Fotografka Pamela Porwen, na co dzień zajmująca się fotografią mody, po raz kolejny stworzyła wystawę fotografii konceptualnej, która jest pretekstem do zastanowienia się nad trudnym tematem. W zeszłym roku głośno było o jej sesji ślubnej, którą zrobiła polskim parom jednopłciowym, w tym m.in. znanej z programu Top Model Agnieszce Skrzeczkowskiej i jej partnerce Karolinie Brzuszczyńskiej, czy ówczesnemu wiceprezydentowi miasta Warszawy Pawłowi Rabiejowi i jego partnerowi, podróżnikowi Michałowi Cessanisowi. Tym razem fotografka postanowiła sportretować kobiety. Wystawa „O Kobietach” to hołd dla kobiet – po prostu. Kobiet o różnym wyglądzie, orientacji seksualnej i kształtach.
Kobietom w Polsce odbiera się prawa oraz narzuca konserwatywne schematy. Chcę poruszyć w sposób artystyczny temat kobiet w społeczeństwie. Nie będę skupiać się na polityce tylko na człowieku. Zdjęcia w projekcie mają charakter symboliczny i chcę by skłoniły do pewnych refleksji – mówi fotografka.
Kim są Twoje bohaterki w projekcie?
Moje bohaterki to przede wszystkim silne kobiety. Ich odwaga i pewność siebie zobrazowały mi jak śmiałość kobiet jest ograniczana w Polsce. W projekcie wzięły udział: Emilia Wiśniewska, prezeska fundacji Trans-Fuzja, niebinarna osoba transkobieca. Patrycja Czerwińska, modelka plus-size, która wspiera takie akcje i brała udział w kampanii “Sextedpl” u Anji Rubik, Sandra Raciborska i Anna Partyka para małżeńska znana jako blogerki “Ninusy” oraz Anna Urbanek feministka wspierająca organizacje Lambda Warszawa.
Ostatnio dużo mówi się o TERFach i transfobii. Dlaczego poruszasz kilka konkretnych problemów?
Nie wyobrażam sobie mówić o kobietach nie uwzględniając kobiet transpłciowych. To okropne, że są pomijane i obrażane. Absurdalne jest, że kobiety można klasyfikować na te które są bardziej kobietami i te które są mniej… To nawet brzmi trywialnie. Zdarza się, że ludzie zostają niewłaściwie przypisani do określonego rodzaju płci po urodzeniu. Dlaczego tożsamość płciowa nie ma dla społeczeństwa takiej samej wartości? Prawo w Polsce nie szanuje takich kobiet. Kobiecość to nie jest określony wygląd! Tu pozwolę sobie zacytować słowa Emilii, dlaczego wzięła udział w projekcie.
Dla mnie trochę to był eksperyment – stanęłam przed obiektywem z jakimś swoim pomysłem na to, jakbym chciała, żeby to wyglądało. I hm, chyba samą siebie przy tym zaskoczyłam – bo zobaczyłam, jak bardzo mogę wyglądać i prezentować się tak, jakbym chciała. Czy moja dysforia płciowa została za drzwiami studia? Nie, ale też nie chciałam jej całkiem wystawiać za drzwi. Za to euforia płciowa – czyli, najkrócej mówiąc, czucie się dobrze ze sobą, wcale nie oczywiste dla osoby trans – była dla mnie w tym wszystkim bardzo obecna i odczuwalna – mówi Emilia
Chciałam również zaznaczyć obecność pary lesbijek w projekcie. Kobiety homoseksualne, biseksualne, panseksualne są niewidzialne. Bardzo często lesbijki są uprzedmiotowiane i wspominane w kontekście pornografii – jako spełniające fantazje erotyczne mężczyzn.
W mainstreamowych mediach nadal przeważa wizerunek kobiety hetero, singielki lub z parterem – mężczyzną. Wzięłyśmy udział w sesji, aby pokazać, że są też pary takie jak my, związki, a nawet małżeństwa lesbijskie! Ten projekt zwiększa widzialność kobiet, o których na co dzień się nie mówi i nie reprezentuje, a my mamy dość niewidzialności – mówią Ninusy
Nie podoba mi się stwierdzenie, że – “kobieta ma być atrakcyjna dla mężczyzny”. Brak depilacji męskiego owłosienia jest akceptowane przez społeczeństwo, brak depilacji kobiecego ciała jest szykanowane a historia przedstawia nam inne fakty. Kobiece ciało postrzegane jako „idealne do rodzenia” – gdzie ciało ma być szczupłe a biust i biodra obfite – bo rolą kobiety jest bycie matką.. Ciało odbiegające od takich “standardów” jest uznawane za zaniedbane a kobiety za leniwe.
Mamy jedno życie, zamiast dążyć do spełniania oczekiwań innych ludzi powinniśmy skupić się na sobie i swoim szczęściu. Żyję ze swoim ciałem w zdrowej relacji, bo działając w miłości do siebie jestem w stanie podarować tę miłość i dobro innym, a ważniejsze od mojego wyglądu jest to, jakim człowiekiem jestem. Każda blizna, rozstęp czy dołeczek cellulitu jest przypomnieniem o drodze, którą przebyliśmy, a dzięki temu projektowi możemy się skupić na celebracji tej wspaniałej różnorodności, która czyni nas wyjątkowym – mówi Patrycja Czerwińska.
Biorę udział w projekcie, bo chce pokazać, że wszyscy i wszystkie możemy wyglądać, jak chcemy. Nie obchodzą mnie stereotypy płciowe wymyślone przez innych ludzi i powielane przez patriarchat. Podjęłam własna decyzje o tym jak chce wyglądać i czuje się z tym dobrze, wyglądam dobrze – Anna Urbanek
Skąd pomysł na estetykę zdjęć? Dlaczego kobiety są w samej bieliźnie?
To niesamowite, ale moje bohaterki same wychodziły z inicjatywą zdjęć w bieliźnie, nawet padały propozycje aktów. Było to dla mnie pozytywne zaskoczenie, które bardzo mi się spodobało. To pokazuje pewność siebie i swojej kobiecości. Chciałam pokazać, że powinniśmy się akceptować takie jakie jesteśmy i nie bać się odmiennej orientacji, dodatkowych kilogramów, swojej tożsamości płciowej i nie skupiać się na powierzchowności tylko skupić na wnętrzu. Jesteśmy wyjątkowe a to co prawdziwe jest piękne. Postawiłam na biele na zdjęciach ponieważ subiektywnie kojarzą mi się z kobietami z drugiej strony biel jest tłem na którym wszystko się mocno wybija.
Czy spodziewałaś się kontrowersji?
Z jednej strony jestem zaskoczona a z drugiej – mieszkamy w konserwatywnym kraju niechlubnie słynącym z homofobii, transfobii i odebraniu praw kobietom. Mam nadzieję, że takie akcje dodadzą otuchy i zainspirują innych do podobnych działań. Jestem również wdzięczna za działanie takich organizacji jak Lambda Warszawa i Trans-fuzja, które robią świetną robotę i bardzo mnie wspierały.