Jeśli nudzą was sztampowe, kwiatowe i owocowe zapachy, zastanówcie się nad przetestowaniem mniej komercyjnych kompozycji, które pozornie mogą się źle kojarzyć. Niektóre perfumy przywodzące na myśl znajome aromaty naturalnych wydzielin pachną wręcz hipnotyzująco!
Yves Saint Laurent Kouros
Zapach, który swoją premierę miał w 1981 roku, do dziś wzbudza kontrowersje. Z jednej strony postrzegany jest jako męska klasyka, z drugiej – wielu osobom kojarzy się z wonią szaletu. Winę za taki stan rzeczy może ponosić cywet, ekstrakt z gruczołów okołoodbytniczych ssaków z rodziny wiwerowatych, który jest jedną z nut bazy Kourosa. Chanel Antaeus
Antaeus przez znawców perfum nazywany jest absolutnym arcydziełem, stawianym na równi ze wspomnianym wcześniej Kourosem. W przypadku zapachu Chanel nie ma jednak mowy o skojarzeniach z toaletą – użytkownicy Fragrantiki zwracają za to uwagę na nieco „trupie” akordy. Wśród dolnych nut wyczujecie między innymi kastoreum, wydzielinę gruczołów skórnych bobra. Etat Libre d'Orange Secretions Magnifiques
W zestawieniu pozornie odrzucających perfum nie mogło zabraknąć Secretions Magnifiques, o których kilka lat temu było bardzo głośno. Powód? Wśród nut zapachowych wyczuć można mleko i… krew. Rzeczywiście, ta kompozycja pachnie bardzo „organicznie” i albo się ją kocha, albo nienawidzi. Penhaligon's Iris Prima
Zapach, który zadebiutował na rynku w 2013 roku, inspirowany jest baletnicami. Co może tu śmierdzieć? Twórcy Iris Prima nie chcieli stworzyć kolejnych banalnych, ładnych perfum, postanowili więc urozmaicić je akordami imitującymi wonie znoszonych baletek i przesiąkniętej tanim lakierem do włosów garderoby. Efekt końcowy jest co najmniej intrygujący. Demeter Fragrance Library Earthworm
Na koniec zostawiamy propozycję Demeter Library imitującą zapach dżdżownic. Perfumy są zbliżone do innej kompozycji nowojorskiej marki – brudu – ale bardziej przywodzą na myśl mokrą glebę. Dżdżownice na stronie Demeter Library zbierają bardzo dobre recenzje, może więc warto wziąć je pod uwagę, jeśli szukacie czegoś naprawdę oryginalnego.
Zapach, który swoją premierę miał w 1981 roku, do dziś wzbudza kontrowersje. Z jednej strony postrzegany jest jako męska klasyka, z drugiej – wielu osobom kojarzy się z wonią szaletu. Winę za taki stan rzeczy może ponosić cywet, ekstrakt z gruczołów okołoodbytniczych ssaków z rodziny wiwerowatych, który jest jedną z nut bazy Kourosa. Chanel Antaeus
Antaeus przez znawców perfum nazywany jest absolutnym arcydziełem, stawianym na równi ze wspomnianym wcześniej Kourosem. W przypadku zapachu Chanel nie ma jednak mowy o skojarzeniach z toaletą – użytkownicy Fragrantiki zwracają za to uwagę na nieco „trupie” akordy. Wśród dolnych nut wyczujecie między innymi kastoreum, wydzielinę gruczołów skórnych bobra. Etat Libre d'Orange Secretions Magnifiques
W zestawieniu pozornie odrzucających perfum nie mogło zabraknąć Secretions Magnifiques, o których kilka lat temu było bardzo głośno. Powód? Wśród nut zapachowych wyczuć można mleko i… krew. Rzeczywiście, ta kompozycja pachnie bardzo „organicznie” i albo się ją kocha, albo nienawidzi. Penhaligon's Iris Prima
Zapach, który zadebiutował na rynku w 2013 roku, inspirowany jest baletnicami. Co może tu śmierdzieć? Twórcy Iris Prima nie chcieli stworzyć kolejnych banalnych, ładnych perfum, postanowili więc urozmaicić je akordami imitującymi wonie znoszonych baletek i przesiąkniętej tanim lakierem do włosów garderoby. Efekt końcowy jest co najmniej intrygujący. Demeter Fragrance Library Earthworm
Na koniec zostawiamy propozycję Demeter Library imitującą zapach dżdżownic. Perfumy są zbliżone do innej kompozycji nowojorskiej marki – brudu – ale bardziej przywodzą na myśl mokrą glebę. Dżdżownice na stronie Demeter Library zbierają bardzo dobre recenzje, może więc warto wziąć je pod uwagę, jeśli szukacie czegoś naprawdę oryginalnego.