Nowa linia będzie się nazywała, całkiem zresztą zaskakująco – New Normal, a jej koncepcja opiera się na wykorzystaniu ponadczasowych klasyków, z których ma powstać nowa modna… Klasyka. Teoria brzmi odrobinę skomplikowanie, to fakt, ale wszelkie wątpliwości rozwieje na pewno sama kolekcja, której data premiery została wyznaczona na czerwiec 2015 roku. Giorgio Armani powiedział, że New Normal ma odzwierciedlać jego własne wyobrażenie o współczesnej kobiecie. Propozycje z tej kolekcji będą przede wszystkim wyróżniać się ponadczasowością i elegancją. Kolejne sezony będą uzupełniać poprzednie, tworząc jedną, jakkolwiek fatalnie to nie zabrzmi, spójną całość. Nic w tym dziwnego – Giorgio Armani jest zapamiętałym przeciwnikiem mody oderwanej od życia – w jego bajce wzornictwo musi służyć człowiekowi i go uzupełniać, a nie ukrywać lub stanowić tylko i wyłącznie fanaberię. Koncepcja oferty na pewno jest interesująca i doskonale wpisuje się w trwające od dwóch lat trendy, między innymi „normcore” i zalewające nas z każdego źródła kolekcje „basic”, „essential”, lub nazwane jeszcze inaczej, w zależności od fantazji i sprytu twórcy. Najciekawsze jest jednak to, jak projektant zinterpretuje słowo „normalność” (miejmy nadzieję, że nie będzie synonimiczne ze słowem „nuda”) i na ile wpisze się ona w gusta klientek z różnych krajów. Bo nie od dziś wiadomo, że normalność to pojęcie wyjątkowo względne.
Josephine Le Tutour w kampanii Giorgio Armani SS 2015. Zdjęcia: Sølve Sundsbø