Ale czasy się zmieniły. Suknie na czerwony dywan się znudziły. Pragmatyzm nakazał kupowanie rzeczy mniej pompatycznych i charakterystycznych, w których można wyjść więcej niż jeden raz i na różne okazje. Sami projektanci zaś poczuli apetyt na tworzenie komplementarnych, całościowych kolekcji. Co więcej jednak, pojawiła się nowa, spora grupa potencjalnych klientów, skłonnych kupować polską modę. To klasa średnia, która nie mogła pozwolić sobie na jednorazowy wydatek kilku tysięcy złotych, ale stać ją było na coś więcej niż na sieciówki. Na fali tego zapotrzebowania powstały bądź uaktywniły się dziesiątki, jeśli nie setki projektantów i marek, oferujących modę prostszą, bardziej komercyjną i tańszą.
Plants by Paprocki&Brzozowski jesień-zima 2015
Nie wszyscy z pionierskiej piątki zechcieli (lub potrafili) dostosować się do nowych realiów. Gosia Baczyńska tej jesieni po raz czwarty pokaże się na paryskim tygodniu mody i rytm jej pracy zdaje się być temu wydarzeniu podporządkowany. Sama zaś jej twórczość nadal pozostaje ekskluzywna zarówno pod względem poziomu artystycznego jak i ceny. Tomasz Ossoliński rzadziej jest już projektantem, częściej – krawcem, z własnym atelier przy Mokotowskiej lub kostiumografem. Dawid Woliński kolekcje robi rzadko, nieregularnie; więcej u niego wolnej twórczości niż strategii biznesowej, a pokazana przez niego tydzień temu pierwsza kolekcja linii basik o niczym jeszcze nie przesądza. Przyszłość Macieja Zienia stoi zaś pod znakiem zapytania. Jego deklaracje facebookowe, że nie wróci z Brazylii, nie wydają się być żartem, szczególnie w obliczu zamknięcia salonu w warszawskiej Galerii Mokotów i faktu, że krawcowe czy konstruktorki, dotychczas pracujące nad jego kolekcjami, dzwonią do innych projektantów z pytaniem o pracę.
Paprocki&Brzozowski jako jedyni podjęli wyzwanie rynku i konsekwentnie trwają w swej decyzji. Budują sieć sprzedaży: liczba sklepów stacjonarnych, gdzie można kupić ich projekty dobiega trzydziestu; sprzedają także online, na swojej stronie i w nowo powstałym e-sklepie piq.pl. Sami w wywiadach przyznają, że kierują się potrzebami klientek i zrezygnowali z projektów bardziej widowiskowych na rzecz prostoty i praktyczności. Dobrze te klientki znają: wiedzą nawet, co najlepiej się sprzedaje w danym mieście, bo – zgodnie ze stereotypami – różnice gustów warszawskiego, poznańskiego czy śląskiego, są widoczne. Do nowej, modowej rzeczywistości dostosowali też ceny. W ich tańszej, basikowej linii Plants ceny – uwzględniając aktualne obniżki w ich sklepie internetowym – zaczynają się od 99 złotych.
Plants by Paprocki&Brzozowski jesień-zima 2015
Z najnowszymi kolekcjami, zarówno „premium”, jak i Plants, równocześnie pokazanymi wczoraj w stołecznej Praskiej Drukarni, duet nie zbacza z obranego kierunku. W Plants, oprócz bluz, Tshirtów i tunik (tym razem lejtmotywem jest hasło „Spot” oraz nadruk łańcuchów ) znalazło się miejsce dla prostych i praktycznych marynarek, ramonesek i płaszczy. To miks estetyki rockowej ze sportowym casualem, urozmaicony detalami w postaci osłaniających ramiona suwaków, doprawiony połyskiem i podrasowany punkowymi rozdarciami, niekiedy tworzącymi oryginalny, oszukujący oko efekt (na przykład szortów z oddzielnymi nogawkami). Równie „basikowa” jest kolorystyka, oparta wyłączne na palecie szarości, czerni i bieli. Projektanci przyznają, że przy tworzeniu tej kolekcji inspirowali się malarstwem Jacksona Pollocka (charakterystyczne plamy i bryzgnięcia farbą), choć widać też tu autocytaty, bo bliźniaczo podobne bluzy, tym razem z napisem To Be Continued, pokazali w ubiegłym roku.
Kolekcja główna, rozszerzona kolorystycznie o beże, niebieski i seledynową zieleń (w jednym przypadku wytwornego płaszcza) odwołuje się w równym stopniu do trendów obecnych, jak i tych na nadchodzącą jesień. Są więc lata 70. i szaleństwo kompulsywnie użytych lamparcich wzorów w rozmaitych odsłonach, kolorach i wersjach – od tych na futrzanych rękawach płaszczy, po wstawki w bluzkach. Jest asymetria, łączenie materii (dżersej z jedwabiem, żorżeta z kaszmirem) i faktur oraz niezwykle modne z przyszłym sezonie, spektakularne białe futro. Pod tym względem kolekcja jest klasycznie komercyjna. Widać jednak zapowiadane przez Paprockiego&Brzozowskiego fascynacje kubizmem. Kolekcja jest dzięki temu mocno graficzna i pełna zdecydowanych cięć. Obfituje w śmiałe podziały kolorystyczne i równie śmiałe podziały sylwetki. Sprawia to, że kolekcja jest mniej zachowawcza niż poprzednie propozycje duetu. Czy mniej sprzedażowa? Niekoniecznie. Możliwie, że bardziej powściągliwe klientki projektantów przekona romantyzm szarf, niekiedy wyprowadzonych z linii dekoltu, gdzie indziej – opadających na ramię i tęsknych ozdób – szalów i etoli.