MODA

Odwagi, moi mili – wywiad z Michałem Pirógiem

01.06.2021 Maja Handke

Odwagi, moi mili – wywiad z Michałem Pirógiem

Nigdy nie kalkulował, co mu się opłaca. Mówi otwarcie, że jest gejem i Żydem. Chce dawać przykład młodym ludziom, że nie wolno chować się do szafy i poddawać. Michał Piróg – prezenter telewizyjny, tancerz, aktor i nieugięty aktywista.

Rozmawiała: Maja Handke
Zdjęcia: Dawid Klepadło
Stylizacje: Mateusz Kołtunowicz

Wywiad pochodzi z jesiennego wydania Fashion Magazine (wyd. 71, 3/2020) >>

Młodzi ludzie, którzy trafiają do „Top Model”, muszą być odważni…

Oczywiście, że muszą. Nie zapominajmy, że decydują się na zawodowe dojrzewanie na oczachmilionów.Stawiająpierwszekrokiwtym zawodzie, podlegają presji, ale również mają świadomość, jak działa opinia publiczna, która bywa bezwzględna. Najmniejsze potknięcie i zostajesz rzucona lwom na pożarcie. Program cieszy się niesłabnącą popularnością od dziesięciu lat. Udało nam się podczas tego czasu znaleźć niesamowitych ludzi. Różnie wykorzystali wiedzę i umiejętności zdobyte w programie. Jedni z nich poszli z duchem czasu i postanowili zawładnąć internetem, inni postanowili budować kariery w telewizji, jak chociażby Karolina Gilon czy Klaudia El Dursi, a jeszcze inni postanowili realizować się w świecie mody. Świetnie w tym świecie radzą sobie Daria Zhalina, Michalina Strąbel, Michał Borzuchowski, Hubert Gromadzki.

Ale w mediach niewiele się mówi o ich karierach.

Bo w ogóle się mało pisze o modzie, a tym bardziej o ludziach, którzy w niej pracują. Zwłaszcza o modelach i modelkach. Ten świat jest brutalny. Pisze się wyłącznie o tych najlepszych, tak zwanych ikonach – dzisiaj to są siostry Hadid i Kardashian. Natomiast cała reszta nadal spełnia swoje marzenia i realizuje się zawodowo bez blasku fleszy. Mając jednak osiągnięcia na swoim koncie, takie jak pokazy mody na światowych wybiegach, okładki w polskich i zagranicznych pismach.

To jest zawodowy sukces?

Jak najbardziej. Z modelingiem jest jak z aktorstwem i tańcem. Nie każdy aktor jest kolejną Meryl Streep, ale nie można im od- mówić sukcesów. Czy soliści Opery Paryskiej nie odnieśli sukcesu? Odnieśli, nie jest on jedynie wyeksponowany na pierwszych stronach gazet. Nie zmienia to jednak faktu, że osiągnęli bardzo dużo w swoim zawodzie. Obecnie za sukces uważa się szum wokół danej osoby. Na uczestników i ich dokonania patrzymy przez pryzmat publikacji na ich temat i tak faktycznie w naszych czasach to wygląda.

Myślisz, że ludzie z premedytacją wykorzystują „Top Model”, by zdobyć zasięgi?

Oczywiście, że tak, ale nie widzę w tym nic złego. Przez ostatnią dekadę wiele się zmieniło również w branży modowej. Obecnie nie liczą się już tylko wzrost i wymiary. Ważną rolę odgrywają tak zwane zasięgi. Bookerzy, firmy i domy mody patrzą na popularność modeli w social mediach. Dzięki pro- gramowi i zdobytej w nim popularności uczestnicy zwiększają swoje szanse.

Bez programu by im się nie udało?

Mogłoby się nie udać. Chociażby z powodu ich wieku. Świat mody powie- działby im „nie”. W modelingu, jeśli nie zaczynasz kariery wcześnie, twoje szanse topnieją z dnia na dzień. Dla agencji to pieniądze, które trzeba włożyć w tych młodych ludzi. Wiadomo, że lepiej zainwestować w piętnastolatkę niż w dwa razy starszą osobę. Do naszego programu bardzo często trafiają ludzie, którzy z różnych powodów i życiowych komplikacji przegapili odjeżdżający pociąg do świata mody.

Jakie są to komplikacje?

Bardzo różne. Dorastasz w domu, gdzie rodzina nie popiera twojej pasji. Zdobywasz w pierwszej kolejności „poważny” za- wód lub rozwijasz za młodu inne pasje, równie dla ciebie ważne. W obecnym sezonie mamy takie przypadki. Chłopak, który był piłkarzem i odnosił w tej dziedzinie sukcesy, dziewczyna, która uprawia od dzieciństwa jazdę konną i dorobiła się wielu medali – zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej. Jednak mimo tych sukcesów czegoś im brakowało. Nadal marzyli o świecie mody, wybiegach i sesjach zdjęciowych. Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno na realizację marzeń. Trzeba tylko wiedzieć, do jakich drzwi zapukać.

Kogo typujesz na czarnego konia aktualnej edycji?

O matko, to trudne pytanie, bo to naprawdę mocna edycja. Mam oczywiście swoje typy. Chociażby Maję, która pierwsze kroki stawiała w modelingu jako czternastolatka, potem się w tym świecie zagubiła. Postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę. Przyszła do nas, zeżarła ją trema przed jurorami. Usłyszała cztery razy nie. Uprosiłem jurorów, żeby ją przepuścili dalej. Pamiętałem ją z kampanii reklamowej firmy, z którą sam byłem związany, i wiedziałem, że ta szansa jej się należy, że jest w niej nadal niesamowity potencjał. Dlaczego spaliła się na castingu? Bo piekielnie trudno jest debiutować drugi raz, wiem to z własnego doświadczenia. Czy zajdzie daleko? Tego oczywiście nie mogę powiedzieć.

A kiedy Michał Piróg się zorientował, że idzie w kierunku artystycznym? I co na to powiedzieli bliscy? Coś mi mówi, że to było wcześnie…

Od najmłodszych lat intuicja podpowiadała mi, że scena będzie moim domem. Jako dziecko co tydzień miałem nowe marzenie, kim zostanę. Myślałem o wielu zawodach i szybko wydedukowałem, że najlepiej zostać aktorem, bo ten zawód pozwoli mi wcielać się w wiele ról – można być i strażakiem, i policjantem. Zacząłem rozwijać się właśnie w tym kierunku. Najpierw liceum i przygotowania do szkoły teatralnej. Nagle w połowie liceum mnie olśniło. Taniec, totalna wolność, brak granic, uniwersalny język ciała w komunikacji z widzem. Zacząłem pracować w teatrze tańca. Szkoła zeszła na drugi plan. Choć z tańcem związane było wtedy całe moje życie, znalazłem jeszcze czas na studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza oraz filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Porzuciłeś te studia?

Chciałem na nich wytrwać. Dziennikarstwo ze względu na brak czasu porzuciłem po trzecim roku. Na Jagiellońskim rektor wezwał mnie na rozmowę i poradził, żebym skupił się na pracy, że przecież nie muszę kończyć filozofii, że to studia, na które zawsze jest czas. Mimo to uważam filozofię za świetny kierunek, niezwykle rozwijający w każdej dziedzinie życia i sztuki.

Rodzice nie pochwalali ani jednego, ani drugiego?

Chcieli dla mnie czegoś przyszłościowego. Nie zabraniali mi ni- czego, ale powiedzieli, że na realizowanie tych moich celów muszę zarobić sam. Jak najbardziej rozumiałem ten kontrakt. Kiedy odwozili mnie do Krakowa na studia, mama zostawiła mi kartę telefoniczną – to były czasy przed komórkami, kiedy dzwoniło się z publicznych automatów – mówiąc, że mogę z niej skorzystać, kiedy zmienię zdanie. Kartę wyrzuciłem do kosza. Postanowiłem z niej nigdy nie skorzystać.

I związałeś życie zawodowe z tańcem.

Tak. Po latach ze względu na wypadek byłem jednak zmuszony do porzucenia tego zawodu. Ale brakowało mi sceny. Tęsknota za tworzeniem i kontaktem z publicznością wygrała. Postanowiłem wrócić do pierwszego, największego marzenia. Aktorstwa. Choć początkowo strach był paraliżujący, nabieram wiatru w żagle.

Gdzie możemy cię oglądać?

Po przymusowym sześciomiesięcznym urlopie, spowodowanym oczywiście pandemią, wróciłem do teatru. Gram obecnie w trzech sztukach. Oprócz tego w przyszłym roku zobaczymy się również w kinie. I nie tylko.

Najbliższa premiera?

Ostatnio miałem wielką przyjemność pracować z Jakubem Skrzywankiem i grupą Teraz Poliż nad pierwszym podcastowym serialem „Familia” z tekstem Weroniki Murek. Praca z tak wybitnym reżyserem jak Jakub jest szalenie inspirująca. Apetyt rośnie, a strach maleje. Wbrew pozorom nie należę do tych osób, które wierzą bezgranicznie w swoją świetność.

Czyli od przyszłego roku będziemy postrzegać cię jako aktora? W moich oczach jesteś z kolei aktywistą, któremu nieobojętne są wydarzenia w Polsce i na świecie. Pracowałeś w międzynarodowych komisjach zajmujących się wykluczeniami i ekologią. Co sprawiło, że masz potrzebę angażowania się?

Każdy może mnie postrzegać, jak chce. Ja ze swojej strony mogę jedynie obiecać, że nie zamierzam się zmieniać tylko dlatego, że otoczenie tego będzie oczekiwać. Mam zamiar pozostać wierny swoim marzeniom oraz przekonaniom. Co do stwierdzenia „Piróg aktywista”… mam takie marzenie, żebym pewnego dnia po prostu nie musiał już nim być. Marzę o świecie, w którym ludzie szanują się nawzajem. Gdzie cenimy i chronimy zwierzęta i całą planetę. Jednak jest jak jest i nadal sytuacja wymaga działania. Od lat wspieram fundacje i organizacje w Polsce i na świecie walczące o prawa ludzi i zwierzęta. Walczę z wykluczeniem mniejszości z wszelakich powodów – równouprawnienia płci, religii, orientacji, rasy, przekonań itd.

Co czuje aktywista obserwujący to, co dzieje się w Polsce w ostatnich miesiącach?

Czuję gorycz, zwątpienie i strach. Mam poczucie wielkiej niesprawiedliwości oraz krzywdy, która spotyka niewinnych ludzi. Widzę przerażone społeczeństwo, które pędzi z zamkniętymi oczami przed siebie, nie zważając, że ma przed sobą urwisko. W takiej sytuacji nie da się wyhamować. Musi dojść do tragedii. Od nas samych zależy jedynie, na jaką będzie skalę. Ostatni rozdział mojej książki „Wszystko jest po coś” o tym mówił, miał alarmować, że świat zaczyna powtarzać błędy przeszłości. Nie udało się, maszyna poszła w ruch.

Co mówiłeś?

Że stoimy przed kryzysem ekonomicznym i intelektualnym. Że wszystko, co jest namacalną wartością, przestaje mieć znaczenie, że żyjemy w czasach dezynwoltury. Upadających autorytetów, pogardy dla człowieka, narastających podziałów klasowych. Rządzić zaczyna niechęć. Dzieje się coś, co w naszej historii zdarzyło się już wielokrotnie. Niczego się nie uczymy. Idziemy przez życie z zamkniętymi oczami na to, co ważne, a skupiamy się na wyimaginowanych demonach.

W Polsce narasta zmasowany hejt wobec społeczności LGBT+. Nienawiść wobec tych środowisk istniała już wcześniej i sam jej pewnie doświadczałeś, ale chyba nigdy nie była na taką skalę…

Oczywiście, że niechęć lub brak zrozumienia i akceptacji istniały zawsze. Jednak pierwszy raz za mojego życia mamy na tę agresję przyzwolenie z góry. Kiedy rządzący państwem mówią, że danej grupy ludzi można nie akceptować, nie chcieć z nią koegzystować, to mamy ogromny problem. W naszym kraju można zaobserwować pewną dynamikę tego zjawiska. Co jakiś czas znajdujemy kogoś do bicia – ostatnio byli to uchodźcy, dzisiaj jest to społeczność LGBT+. Ciekaw jestem, kogo wskażą politycy za trzy lata, kiedy trzeba będzie na nowo zmanipulować społeczeństwo, aby wygrać wybory. Bo właśnie tak to wszystko działa.

Dlaczego tak łatwo było skierować niechęć właśnie na tę grupę?

Nie wiem, może dlatego, że jest niezależna, walcząca, głośna. Może dlatego, że jest nieliczna i niezorganizowana. Pamiętajmy, to jest polityczna manipulacja. Wmawia się ludziom, że trzeba się kogoś bać, wystrzegać. Podsyca się stopniowo ogień i czeka na eksplozję. Po klęsce Niemiec w I wojnie światowej rząd wskazał Żydów, później dołączył do nich homoseksualistów, Romów i innych wrogów narodu. Przedstawiono następującą narrację: oskarżono ich o rzekome działania sabotażowe na polu polityki oraz gospodarki. Społeczeństwo połknęło haczyk.

Panował kryzys, była bieda i nagle wskazano winnych tej sytuacji. Następny rozdział znamy chyba wszyscy. Myślisz, że dojdzie do eskalacji?

To zależy od nas samych. Czy stracimy kontrolę, czy nie? Czy damy się zmanipulować jako społeczeństwo. Politycy, podobnie jak kościół, chcą naszymi rękami wyrządzić krzywdę niewinnym ludziom. Co z tym zrobimy, zależy tylko i wyłącznie od nas samych.

W przestrzeni publicznej najmocniej jednak widoczna jest mowa nienawiści wobec społeczności LGBT+. Choćby ciężarówki oklejone hasłami homofobicznymi i wyposażone w głośniki, które krążą po największych polskich miastach. Boli mnie ten widok. Co ty wtedy czujesz?

Problemem nie jest to, że one jeżdżą. Większym problemem jest fakt, że te ciężarówki jeżdżą w eskorcie policji.

Ale oni głoszą kłamstwa i manipulują faktami…

No tak. Ale nie oni jedni. Kłamstw jest w wokół nas wiele, ale to nie one same stanowią największe zagrożenie. Zagrożeniem jest, kiedy przywódcy państw wskazują palcem niewinnych ludzi i mówią: „Bierz ich”.

Ideologia LGBT to jakieś propagandowe słowotwórstwo… Bardzo szkodliwe zresztą…

Mam 42 lata i jestem tak samo zaskoczony tym pojęciem jak moja prababcia pojawieniem się odtwarzaczy wideo. Tak jak ona nie mogła pojąć, jak to działa, tak ja nie wiem, czym jest ideologia LGBT.

A może jest nadzieja w młodych ludziach angażujących się w protesty w różnych sprawach? Może oni coś zmienią?

Trudno powiedzieć. Dożyliśmy czasów, w których miewamy bohaterów i liderów jednoczących w słusznych kwestiach mi- liony ludzi z całego świata. Ostatnio taką postacią była Greta Thunberg z ideą strajku klimatycznego. Na ulice wyszły tysiące młodych ludzi, walcząc o planetę i przyszłość młodego pokolenia. Nieżyjący George Floyd – ofiara, która stała się symbolem ruchu Black Lives Matter – był jedną z wielu ciemnoskórych ofiar systemu. Miliony ludzi ponownie zjednoczyły się na ca- łym świecie. Obecna sytuacja na Białorusi, strajki, walka i soli- darność. Pamiętajmy jednak, że takie gesty pojawiają się cyklicznie, a długoterminowe zmiany zdarzają się bardzo rzadko.

Tymczasem w Polsce, na Węgrzech, w Rumunii i w innych krajach odradzają się ruchy neofaszystowskie…

Dlatego nie powinniśmy czekać na moment krytyczny, ale dmuchać na zimne. Z tym jest jak z rakiem – zignorowane ognisko zapalne rozprzestrzenia się na cały organizm i w pewnym momencie jest już za późno na ratunek.

Nie boisz się mówić głośno, jak jest. To widać po twoim Instagramie.

Nie można milczeć, kiedy widzisz, co dzieje się dookoła. To nie jest jakiś film, który da się w pewnym momencie wyłączyć. To się dzieje naprawdę.

Zawsze taki byłeś? To znaczy nie bałeś się trudnych deklaracji?

Po prostu nigdy nie kalkulowałem, czy coś mi się opłaca. Tak było, jest i mam nadzieję będzie. Nie chcę przeżyć jedynego życia, które mam, w ukryciu. Jeśli świat ci mówi, że nie możesz być tym, kim jesteś, to ja się pytam, po co się urodziłem. Błąd ma tkwić w Bogu? Naturze? Które z nich popełniło błąd? A może błąd tkwi w nas tak łatwo osądzających i wykluczających innych ludzi.

Mimo wszystko jesteś wciąż białym mężczyzną – to uprzywilejowana grupa…

Zdaję sobie z tego sprawę. W tej szerokości geograficznej dużo łatwiej mi wtopić się w tłum niż innym. Ale nie może tak być, że aby doświadczyć szczęścia, musimy stać się jednolitą masą. Dlatego walczę o równość.

Dostajesz sygnały, że twoja postawa pomaga ludziom, których dotyka hejt?

Tak. Okazuje się, że wielu osobom moje dwie książki pomogły odzyskać pewność siebie. Odzywali się rodzice dzieci homoseksualnych, dla których też były one pomocne. Przecież nikt nie uczy, jak się zachować w takiej sytuacji. A moje relacje pomogły im oswoić strach. Naprawdę wzruszyłem się reakcją nieznajomej dziewczyny, która podeszła do mnie podczas protestów w sprawie wolnych sądów. Policja zachowywała się agresywnie, a ja zacząłem robić relację na żywo. Dziewczyna, płacząc, powiedziała do mnie, że kiedy w tłumie obok siebie widzi ludzi z pierwszych stron gazet, ma odwagę wytrwać i wierzy, że nic złego jej się nie stanie.

Czujesz misję?

To jest ważne, by jako starsze pokolenie dawać przykład młodym ludziom – nie możemy się chować do szafy i dać pogrzebać za życia.