czasami takie drzewo zostaje zaatakowane przez szczególny rodzaj grzyba – w dzisiejszych czasach zaraża się je celowo. Jak ten grzyb się rozwija przez kilkadziesiąt lat, drzewo reaguje, wydzielając żywicę ochronną, a z niej w procesie gotowania i destylacji wytwarza się najdroższy składnik perfum na świecie, o cenie dwukrotnie droższej od złota. Są oudy 80-letnie, 100-letnie, które kosztują majątek – dziesiątki tysięcy dolarów za flakonik. Nic dziwnego zatem, że oud pachnie jak bogactwo i władza, a niektórzy przypisują mu wręcz magiczne właściwości. Arabowie nacierają oudem brodę, perfumują nim skórę, a nawet piją go po kropelce, gdyż podobno leczy wszystkie choroby i dodaje męskości. Kobiety z kolei kupują wodę różaną i dodają do niej ćwierć kropli szlachetnego oudu oraz różne olejki, tworząc własne perfumy. Ja też mam swoje laboratorium w gabinecie i eksperymentuję – mieszam dla siebie same olejki albo używam wody różanej jako bazy.
– A jak z innymi olejkami? Jak się je wytwarza?
– Gotuje się różne substancje. Arabowie robią olejki perfumowe ze wszystkiego – z ambry, piżma, drzewa sandałowego, żywicy oud, kwiatów, owoców. Jak olejek zostanie zlany z kadzi, pozostałości też się nie marnują – są sprzedawane w cenie takiej, jak perfumy, i są używane do palenia jako kadzidło, bo Arabowie perfumują się też dymem. Warto dodać, że z olejkami arabskimi jest jak z oliwą extra virgin – jest pierwszy, drugi i trzeci gatunek.
– Jakie masz plany na przyszłość w związku ze sklepem?
– Wiem, że to miejsce się samo zdefiniuje. Ten projekt sam się prowadzi, działam bez żadnego biznesplanu. Jest to wynik pasji i zauroczenia. Nie robię tego, żeby mieć, jak w przypadku wielu biznesów, dubla w pierwszym roku. Wierzę w to, że jak coś się robi solidnie, porządnie, z pasją i sercem, to ten efekt musi przyjść, bo nie ma innej możliwości. Nie wiem, co te perfumy robią, ale na pewno poprawiają nastrój! Tak stymulują ośrodek szczęścia w mózgu; są tak napakowane feromonami, że czuję się szczęśliwa. Tak właśnie jest, jak się działa z pasją – reszta układa się sama.