MODA, STYL ŻYCIA

Patriotyzm w polskiej modzie

11.11.2015 Redakcja Fashion Magazine

Patriotyzm w polskiej modzie

Historia Polski to typowe dzieje wzlotów i upadków. Okres Rzeczpospolitej Obojga Narodów, złote czasy polskiego renesansu, Rzeczpospolita Szlachecka. Następnie 123 lata niewoli i zależności od zaborców, bolesne doświadczenia II wojny światowej, burzliwy okres komunizmu. Odważne i ofiarne zrywy, niepodległościowe powstania, przekupiona krwią walka o wolność i suwerenność. To także bogactwo kultury szlacheckiej i ludowej, grono inspirujących artystów oraz szalone dzieje Młodej Polski, których ekscentrycznych bohaterów ze Stanisławem Przybyszewskim na czele można spokojnie wymieniać obok najsłynniejszych postaci środowisk artystycznych i paryskiej bohemy.

Międzynarodowy rynek mody obfituje w projektantów, którzy nie tylko systematycznie wykorzystywali charakterystyczne dla swoich narodowości motywy i symbole, ale tworzyli z nich swoje znaki rozpoznawcze lub przepustkę do światowej kariery. Ulyana Sergeenko, pochodząca z Kazachstanu fashionistka i projektantka swoją debiutancką kolekcję zbudowała wokół inspiracji rosyjskimi militariami, literaturą i baśniami. Motywy tartanu i elementów charakterystycznych dla epoki wiktoriańskiej stały się znakiem rozpoznawczym projektów tragicznie zmarłego Alexandra McQueena, a bokserki z motywem amerykańskiej flagi zaprojektowane przez Tommy’ego Hilfigera zna chyba każdy.

Polscy projektanci z motywów narodowych i kulturowych korzystają niezwykle rzadko, a jeśli już się na to decydują, wyraźnie chętniej skłaniają się ku elementom związanym z polskim folklorem i kulturą ludową. Symbolika narodowa oraz motywy nierozerwalnie związane z polską martyrologią w dalszym ciągu, oprócz zrozumiałego ładunku emocjonalnego i dozy szacunku, noszą w sobie pierwiastek swego rodzaju drażliwości, a wykorzystywanie ich w dziedzinach takich jak sztuka, popkultura czy nawet moda nierzadko określane jest mianem profanacji. Być może jest to też kwestią dystansu i narodowej mentalności. Ciężko nam sobie bowiem wyobrazić masową produkcję bielizny wykorzystującej motyw polskiej flagi lub godła, skoro „orzełek” na koszulkach spotykał się z tak mieszanymi i skrajnymi reakcjami. Z kolei motywy charakterystyczne dla epoki PRL-u są coraz chętniej wykorzystywane przez młode pokolenie projektantów, którzy śmiało wychwytują i wyśmiewają absurdy tamtej rzeczywistości – starszym generacjom w tej kwestii chyba jest jednak trochę mniej do śmiechu.

Był rok 2000 kiedy w gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie Arkadius pokazał, po raz pierwszy w Polsce, kolekcję „Paulina”. Kolekcja, którą projektant zadedykował swojej ukochanej babci, od początku do końca inspirowana była wyłącznie polskim folklorem, wiejskim życiem i rolnikami, których projektant znał jako dziecko. Dominowały w niej niekrępujące ruchów len i bawełna niezastąpione podczas żniw, grzybobrania czy sezonowego zbierania jagód w lesie oraz otulające materiały, w których ludzie beztrosko szukali ukojenia w jeziorze podczas lipcowych upałów. Arkadius w swojej kolekcji wykorzystał też elementy strojów związanych z charakterystycznymi dla polskiej kultury obyczajami i obrzędami, takimi jak chociażby Noc Świętojańska. Inspiracje te były obecne nie tylko w warstwie projektów – do polskiej wsi nawiązywała także scenografia, a niektórym modelkom spod bielizny wystawała prawdziwa słoma. Ludowe elementy zostały przez kontrowersyjnego projektanta z jednej strony potraktowane dosłownie, z drugiej zaś – z przymrużeniem oka. Całości towarzyszyło krawiectwo na naprawdę wysokim poziomie, a kolekcja „Paulina” do dziś wzbudza naprawdę wiele emocji.

Arkadius, kolekcja „Paulina”, wiosna-lato 2001

Innym projektantem, który nie kryje fascynacji polskim folkiem, jest Tomasz Ossoliński wraz ze swoją najnowszą kolekcją „Bukovina”, stanowiącą wyraz inspiracji folklorem, kulturą i estetyką Podhala. Do jej stworzenia projektant użył jedwabi, szlachetnych wełen oraz specjalnej tkaniny, do powstania której posłużyły fotografie, jakie w Bukowinie Tatrzańskiej wykonał wybitny polski fotograf, Tomasz Tomaszewski. Ossoliński zadbał o to, aby tatrzański klimat obecny był także w warstwie organizacyjnej pokazu, począwszy od oświetlenia, a na mglistej aurze kończąc.

Tomasz Ossoliński kolekcja „Bukovina”

Analizując korzystanie przez polskich projektantów z motywów kulturowych i narodowych, nie sposób nie wspomnieć o Robercie Kupiszu oraz kultowym już chyba t-shircie z wizerunkiem orła. Koszulka stanowiła część kolekcji „Heroes”, która zainspirowana została Powstaniem Warszawskim i postacią Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Motyw przewodni kolekcji w postaci białego orła był obecny nie tylko na koszulkach, ale także na przepaskach. Dodatki również utrzymane zostały w klimacie lat 40. – modelki miały na sobie dzianinowe podkolanówki, brązowe wiązane półbuty, włosy zaś ozdobiono kokardami.

Robert Kupisz, kolekcja „Heroes”

Do grona projektantów wykorzystujących motywy narodowe w swoich kolekcjach zaliczyć można także Evę Minge. Pomimo tego, że nowojorski pokaz na wiosnę-lato 2011 został zapamiętany głównie ze względu na językową wpadkę, jaką zaliczyła projektantka (cytaty „Solidarność, Solidarity, Solidarity, Solidarity, wolność, świeżość, solidarność jest kobietą. Solidarność zmienia świat” szturmem podbijały Internet), cieszył się naprawdę sporym zainteresowaniem. Motywem przewodnim pokazu polskiej projektantki została wtedy „Solidarność”, wpleciono do niej także hasła „Solidarity comes fashion” oraz tradycyjne czerwone logo Niezależnych Związków Zawodowych, zaprojektowane w 1980 roku przez Jerzego Janiszewskiego i będące jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich znaków na świecie.

Eva Minge, kolekcja „Solidarity”

Zanim jednak powstała „Solidarność”, polska rzeczywistość kształtowana była przez lata głębokiej „komuny” i kreowana pod dyktando dygnitarzy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. I to właśnie z tej epoki najchętniej czerpie inspirację młode pokolenie projektantów. Dotyczy to zarówno tych stojących na czele marek streetwearowych, jak i angażujących się w bardziej awangardowe przedsięwzięcia, którzy motywy peerelowskie traktują niezbyt dosłownie, nierzadko zestawiając je z kontrastowymi elementami popkultury i sztuki. Do tej pierwszej grupy z pewnością można zaliczyć polską markę Pan Tu Nie Stał. Jej początki sięgają 2006 roku, kiedy funkcjonowała w ramach bloga porządkującego bibeloty z minionych lat. Trzy lata później przyszła pora na sklep stacjonarny, a później – internetowy. Justyna Burzyńska i Maciej Lebiedowicz, założyciele PNTS inspirują się szerokim spektrum polskiego wzornictwa z lat 1930-1989, w tym sławną polską szkołą plakatu, liternictwem  i ilustracjami.

Bardziej awangardowo do symboliki PRL-u podeszła w jednej ze swojej kolekcji młoda polska projektantka Karolina Pięch, która obecnie z powodzeniem realizuje się na stanowisku Junior Designera w domu mody Balenciaga. W pochodzącej z 2011 roku kolekcji „Ultra”, Pięch zastosowała kontrast w postaci jednoczesnego wykorzystania motywów charakterystycznych dla polskiej rzeczywistości z lat 1950-89 oraz idei ruchu, nasycenia i przepływu ubrań obserwowanych w ekspresywnym tańcu współczesnym.

Karolina Pięch, grafika do kolekcji „Ultra”

Większość polskich projektantów nadal jednak niechętnie korzysta z rodzimego dziedzictwa narodowego. Wykorzystywanie narodowych symboli rodzi bowiem ryzyko oskarżenia o profanację i brak szacunku dla okupionej krwią i cierpieniem polskiej historii, warunkowanych głównie przez przepełnioną martyrologią polską mentalność. Na tym jednak przecież polskość się nie zaczyna i na tym z pewnością nie kończy. Elementy narodowego folkloru, regionalizmy, które fascynują rzesze obcokrajowców, wreszcie bogata kultura i zróżnicowana pod wieloma względami sztuka powinny trwać jak najdłużej. Moda, wraz ze swoim zasięgiem, zainteresowaniem i emocjami jakie wzbudza ma wspaniałą możliwość ożywiania tego, co zapomniane i utrzymywania przy życiu tego, czemu zapomnienie zagraża. Dlaczego by z tego nie skorzystać?